Nie ma wątpliwości, że teza Jarosława Kaczyńskiego, że ma próba destabilizacji sytuacji, jest prawdziwa. Pamiętamy chociażby Fundację Otwarty Dialog Bartosza Kramka, który lansował tezy, by wyłączyć państwo, zrobić Majdan, wprowadzić awanturnictwo. Ten scenariusz w tej chwili jest realizowany
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Artur Wróblewski, politolog.
wPolityce.pl: Politycy opozycji krytykują PiS za to, że nie odbywają się dziś wybory. Wcześniej twierdzili, iż absolutnie wybory nie mogą odbyć się w maju. Z czego pana zdaniem wynika taka zmiana narracji?
Artur Wróblewski: Można potraktować to tylko jako przejaw hipokryzji i złej woli. Najpierw torpedowano te wybory, natomiast kiedy zostały one odwołane, pojawiły się opinie chociażby w TVN, że właściwie ukradziono wybory i nastąpiła kompromitacja rządu, bo nie udało się przeprowadzić wyborów. A przecież storpedował je mrożąc ustawę przez 30 dni Senat pod przewodnictwem marszałka Grodzkiego. To jest po prostu próba podminowywania państwa i wpisuje się w pewną narrację o państwie polskim, w którym demokracja i praworządność są rzekomo zagrożone. Tak naprawdę zagrożone są wpływy pewnego środowiska, związanego z ugrupowaniami opozycyjnymi, które próbuje wszelkimi sposobami konserwować stary porządek i bronić własnych interesów. Widać próby wyłączania państwa, przede wszystkim w Senacie. Widać jednak także, że ten ancien régime próbuje się bronić w Sądzie Najwyższym, gdzie paraliżuje się prostą sprawę wyboru komisji skrutacyjnej i pięciu kandydatów na I prezesa SN do przedstawienia prezydentowi. To jest przykład myślenia niepaństwowego, w kategoriach prywaty i własnego partykularnego interesu.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” stwierdził, że do prób destabilizacji państwa dochodziłoby nawet wówczas, gdyby nie było problemów związanych z epidemią koronawirusa. Zdaniem prezesa PiS wynika to z tego, iż dla opozycji demokracja oznacza ich rządy. Czy zgadza się pan z takim stanowiskiem?
Nie ma wątpliwości, że teza Jarosława Kaczyńskiego, że ma próba destabilizacji sytuacji, jest prawdziwa. Pamiętamy chociażby Fundację Otwarty Dialog Bartosza Kramka, który lansował tezy, by wyłączyć państwo, zrobić Majdan, wprowadzić awanturnictwo. Ten scenariusz w tej chwili jest realizowany. Mamy teraz chociażby awanturnictwo w SN w postaci sędziego Rączki, który za duże pieniądze ma wykonywać swoje obowiązki, a zajmował się ozonowaniem sali. Inna pani sędzie ze starego nadania nie rozumiała, czym się różni kółeczko od krzyżyka. Ci ludzie wpisują się w próbę kompromitowania Polski.
Zgadzam się z tezą Kaczyńskiego, że doszło do swoistego odwrócenia logiki do góry nogami. W Polsce nastąpiła już np. redefinicja pojęcia „praworządność” i postawienia logiki na głowie w tym kontekście. Na świecie oznacza ona sąd działające skutecznie i sprawiedliwie oraz poczucie sprawiedliwości u obywateli. Natomiast opozycja stworzyła definicję praworządności, jako obrony interesów korporacji branżowej, prawniczej. Naruszenie jej interesów ma oznaczać koniec praworządności. Inna redefinicja, która nastąpiła w Polsce, to choćby to, że rządy danej formacji, na którą większość ludzi głosuje, to tak naprawdę nie jest przejaw demokracji, tylko jakiejś aberracji.
Koncyliacyjny ton przybrała ostatnio Lewica, która proponuje rozmowy międzypartyjne przy okrągłym stole ws. wyborów. Jak pan ocenia tę propozycję?
Można to ocenić jedynie w kontekście rozgrywki po stronie opozycji, czyli walki o rząd dusz. Walki o to, kto zdobędzie ten mniejszościowy kawałek tortu, jeśli chodzi o polski elektorat. Opozycja dokonuje pewnych akrobatycznych zwrotów, próbując teraz pojawić się jako konstruktywna i chętna do rozmowy siła. Pamiętajmy, że wcześniej Lewica nie była chętna do dołączenia do rozmowy KO z Jarosławem Gowinem – twierdzili, że nie wolno rozmawiać. Czarzasty mówił, że obóz rządzący jest zły i nie należy grać z szulerami i uczestniczyć w paradzie oszustów. W tej chwili nie mamy już parady oszustów, tylko należy konstruktywnie siąść do stołu. Moim zdaniem to desperacka próba szukania przez Lewicę poszerzenia swojego elektoratu, ponieważ widać, że elektorat Lewicy wynoszący 8-12 proc. się nie powiększa. Nie przybywa im poparcia po ich atakach na prawicę, straszeniu Trybunałem Stanu itd.
Koalicja Obywatelska z kolei zapowiada złożenie projektu nowelizacji Kodeksu wyborczego, która ma pozwolić na odpowiednie przeprowadzenie wyborów. Wciąż jednak trzyma się narracji, że potrzebne jest wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Pana zdaniem jest to zasadne?
Można powiedzieć, że jak PO do tej pory nic ciekawego nie wnosiła do dyskusji, tak samo ta nowa propozycja nie jest jakąś wielką zmianą. To nie game changer, który mógłby wygenerować jakąś sympatię dla nich, tylko odgrzewanie tego, o czym mówią cały czas. Stale prezentują swój pogląd, że należy wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych. Natomiast Jarosław Gowin mówił o tym, i to jest fakt, że wprowadzenie któregokolwiek ze stanów nadzwyczajnych jest niebezpieczne, bo może oznaczać za 5-10 lat wypłaty wielkich odszkodowań dla korporacji międzynarodowych, czego będą miały prawo się domagać. Po drugie nie można teraz wprowadzić np. stanu klęski żywiołowej, ponieważ nie są spełnione przesłanki wprowadzania tego stanu. Stan nadzwyczajny wprowadza się wtedy, kiedy nie można innymi metodami zwalczać zagrożenia. Natomiast my jesteśmy w sytuacji, kiedy można zwalczać to zagrożenie innymi metodami, a mamy nawet dedykowaną takiej sytuacji ustawę z czasów rządów koalicji PO-PSL. Zatem wprowadzenie stanu klęski żywiołowej byłoby niekonstytucyjne. Kto kieruje się zdrowym rozsądkiem i racją stanu, musi pomysł PO wyrzucić po prostu do kosza.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499589-nasz-wywiadwroblewski-opozycja-realizuje-scenariusz-kramka