Nazwisko wicepremiera Jacka Sasina, szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych zupełnie niespodziewanie znalazło się w środku medialno-politycznej wirówki. Opozycja domaga się - choćby słowami szefa Platformy Borys Budki - „zdymisjonowania” za
bezprawne organizowanie wyborów.
Platforma przedstawiła najbardziej chyba kuriozalny w historii wniosek o odwołanie wicepremiera. W uzasadnieniu znajdujemy cytaty z artykułów medialnych, mających być dowodem na rzekome złamanie prawa w związku z organizacją wyborów. Dobrze, że nie powołali się na fake newsa o tym, że to spółka Srebrna miała złożyć zlecenie na druk kart wyborczych, ale nie są daleko.
Za tym idą komentarze i komentarzyki publicystów i gwiazd internetu. Można odnieść wrażenie, że rozpoczął się wyścig - kto bardziej dołoży wicepremierowi. Wyraźnie wyłania się też linia narracyjna próbująca skonfliktować obóz Zjednoczonej Prawicy na tle organizacji wyborów, które - wskutek senackiej obstrukcji i oporu Jarosława Gowina - nie odbyły się skutecznie 10 maja.
O co w tym wszystkim naprawdę chodzi? Jak to się stało, że jeden z najskuteczniejszych polityków prawicy, od lat pracujący z dala od medialnych zaszczytów, nagle znalazł się w centrum uwagi?
Przeanalizowaliśmy medialne doniesienia z ostatnich tygodni i wyraźnie widać, że przyczyna jest w reakcji spółek, struktur i innych zasobów państwowych nadzorowanych przez wicepremiera Sasina na epidemię koronawirusa.
W bardzo dużym skrócie: błyskawiczne podjęcie produkcji płynów dezynfekcyjnych przez Orlen i KGHM, uruchomienie dostaw środków ochronnych przez te i inne spółki z udziałem skarbu państwa, akcja „Lot do domu”, zaangażowanie państwowych zasobów w Tarcze Antykryzysowe i setki innych działań. W chwili próby Polacy mogli liczyć na spółki skarbu państwa. Potwierdziło się, że narodowość kapitału ma znaczenie, bo koncerny zagraniczne też oczywiście pomagały, ale co najwyżej oferując darmową kawę. Te nadzorowane przez Sasina ruszyły z realną, wielomilionową pomocą. A także udostępniły państwu i obywatelom swoją infrastrukturę i możliwości.
Oczywiście, to zasługa wielu osób - także premiera Mateusza Morawieckiego kierującego pracami rządu, także prezesów tych spółek, którzy dali z siebie wszystko. Jednak rolę Sasina najwyraźniej przeciwnicy docenili szczególnie - uruchamiają medialny atak.
Dlaczego rola Ministerstwa Aktywów Państwowych w czasie epidemii tak zabolała opozycję? Bo potwierdza tezę, że prywatyzacja (często złodziejska) kluczowych dla gospodarki przedsiębiorstw była złem, że mają one wartość większą niż wyliczaną w złotówkach. Zachowanie najważniejszych koncernów w rękach narodowych to rdzeń programu Prawa i Sprawiedliwości. Polacy zobaczyli na żywo jak bardzo PiS ma tu rację - i na długo zapamiętają.
Wicepremier Jacek Sasin przez lata bronił tej tezy jako zwykły poseł Prawa i Sprawiedliwości, a teraz jako dynamiczny Minister Aktywów Państwowych, w trudnym czasie epidemii, udowodnił ją w praktyce.
Stąd ten krzyk.
A organizacja wyborów? Odkładając na bok konkretne decyzje do których cały rząd był zobligowany konstytucyjnym wymogiem zorganizowania wyborów, także tutaj Sasin zalazł przeciwnikom za skórę: udowodnił, że nadzorowana przez niego Poczta Polska podołałaby zadaniu. Gdyby nie czynniki polityczne (groźba rozpadu koalicji rządzącej), wybory korespondencyjne 10 maja mogłyby się odbyć.
I to są całe tajemnice tej dziwnej medialnej kampanii przeciw wicepremierowi Sasinowi.
Staw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499635-wicepremier-sasin-na-celowniku-o-co-naprawde-chodzi