Ze względu na skalę nieprawidłowości wynik tych wyborów będzie można zaskarżyć do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jestem gotów do takiej skargi się przyłączyć -
– ogłosił na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Andrzej Rzepliński.
Można powiedzieć, że to już znamy, nic nowego. A jednak propozycja prof. Rzeplińskiego ma istotny walor nowości, i jest w istocie przekroczeniem Rubikonu.
Dlaczego? Do tej pory grupa trzymająca (do niedawna) całą władzę w wymiarze sprawiedliwości wzywała na pomoc unijne i międzynarodowe struktury w ramach walki o własną pozycję, lub w ramach wojny o reformę wymiaru sprawiedliwości. Teraz poszła dalej: chce ingerencji zewnętrznej w proces demokratyczny. Chce, by w sprawie wyboru prezydenta Rzeczypospolitej ostatnie słowo miał Trybunał w Strasburgu. Chce, by fundamentalny atrybut suwerenności powędrował za granicę, do ciała dobieranego w sposób niejasny, powiązanego silnie z innymi państwami i różnymi środowiskami.
W istocie trzeba to nazwać eksportem suwerenności. To płacenie kolejnymi kawałkami niepodległości w zamian za pomoc zewnętrzną. To desperacja - bardzo groźna, wpisująca się w najgorsze polskie tradycje.
No i poza wszystkim, to sprzeczne z Konstytucją. Z samą ideą konstytucji jako aktu porządkującego życie polityczne i prawne niepodległego państwa. Jeśli Rzepliński dopiąłby swego, Polska nie potrzebowałaby żadnej ustawy zasadniczej. Nie byłaby już suwerennym państwem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500091-to-co-proponuje-prof-rzeplinski-to-eksport-suwerennosci