Są w kłopocie. Cała ta narracja, czy cała ta ideologia totalnej opozycji, totalności, jednak się kompromituje. Ona nie dała w żadnym momencie pozytywnego wyniku i stąd widzimy, że jest chaos. Oni zdają sobie sprawę też, że to, jak oni się zachowują w stosunku do Polski jako do państwa może w perspektywie ich osłabiać. Może być jakaś repolonizacja mediów. Stąd takie a nie inne, histeryczne, czasem nielogiczne, bo sprzeczne ze sobą działania
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Próba destabilizacji państwa opozycji się nie powiodła, postanowiła zatem wesprzeć tzw. protest przedsiębiorców. Jak Pan ocenia to podgrzewanie atmosfery? Jakie to może mieć skutki?
Prof. Mieczysław Ryba: Zasada wydaje się dosyć prosta, ale zarazem straszna, to znaczy: robimy wszystko, co możliwe, ażeby pozbawić PiS władzy. Każdą metodą. Czyli krótko mówiąc wśród tych metod również są takie metody, jak negacja wyborów. Trudno sobie wyobrazić w państwie demokratycznym większą negację czegoś niż wybory. Ja nie mówię tylko o wyborach 10 maja. Proszę pamiętać, że tych propozycji na stole było kilka i żadnej z tych propozycji opozycja nie podjęła, a dzisiaj niektóre ich kręgi krytykują to, że te wybory nie odbyły się 10 maja. Czyli w istocie ta niechęć do PiS-u jest daleko posunięta. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje w Sądzie Najwyższym, kiedy jest prosty sposób wyłonienia kandydatów na pierwszego prezesa i jest obstrukcja. W takim prostym mechanizmie. Nie można było komisji skrutacyjnej wybrać.
Zatem kiedy pojawił się jakiś protest na ulicach, aranżowany przez jednego z kandydatów na prezydenta, to wchodzi się w to. Jeśli zagranicę się włączało w najdrobniejsze, najbardziej byśmy powiedzieli misterne spory konstytucyjne w Polsce, to dlaczego byśmy mieli nie włączyć ulicy. To stara metoda. Wydaje mi się, że zrobią wszystko, ażeby odsunąć prawicę od władzy.
Na ile jest prawdopodobne, że w tą „ulicę” włączy się „zagranica”?
Pamiętajmy, że „zagranica” osłabła. „Zagranica” przeżywa swój coraz większy kryzys, wewnętrzne konflikty, szczególnie na linii północ-południe. Jest wewnętrzny strukturalny kryzys w Unii Europejskiej. Też zwróćmy uwagę chociażby na orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Europejskiego Banku Centralnego. To pokazuje, że już nawet Niemcy manifestacyjnie podważają te wszystkie ataki, czy też roszczenie sobie kompetencji przez TSUE. Oczywiście, że „zagranica” wykorzysta – czyli Niemcy, mówiąc na skróty – wykorzystają każdy pretekst, natomiast pytanie jest, na ile to będzie skuteczne, bo przypuszczam, że „ulica” będzie również na ulicach Paryża, Rzymu i wielu innych miast europejskich.
Czy jest możliwe, że w tej sytuacji ktoś zechce zorganizować w Polsce Majdan? Takie pomysły się już przecież pojawiały…
Wydaje mi się, że wszystkie metody są brane pod uwagę. Proszę zwrócić uwagę, że w tej chwili to jest gdzieś w tych mediach bliskich totalnej opozycji wprost mówione, mamy do czynienia z potężnym ich kryzysem, ponieważ mają niezwykle słabych kandydatów, a szczególnie słabą kandydatkę, więc spodziewają się przegranej w wyborach prezydenckich. Stąd je bojkotują. Stracili, czy tracą w tej chwili monopol w sądownictwie. Jeśli się rozstrzygną sprawy w Sądzie Najwyższym, to zostanie im „Iustitia” i różne zbuntowane grupy. Także frustracja tam jest ogromna. Ten konflikt wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, ten ruch Gowina był przez nich odbierany jako nadzieja, może ostatnia deska ratunku. Teraz proszę zwrócić uwagę, jaka jest retoryka. Jest ona mniej więcej taka: przeszkadzamy rządzić PiS-owi, nawet zarządzić wybory, krytykujemy wszystko, i zamrażanie gospodarki przez Szumowskiego i jej odmrażanie. Przypomnijmy sobie stanowisko samorządowców z opozycji w sprawie uruchomienia żłobków chociażby. Starają się maksymalnie przeszkadzać, a jeśli coś się PiS-owi, czy Zjednoczonej Prawicy nie uda, to deklarują wielką radość. Ale to, w moim przekonaniu, buduje pewien obraz taki jak za pierwszego Majdanu, tego „ciamajdanu”.
Proszę zwrócić uwagę, że niektórym wydawało się, że okupacja Sejmu będzie tą iskrą, która podpali Polskę, tymczasem wyszła wielka kompromitacja. Przypomnijmy strajk nauczycieli sprzed roku. Wydawało się ZNP, że to jest ta iskra, która podpali Polskę - wyszła wielka kompromitacja. I teraz jak ludzie zwykli odbierają w czasie kryzysu działania rządu? Odbierają tak, że może nie wszystko się udaje, może nie wszystko naraz, może są jakieś błędy, ale na pewno mają wrażenie, że jest dużo działań, że rząd się stara, a opozycja na różne sposoby przeszkadza. A jeśli się rządowi coś nie powiedzie, w istocie Polsce się coś nie powiedzie, jest jakiś problem, to oni się z tego cieszą. To jest sytuacja, która wcale nie musi ich wynosić na szczyty władzy. Wręcz przeciwnie. Po prostu kreują taki swój wizerunek nieco oszołomski.
