Platforma Obywatelska już wie, że popełniła błąd stawiając na Małgorzatę Kidawę-Błońską. Patrząc na rosnące poparcie Szymona Hołowni czuje pot na plecach i próbuje zlekceważyć przeciwnika. Podobnie zresztą PSL. Co się stało, że showman z telewizji zaczyna przeganiać opozycyjnych rywali?
Jeśli człowiek pokroju Szymona Hołowni w tak krótkim czasie był w stanie pokonać w sondażowej walce polityków głównych partii opozycyjnych, nie ma wątpliwości co do miernej jakości ich działań. Arogancja, indolencja, agresja i brak konstruktywnego przekazu sprawiły, że zniechęcony elektorat, zmęczony negatywną narracją, zaczął topnieć. I choć Szymon Hołownia nie jest w stanie wypełnić pustki i zaspokoić tych potrzeb, przyciąga do siebie część zawiedzionych ludzi.
Opozycja zaczyna więc nerwowo przebierać nogami. Bronisław Komorowski w rozmowie z „Faktem” stwierdził, że Hołownia nie dorósł jeszcze do funkcji głowy państwa.
Sądzę, że Polska jest zbyt wielką sprawą, by ryzykować dawanie jej w ręce ludzi niesprawdzonych i niedoświadczonych. Ja uważam, że zdobywane przez lata doświadczenie polityczne jest jedynym kryterium pozwalającym wybrać kogoś, kto udźwignie ciężar prezydentury. Nie jestem ideałem, ale przez całe moje życie starałem się walczyć o ideały, ryzykując. Nie wyobrażałem sobie, by sięgać po wysokie stanowiska, nie mając doświadczenia
—powiedział.
Nerwowo zrobiło się także w gronie Ludowców. Marek Sawicki na antenie TOK FM oświadczył, że Hołownia jest „kandydatem sezonowym”, który raczej nie doczeka do jesieni.
Szymon Hołownia jest kandydatem sezonowym, a jeśli ten sezon będzie trwał do jesieni – jak wszystko na to wskazuje – to wtedy jego sezonowość minie. Władysław Kosiniak-Kamysz jest trwałym, choć młodym politykiem, dobrze zakorzenionym w ramach dużej struktury polityczno-społecznej. Wierzę, że ostatecznie w drugiej turze wygra Kosiniak-Kamysz
—powiedział Sawicki.
I jeden i drugi mają rację. Nie takie gwiazdy widziała polska scena polityczna. Nawet tacy, za którymi stały potężne siły wsparcia, jak Janusz Palikot czy Ryszard Petru, zniknęli niemal bez śladu. A przecież każdy z nich był nadzieją silnych grup interesów. Okazuje się jednak, że rozmaite środowiska stanowiące establishment III RP, szukają dalej i próbują stawiać na nowe konie. Gdy tylko Hołownia zaczął rosnąć w siłę, poruszyła się wokół niego fala zainteresowania. Widać próby rozpoznania sytuacji wokół stworzenia nowego projektu politycznego. Ciekawa jest w tym kontekście wczorajsza wypowiedź Róży Thun und Hohenstein, która próbowała nadać powagi żenującej scenie Hołowni płaczącego nad konstytucją.
Są takie łzy, które świadczą o gotowości dania z siebie wszystkiego, a zarazem mobilizują, żeby dać z siebie wszystko
— stwierdziła Thun.
Osobliwe. Ale warte odnotowania. Bardzo możliwe, że na potrzeby walki z Prawem i Sprawiedliwością Szymon Hołownia zostanie przejęty do nowego projektu szybciej, niż planowano. Trudno jego infantylny styl egzaltowanej nastolatki traktować poważnie, ale jak widać przy mizernej kondycji opozycji, jest dla jakiejś grupy ludzi jedyną alternatywą. Ma przy tym pożądaną przez establishment niechęć do Zjednoczonej Prawicy i słuszny dla III RP stosunek do Kościoła. We wrześniu 2019 roku Hołownia apelował w „Tygodniku Powszechnym” o bojkot Kościoła. Była to jego odpowiedź na wypowiedź ks. arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o ideologii gender.
„Niech jak najszybciej opustoszeją te kościoły, w których Pan Jezus jest członkiem PiS-u, w których szczuje się heteroseksualistów na gejów. Niech jednak frekwencyjnego (i finansowego) wiatru w żagle dostaną te wspólnoty, w których głosi się nadzieję, nie strach, nie butę, nie jakieś wizje świata wzięte prosto z Marsa”
– apelował Hołownia. Ten sam, który zarabiał pisaniem książek w roli „katolickiego publicysty” i głoszeniem rekolekcji w katolickich świątyniach. Jakże to opłacalna hybryda. Postępowy „katolik”, otwarty na wszelkie ideologie i „postęp”, łasy na blichtr i głodny sukcesu.
Kim więc jest Szymon Hołownia? Mentalnym dzieckiem establishmentu III RP, które należycie przeszło proces formacyjny i zdaje właśnie egzamin z politycznej przydatności. Ci sami, którzy dotąd stawiali na Platformę, Nowoczesną i KO, mogą teraz postawić na młodego showmana. Jego „niezależność” jest przecież jedynie etykietą, mającą przyciągnąć elektorat. Stojące na zapleczu grupy interesów są te same, mają ten sam cel i te same środki. Rozemocjonowany Hołownia idealnie pasuje do realizacji ich planów.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499942-dlaczego-infantylna-egzaltacja-sprawdzila-sie-w-polityce