„Przepłacając i bez sprawdzenia jakości Ministerstwo Zdrowia kupiło bezwartościowe maseczki ochronne za ponad 5 mln zł” - czytamy dziś w „GW”. Gazeta próbuje powiązać ze sprawą ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, choć nawet z jej relacji wynika, że na żadnym etapie nie brał on udziału w transakcji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szumowski odpowiada na kolejną „bombę” „Wyborczej”: Połowa fake’ów, bo nikt nikomu nic nie ułatwiał. Każdą transakcję traktujemy tak samo
„Wyborcza” na tropie kolejnej „bomby”
Przepłacając i bez sprawdzenia jakości Ministerstwo Zdrowia kupiło bezwartościowe maseczki ochronne za ponad 5 mln zł. Zarobił na tym instruktor narciarski, przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia, a finalizował ją wiceminister Janusz Cieszyński
— czytamy w dzisiejszej „GW”.
O co dokładnie chodzi? Przedsiębiorca z Zakopanego Łukasz G. zgłosił się do Marcina Szumowskiego, brata ministra zdrowia, z propozycją sprzedaży resortowi środków ochrony osobistej. Ten przekierował Łukasza G. do Janusz Cieszyńskiego, wiceministra zdrowia odpowiedzialnego m.in. za rezerwy na czas epidemii.
W żaden sposób nie rekomendowałem nikomu pana G. Przekazałem panu G., że jeżeli ma ofertę, to musi ja skierować do Ministerstwa Zdrowia. Wskazałem mu kontakt i sprawą się więcej nie zajmowałem
— powiedział „Wyborczej” Marcin Szumowski, brat ministra zdrowia.
Brat prof. Łukasza Szumowskiego zna G. z wyjazdów narciarskich. Biznesmena zna również sam minister, który potwierdził to w rozmowie z „Wyborczą”:
Przed kilku laty trenowałem narciarstwo w firmie gdzie wskazany pan był trenerem i tam miałem okazję go poznać. (…) Z panem G. nie rozmawiałem od kilku lat
— powiedział.
Co ważne, z informacji przekazanych przez „Wyborczą” wynika, że minister zdrowia na żadnym etapie nie brał udziału w transakcji.
Wiem, i choćby z tego powodu nie uczestniczyłem na żadnym etapie we wskazanym zakupie
— odpowiedział minister na pytanie „GW” o to, czy wie, że G. sprzedał Ministerstwu Zdrowia partię maseczek ochronnych.
Przedsiębiorca skłamał?
To biznesmen w smsie do Cieszyńskiego (treść cytuje „Wyborcza”) pisze, że kontakt dostał od Łukasza Szumowskiego, choć tak naprawdę do wiceministra przekierował go brat szefa resortu.
Co ciekawe, Cieszyński umawia się z przedsiębiorcą, ale mimo jego sugestii, że ma on bezpośredni kontakt z ministrem (choć to nieprawda), wita się z nim i przekazuje na zwykłą drogę służbową - do Małgorzaty Dębskiej, wicedyrektor departamentu nadzoru i kontroli w resorcie zdrowia, z którą prowadzone są dalsze rozmowy. Cieszyński najprawdopodobniej zlekceważył sugestię G. o kontakcie z ministrem, jeśli do takiej w ogóle doszło. Wynika to również z odpowiedzi Cieszyńskiego dla „GW”:
Ani minister Łukasz Szumowski, ani brat ministra nie dawali żadnych rekomendacji wskazanemu przedsiębiorcy. Przedsiębiorca, jak wielu innych, zgłosił się do Ministerstwa Zdrowia i przedstawił ofertę współpracy
— odpowiedział.
Zakup maseczek
Ostatecznie doszło do transakcji. Resort zakupił od G. „co najmniej 100 tys. maseczek typu FFP2, płacąc ok. 39 netto za sztukę (z VAT to ok. 42 zł) i 20 tys. maseczek chirurgicznych po 8 zł. Po tej pierwszej transakcji Łukasz G. sprzedał jeszcze ministerstwu 10 tys. sztuk FFP2 z Ukrainy (cena 48 zł netto) i 3 tys. przyłbic (cena nieznana)”. „Wyborcza” twierdzi, że po zawyżonych cenach.
W momencie zakupu środki ochrony indywidualnej były towarem deficytowym. Ministerstwo Zdrowia nie dysponowało jakąkolwiek porównywalną ofertą dającą w szczególności możliwość dokonania płatności dopiero po odbiorze towaru
— tak Cieszyński odpowiedział „Wyborczej” na zarzuty dotyczące ceny.
Sprzęt nie spełnia norm
Po dostarczeniu maseczek i ich zakupie okazało się jednak, że nie spełniają one odpowiednich norm. Wtedy tez Łukasz G. został wezwany do ministerstwa na rozmowę, która odbyła się 6 maja. Wiceminister Janusz Cieszyński zaproponował Łukaszowi G. polubowne rozwiązanie sprawy - zwrot pieniędzy. Poinformował, że w innym przypadku konieczne będzie zawiadomienie organów ścigania.
Chcielibyśmy tę sytuację rozwiązać polubownie, bo jeżeli nie będzie możliwości polubownego rozwiązania, to jak mówiłem, musimy wtedy skierować informację do prokuratury, bo do tego zobowiązują nas przepisy. Zakładam, że państwo, sprzedając nam to, nie mieli złych intencji
— miał mówić Cieszyński podczas rozmowy.
Nie znamy odpowiedzi Łukasza G., ponieważ „Wyborcza” cytuje jedynie słowa wiceministra. Skąd te cytaty? O tym poniżej. Z sekwencji zdarzeń wynika jednak, że do polubownego załatwienia sprawy nie doszło. Cieszyński przyznaje w rozmowie z „GW”, że prawnicy resortu analizują możliwość podjęcia odpowiednich kroków.
Sprawą zajmują się prawnicy Ministerstwa Zdrowia. Dotychczas przedstawiciele dostawców pozostawali z Ministerstwem Zdrowia w stałym kontakcie i deklarowali chęć porozumienia w związku z czym nie było przesłanek do tego, aby podejrzewać oszustwo
— powiedział.
„GW” podaje, że sprawę bada również CBA.
Obrona biznesmena przez atak?
Skąd „Wyborcza” ma smsy i nagrania rozmów? Sprawa wydaje się dość oczywista. Wygląda na to, że Łukasz G. postanowił nagrać rozmowę w Ministerstwie Zdrowia. Trudno powiedzieć, czy „GW” w jakikolwiek sposób zweryfikowała wiadomości i nagrania przekazane przez biznesmena. Wygląda jednak na to, że w obawie przed konsekwencjami prawnymi za dostarczenie maseczek z podrobionymi certyfikatami Łukasz G. postanowił wyprowadzić atak na kierownictwo Ministerstwa Zdrowia.
xyz/”Gazeta Wyborcza”
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499826-kolejny-kapiszon-gw-opisuje-zakup-maseczek-przez-mz