Zastanawia mnie stanowisko Konfederacji. Grzegorz Braun wyszedł do tych przedsiębiorców, a nawet tam przemawiał i krzyczał przez megafon, że wszyscy ci ludzie są jego asystentami społecznymi. To środowisko protestujące jest przecież ideowo, czy tożsamościowo dalekie temu, co przynajmniej oficjalnie, reprezentuje pan Braun. Skąd taki sojusz i co Konfederacja chce tutaj ugrać?
Myślę, że Konfederacja nie jest jednym nurtem. Wiemy, że są różne: i ten narodowy z Bosakiem, i ten z Braunem związany, i ten z Korwinem-Mikke. To jest sytuacja taka: przynajmniej część Konfederacji przyjęła taką narrację negacjonistyczną, że Szumowski zamraża gospodarkę, jest jakiś spisek światowy związany z koronawirusem, który ma na celu realizację takich czy innych pomysłów Billa Gatesa i tutaj Polska jest jak gdyby narzędziem realizacji tego projektu. Jest trochę w Polsce obywateli, w tym przedsiębiorców, którzy tak to widzą, którzy uważają, że zamrożenie gospodarki jest po prostu absurdem przy tej skali zakażeń itd. Nie tylko w Polsce tacy są… I toczy się walka o to, kto zagospodaruje ten elektorat. W większości ten elektorat ma poglądy tradycjonalistyczne, a część – palikociarskie. Dlaczego Grzegorz Braun pojawił się w tym środowisku lewicowym, to już jego trzeba pytać, natomiast na pewno jest tak, że Konfederacja stara się zagospodarować ten elektorat. Ten elektorat jednak chce też zagospodarować środowisko – mówię symbolicznie „palikociarskie”, ale właśnie takie: negacja, ale idąca od lewicowej czy lewackiej strony. Jest jakaś konkurencja między nimi.
Proszę zwrócić uwagę, w czasie debaty prezydenckiej dobrze przecież wypadł Krzysztof Bosak, ale radykalniej w pewnej krytyce rządowej mniej więcej z tych pozycji, o których mówiłem – Tanajno. I on to później chciał zdyskontować, w jakimś sensie rozbijając, czy odbierając głosy Bosakowi, przynajmniej część tego elektoratu, który neguje ten sposób walki z koronawirusem i zamrażanie gospodarki, o którym mówiłem. Braun wyszedł, żeby jakoś tych głosów sobie pozbierać mimo tego, że środowisko nie jego.
Pytanie, czy efekt tego nie będzie odwrotny od zamierzonego? Od czasu kryzysu w łonie Zjednoczonej Prawicy w działaniach Konfederacji trudno się dopatrzeć logiki…
Jeszcze raz mówię – to środowisko nie jest jednorodne i stąd takie różne, czasem sprzeczne zachowania. Proszę zwrócić uwagę na ekstrawaganckie zachowania na przykład Korwina, kiedy Sejm uchwalał stanowisko wobec ataku Władimira Putina. To środowisko jest spięte dosyć luźnymi hasłami wolnościowymi, natomiast w wielu kwestiach ideowych… Proszę zwrócić uwagę, co Korwin-Mikke mówił w sprawie ochrony życia, więc to nie jest tak, że tam mamy do czynienia z jakimś monolitem i z jednolitą strategią. Natomiast w tej chwili narodowcy mają swojego kandydata i próbują go forsować na jakimś poziomie też racjonalności i pewnego racjonalnego kreowania swojego wizerunku, ale tak jak pani redaktor mówi, nie wszyscy partnerzy robią kroki spójne z tym, co chce zaprezentować Krzysztof Bosak.
W lewicowych mediach, w tym w TVN, mamy powielenie narracji opozycji, tej całkiem sprzecznej ze sobą odnośnie do kwestii przeprowadzenia wyborów. Zostało uruchomione ogromne zaplecze medialne w tej antyrządowej kampanii. Czy może się to w jakikolwiek sposób sprawdzić, czy efekt będzie odwrotny? Czy to nie pogrąży po prostu tych mediów?
Pamiętajmy, że oni są w takim stanie konkretnego kłopotu, czy wręcz można by to nazwać histerią. Te wszystkie sprzeczności, o których pani redaktor mówi, ilustrują tę histerię. Stąd szukanie wszelkich możliwych i ludzi, i narracji, które by były skuteczne. Jak słucham nawet ekspertów związanych z opozycją, chociażby prof. Krzemińskiego, sędziego TSUE Safjana, polityków i mediów, to okazuje się, że oni są tak w tej retoryce daleko posunięci, że „to już koniec, już będzie dyktatura pisowska, rewolucja się dokonała”. Tak mniej więcej mówią, więc jeśli tak mówią, to i tak myślą, więc starają się szukać i łapać ostatniej deski ratunku. Stąd niekoniecznie aż tak są przywiązani do Kidawy-Błońskiej. Gdzieś tam w tym środowisku pojawia się ciągle takie twierdzenie, że ona powinna zrezygnować na rzecz nowego kandydata. To z tego środowiska wyszedł pomysł wystawienia w wyborach prezydenckich Szymona Hołowni – przecież to TVN.
Są w kłopocie. Cała ta narracja, czy cała ta ideologia totalnej opozycji, totalności, jednak się kompromituje. Ona nie dała w żadnym momencie pozytywnego wyniku i stąd widzimy, że jest chaos. Oni zdają sobie sprawę też, że to, jak oni się zachowują w stosunku do Polski jako do państwa może w perspektywie ich osłabiać. Może być jakaś repolonizacja mediów. Stąd takie a nie inne, histeryczne, czasem nielogiczne, bo sprzeczne ze sobą działania.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499502-nasz-wywiadprof-rybaideologia-totalnosci-sie-kompromituje