Nie ma wątpliwości, że scenariusz „ulica i zagranica”, wcielany w życie od 2015 roku nie przestał być aktualny. Opozycja i inne siły o szemranym rodowodzie robią wszystko, by zdestabilizować sytuację w Polsce, podgrzać nastroje i obalić legalną władzę.
Agresywny kandydat na prezydenta Paweł Tanajno, próbuje dziś zrobić to, co nie udało się Mateuszowi Kijowskiemu i jego następcom, czyli rozhuśtać i skanalizować emocje zmęczonych kwarantanną ludzi. Od czwartku organizuje w Warszawie protesty „przedsiębiorców”, które z przedsiębiorcami nie mają wiele wspólnego.
Reporterzy programu „W Tyle Wizji”, którzy wybrali się na protesty spotkali tam wielu awanturników znanych z wcześniejszych protestów, m.in. działacza LGBT, który w marcu próbował wywołać awanturę w jednym z warszawskich kościołów. W piątek pokazywaliśmy też widzom TVP Info zgromadzonych na proteście ludzi przestraszonych technologią 5G, słyszących „głosy”, przekonanych o zgubnym wpływie mikrofal na mózg oraz takich, którzy podejrzewali dziennikarzy o zaczipowanie. Krótko mówiąc Tanajno ściągnął kogo mógł, byleby wywołać drakę.
Nie brakowało też typów po prostu agresywnych. Jeden z uczestników protestu, który został sfilmowany przez reporterkę, chwalił się przez telefon, że poprzebijał policyjne opony. Używał przy tym raczej mało parlamentarnego języka.
Państwo PiS znalazło kolejnego wroga - przedsiębiorców, którzy zamiast tarczy antykryzysowej otrzymali pałkę policyjną
-podgrzewa dziś nastroje w społecznościówkach PO, gotowa zaangażować nawet Armię Orków, byle zrealizować swój polityczny cel.
A sam Paweł Tanajno, organizator protestów, nie przebiera w słowach. Podczas debaty prezydenckiej do urzędującej głowy państwa zwracał się per „pan Adnrzej”, domagał się Trybunału Stanu dla prezydenta i premiera.
To nie wirus niszczy polską gospodarkę. To nieodpowiedzialność i zwykłe lenistwo polityków
-krzyczał.
Taki język może się podobać niechętnym PiS mediom i rozrabiakom z opozycji, którzy zrobią wszystko, nie przebierając w środkach, nawet udaremniając wybory, byle wywrócić demokratycznie wybrany rząd i zniszczyć Polskę. Bo tu już nie chodzi „wyłącznie” przejęcie władzy, co jest w zdrowej demokracji celem wszystkich partii politycznych.
Paweł Tanajno, który dziś staje po stronie przedsiębiorców wspierał Ubera, a występował przeciw polskim taksówkarzom. Jako kandydat na prezydenta stolicy wszystkim jej mieszkańcom obiecywał pizzę hawajską, którą dowozić będą zwolnieni z ratusza urzędnicy. Niech nie dadzą zwieść się ci, którzy myślą, że Tanajno stoi za przedsiębiorcami nie ma nic wspólnego z polityką. Nowy Kijowski działał w Platformie Obywatelskiej i Ruchu Palikota, a w 2015 r. startował w wyborach do Sejmu z listy Kukiz‘15 (bezskutecznie) i w wyborach prezydenta Polski, zdobywając w całym kraju niespełna 30 tys. głosów i zajmując ostatnie miejsce. Pięć lat temu zdobył poparcie Partii Kobiet, której kandydatka nie zebrała wymaganej liczby podpisów.
Mateusz Kijowski zawiódł, trzeba było więc wykreować nowego ulicznego zadymiarza. Tanajno nadaje się idealnie, ale jest groźniejszy, bardziej agresywny i dłużej związany z polityką.
Widać wyraźnie, że wybory powinny odbyć się w pierwszym możliwym terminie, ponieważ wydłużanie kampanii nie służy Polsce. Będzie tylko gorzej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499500-pawel-tanajno-czyli-mateusz-kijowski-reaktywacja