Choroby zdziecinnienia, infantylizmu i popkulturowości trawią i niszczą świat Zachodu. Kolejne pokolenia osłabiają swoją zdolność myślenia politycznego, gubią część pamięci historycznej, kolejne grupy społeczne stają się magmą, którą łatwo lepić. Takie jest dzieło Sorosa i jego ekipy, taki jest ich cel. Oczywiście, są narody i są państwa w których ten proces nie jest tak daleko posunięty, które robią wszystko, by swoją tożsamość wzmocnić. Wystarczy się rozejrzeć. Jednak zwłaszcza państwom słabszym, w tym potrzaskanym półwieczną niewolą komunistyczną, takie propozycje się podsuwa, takie elity się dla nich hoduje.
Dlatego zawsze pochwalam wszystko, co zwiększa poziom powagi, odpowiedzialności i poważnej analizy, a z niepokojem patrzę na gierki z celebrytami. To zresztą zawsze obosieczna broń - może przynieść popularność albo ośmieszenie.
Rozumiem też, że współcześni politycy mają tu ograniczone pole manewru. Przemiany w sposobach komunikacji, zanurzenie w mediach społecznościowych milionów ludzi, powodują iż są strefy do których z niczym poważnym, dłuższym, nie tak „fajnym”, dotrzeć się nie da.
Dlatego też - jak wnioskuję - prezydent Andrzej Duda zdecydował wziąć udział w „czelendżu” raperów. W skrócie: różni ludzie, artyści i amatorzy muzyczni, nagrywają piosenki związane z epidemią i wskazują kolejnych, którzy mają to zrobić.
Prezydenta wskazał raper „Zeus” - prezydent podjął wyzwanie.
Wybrnął nieźle, pokazując dystans do siebie:
Niemal pięć milionów odtworzeń tylko na oficjalnym profilu prezydenta na YouTube jest dowodem, że ludzie dostrzegli w tym coś ciekawego.
Wedle niektórych - mocno za dobrze.
Raper „Zeus” postanowił sam siebie upokorzyć mętnie tłumacząc, że prezydenta Dudę nominował, ale nie sądził, że ten nominację przyjmie i trochę żałuje, ale też trochę nie żałuje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Andrzej Duda dzięki raperowi Zeusowi robi sobie „pijar”, a raper żałuje, ale się cieszy
Widać tutaj jak wielką presję potrafi wytworzyć obóz III RP na wszystkich, którzy otrą się choćby o inną niż nienawistna relację z obozem Zjednoczonej Prawicy. Bywa to skuteczne - wielu wybiera święty spokój, obecność na salonach i salonikach.
Ale dla gazety Michnika nawet takie zamieszanie było zbyt słabe. Postanowiła pójść za ciosem i wybić politykom prawicy wszelkie rapowanie raz na zawsze. Z kuriozalnego tekstu na całą stronę dowiadujemy się, że rapować dobrze umieją tylko gwiazdy politycznej lewicy - Matczak, Bodnar i inni.
Co więcej, cała akcja to nie jest wedle dziennika
zwykła akcja charytatywna, ale też rapowane votum nieufności wobec władzy.
I tego podobno nie zrozumiał prezydent Duda.
A dlaczego?
Dlatego, że raper Zeus nominował Dudę „nie w życzliwym ukłonie”, ale
wieńcząc szesnastkę [wersów] jednoznacznie surowo oceniającą stan państwa.
A zatem, czytamy:
Nawet jeśli doradcy głowy państwa maja problem ze zrozumieniem języka hip-hopu, powinni mu odradzić angażowanie się w pełnym majestacie w akcję, która polega na tym, że lud zrzuca się na służbę zdrowia zaniedbaną przez państwo.
Zdaniem autora Jarosława Szubrychta wskutek tego „robi się co najmniej niezręcznie”.
Ciekawa teza - zwłaszcza w kontekście fetowanego przez lata przez „Wyborczą” zaangażowania władz państwowych III RP w akcję Owsiaka, ten pochód 1-majowy III RP, która jest wielką i hałaśliwą (inna sprawa, czy efektywną) zrzutką ludu „na służbę zdrowia zaniedbaną przez państwo”.
Zostawmy te nielogiczności. Sprawę warto zapamiętać, bo pokazuje ona jak bardzo sfrustrowane jest to środowisko i jak bardzo pilnuje monopolu w obszarach, które postrzega jako swoje włości. Ale po pierwsze - nieprawdziwie, bo jest to środowisko politycznie zróżnicowane, a po drugie, jest w tym jakaś straszliwa małość, która odbiera rozum. Wydaje się, że to oni czegoś fundamentalnego z tego jaka jest dziś Polska, nie zrozumieli.
I generalnie wkurza ich ten Andrzej Duda, za dobry jest.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500011-ludzie-michnika-chca-kolejnego-monopolu-na-rapowanie