Wprawdzie wszystkie sondaże wskazują na wygraną Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, ale opozycja nie składa broni. I chociaż nie ma żadnej jednogłośnej koncepcji, jak pokonać kandydata Zjednoczonej Prawicy, niemniej zmiana na stanowisku kandydata KO wydaje się pewnym krokiem w kierunku odbicia się od dna i odbijania kolejnych obszarów władzy. Nadzieja umiera ostatnia i być może właśnie dlatego część sędziów stara się możliwie przedłużyć obrady Zgromadzenia Ogólnego, aby nowego I prezesa Sądu Najwyższego powołał nowo wybrany prezydent. Liczą na to, że może jakimś cudem nie będzie to Andrzej Duda.
Na taki stan rzeczy wskazywałaby wypowiedź prof. Adama Strzembosza, który na łamach „Gazety Wyborczej” wskazywał, że prezydent – w omawianym przypadku Andrzej Duda – wcale nie musiałby wybrać na wymienione wyżej stanowisko sędziego, który podczas głosowania cieszył się największym poparciem.
[…] przy konieczności wyłonienia pięciu kandydatów wybory sprowadzają się do tego, by pewna część sędziów wybrała tego kandydata, którego życzy sobie prezydent
— zauważa prof. Strzembosz w „GW”. Podkreśla tym samym – zgodnie zresztą ze stanem faktycznym - że wszystko leży w gestii prezydenta. Można zatem domniemywać, że sędziowie uczynią wszystko, aby dotrwać do wyborów prezydenckich (być może to będzie klucz to zgody opozycji na czerwcowe wybory?), bo a nuż się uda utrzymać w Sądzie Najwyższym status quo. W tym kontekście namacalnie widać, jakie znaczenie dla reformy sądownictwa i oczyszczania sądów będzie miało zbliżające się głosowanie.
Prezydent ze stajni PO zastopuje reformę sądownictwa
Prof. Strzembosz w artykule na łamach „GW” ocenia - wbrew faktom - że wybór I prezesa dokonuje się obecnie z naruszeniem zasad, ponieważ biorą w nim udział osoby nieuprawnione. Taka ocena, w połączeniu z retoryką opozycji, może świadczyć o tym, że jednym z pierwszych poczynań prezydenta z ramienia opozycji będzie podważenie legalności wyboru I prezesa SN i przekazanie steru w ręce np. sędziego Iwulskiego, czy też innego przedstawiciela „starego” układu w SN. W tej sytuacji jedynym gwarantem dokończenia reformy sądownictwa jest Andrzej Duda.
Co więcej, jeżeli przez Polskę zostanie uwzględnione – a prof. Strzembosz się na tym opiera – orzeczenie TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej SN, zostanie stworzony niebezpieczny precedens, w którym organy unijne będą mogły w dowolny sposób ingerować w różne nieprzyznane im kompetencjami obszary, powołując się na fakt uznania ww. orzeczenia. Bo chociaż prawo unijne nie jest precedensowe, to TSUE w swoich orzeczeniach opiera się na swoich poprzednich wyrokach, tworząc rzeczywistość precedensu.
Walka jest zatem o bardzo wysoką stawkę, nawet jeżeli jedyną bronią obywateli jest wyborcza karta do głosowania.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500263-czesc-sedziow-marzy-by-i-prezesa-sn-powolal-nowy-prezydent