Nie miejmy złudzeń. To co dziś wydarzyło się w Sądzie Najwyższym to początek, a nie finał wielkiej batalii o Sąd Najwyższy. Czerwona „kasta” będzie walczyła do końca. Czekają nas liczne scenariusze, które prowadzić będą do jednego: wprowadzenia w polskim sądownictwie chaosu i urzeczywistnienia rebelii, która od dawna tli się w gabinetach sędziowskich.
Komisja skrutacyjna Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego działa, wybrano 20 kandydatów na I Prezesa SN, a spośród nich wyłoniona zostanie piątka sędziów, którzy zostaną zaproponowani prezydentowi Andrzejowi Dudzie. To on wskaże I Prezesa. Dzisiejszy dzień cieszy, ale to dopiero początek bitwy. Nie chodzi już nawet o wybór I Prezesa (to oczywiście bardzo ważne), ale o dalszy kształt polskiego sądownictwa.
Dwie kasty
Tymczasem „kasta” sędziowska, która narodziła się po 1989 roku doskonale dogadała się z „czerwoną” kastą, która de facto, rządzi polskim sądownictwa od 1945 roku. Starzy wierni komuniści, jak sędzia Krzysztof Rączka mówią dokładnie tym samym językiem, którym operuje prof. Krystian Markiewicz, prezes skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Iustitia”. Ten sam ton, te same narracje i ta sama zaciekłość. Sam sędzia Rączka wierny jest swoim przekonaniom. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nie zdradził do samego jej końca w 1990 roku. Zapewne patrzy z dumą na legitymację partyjną, która może być jego ważną pamiątką. To paradne, że wielki zwolennik czerwonej zarazy - systemowi opartemu na terrorze i krwi, mówi dziś o „dyktatorskich” metodach prof. Kamila Zaradkiewicza.
Początek dekomunizacji
Sam pełniący obowiązki I Prezesa SN jest dziś symbolem zmian. Błyskotliwy, endemicznie antykomunistyczny, doskonale przygotowany merytorycznie, prof. Kamil Zaradkiewicz, wypowiedział wojnę komunistom w togach. To on zdjął portrety I Prezesów SN z lat 1995 - 1989. To właśnie Zaradkiewicz ujawnił listę sędziów powołanych przez Radę Państwa PRL - okryty zła sławą organ totalitarnego państwa.
Moje najwyższe zdumienie od wielu lat budziło to, że w holu gmachu głównego Sądu Najwyższego znaj- dują się portrety pierwszych prezesów SN z czasów komunistycznych. Dlatego, że w tamtym okresie ani wymiar sprawiedliwości nie był niezależny, ani prawodawstwo PRL nie zawierało nawet elementarnych instrumentów gwarancji niezawisłości sędziów. (…). Ponadto osoby kierujące Sądem Najwyższym nie tylko były wprost politycznie zaangażowanymi funkcjonariuszami partyjnymi, nie sprzeciwiały się temu, że nie istnieją tego typu gwarancje, ale z tego, co ustalili historycy, przynajmniej niektórzy świadomie zgadzali się z represjami sądowymi wymierzonymi w polityczną i niepodległościową aktywność obywateli. Dlatego nie wyobrażam sobie, by można było w dalszym ciągu upamiętniać i honorować te osoby obok pierwszych prezesów SN pełniących swoje funkcje w niepodległej Polsce, w tym po 1990 r., i to w tak eksponowanym miejscu. Prezesi z lat 1945–1990 nie zasługują na takie wyróżnienie. W moim przekonaniu są tacy, którzy z uwagi na swoją działalność publiczną zasługują wręcz na potępienie
– mówi prof. Kamil Zaradkiewicz w wywiadzie zamieszczonym w najnowszym wydaniu tygodnika Sieci.
Trzeba mieć nie lada odwagę, by wypowiedzieć powyższe słowa. Kamil Zaradkiewicz musi się jednak liczyć z konsekwencjami. Dla starej i nowej „kasty” sędziowskiej stał się wrogiem numer 1. Prowadzone przez niego posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN przerodziło się w falę hejtu, jaka uderza w Zaradkiewicza. Grozi mu się głośno końcem kariery naukowej. „Kasta” i zblatowane z nią media grożą mu także odpowiedzialnością karną.
Stare nie wróci
To jednak przedsmak tego co nas czeka. Zbuntowane środowiska sędziowskie zapewne nie uznają nowego I Prezesa SN i nawoływać będą do jego bojkotu. To niemal pewny scenariusz, który nas czeka już po wyborze I Prezesa. Znajdą się „eksperci” w „Wyborczej” i „TVN”, którzy to potwierdzą, przecząc elementarnym zasadom, już nie tylko nauki i prawa, ale zwykłej przyzwoitości. Na szczęście jedno jest jeszcze pewne. Stary układ w Sądzie Najwyższym już nie wróci. Pokona go metryka i fakt, że polski wymiar sprawiedliwości jest już zupełnie inny niż ten z jesieni 2015 roku.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499908-czerwona-kasta-walczy-do-konca-uderza-w-zaradkiewicza