Znam sędziego Łukasza Piebiaka, ponieważ z nim studiowałem – pisze w oświadczeniu przesłanym PAP sędzia SN Tomasz Demendecki. Odnosząc się do walki o funkcję I Prezesa SN przyznaje: „Nic mi nie wiadomo o tym, bym miał aprobatę Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro”. „Nigdy z nim nawet nie rozmawiałem” – dodaje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Czy za sfabrykowaną aferą „Małej Emi” stała także opozycja? Piebiak: „Działanie zaplanowane i to bardzo dobrze”
Sędzia SN na celowniku Onetu. „Wyciągają” Piebiaka
W czwartek na portalu onet.pl ukazał się artykuł „Człowiek Piebiaka powalczy o funkcję I Prezesa Sądu Najwyższego?”, w którym napisano, że „uważany za +czarnego konia+ w wyborach nowego I Prezesa Sądu Najwyższego sędzia Tomasz Demendecki od lat jest blisko związany z byłym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem, który został odwołany po ujawnieniu przez Onet głośnej afery hejterskiej związanej z funkcjonowaniem w resorcie tzw. fabryki trolli”.
„Teraz Piebiak próbuje za pomocą swoich przyjaciół i ludzi, którzy zawdzięczają mu pomoc w prawniczej karierze uzyskać wpływ na obsadzenie najważniejszego urzędu sędziowskiego w kraju”
— podał portal.
Sędzia Demendecki odpowiada
Sędzia SN Tomasz Demendecki odniósł się do informacji Onetu w przesłanym w piątek PAP oświadczeniu.
Znam sędziego Łukasza Piebiaka ponieważ z nim (tak jak z około 300 innych osób) studiowałem na tym samym roku studiów prawniczych na UMCS w Lublinie
— przyznał. Zaznaczył jednak, że zna także innych prawników, w tym prezesa SSP Iustitia sędziego Krystiana Markiewicza, a także sędziów SN – jak podkreślił „powołanych do SN przy udziale tzw. starej KRS” - Karola Weitza czy Dawida Miąsika.
Sędzia przyznał także, że oprócz Łukasza Piebiaka, poznał także wiceministrów sprawiedliwości - Patryka Jakiego i Marcina Warchoła.
Miało to związek z pełnieniem obowiązków członka zarządu komorniczego stowarzyszenia Res Iudicata, które miało na celu walkę z patologiami w pracy komorników, w tym samorządu komorniczego
— wyjaśnił. Sędzia nawiązał także do informacji o wyborze I Prezesa SN.
Nic mi nie wiadomo o tym bym miał aprobatę Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Nigdy z nim nawet nie rozmawiałem
— podkreślił.
Ponieważ procedura wyborcza dla kandydatów na urząd I Prezesa Sądu Najwyższego uzyskania takiej aprobaty nie przewiduje, nie ubiegałem się nigdy o nią
— przyznał.
W artykule Onet.pl zaznaczono także, że „Demendecki w latach 2014-2018 był komornikiem sądowym w Lublinie oraz członkiem Rady Naukowej Ośrodka Naukowo-Szkoleniowego przy Krajowej Radzie Komorniczej (2014-2017)”.
„Jak twierdzą nasi rozmówcy, Piebiak w wielu komisjach powoływanych przez ministra sprawiedliwości lokował swoich znajomych, w tym wiele osób właśnie z Lublina. Tak właśnie było i z Demendeckim, który został delegowany przez Piebiaka m.in. do Rady Programowej Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz do różnych zawodowych komisji egzaminacyjnych”
— podał portal.
Demendecki wyjaśnił w oświadczeniu dla PAP, że nie jest „komornikiem z Lublina”, chociaż – jak przyznał - w latach 2014-2018 wykonywał ten „trudny, ale niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości zawód”.
Starałem się ze wszystkich sił wykonywać go w sposób etycznie prawidłowy i doprowadzić do podniesienia standardów etycznych pracy komornika sądowego poprzez założenie i udział w pracach tego stowarzyszenia. Efektem tego było absurdalne postępowanie dyscyplinarne, które zakończyło się moim zwycięstwem
— zaznaczył.
W ten sposób nawiązał do prowadzonego przeciwko niemu postępowaniu przed Komisją Dyscyplinarną Krajowej Rady Komorniczej. Jak napisał onet.pl „Demendecki mógł także liczyć na pomoc ówczesnego wiceministra sprawiedliwości, gdy toczyło się wobec niego, jako komornika sądowego, postępowanie dyscyplinarne”.
To kompletna bzdura
— podkreślił w rozmowie z tvp.info dr Michał Skwarzyński, obrońca Demendeckiego w prowadzonej lata temu sprawie.
Dziennikarze zapomnieli napisać, że stroną postępowania był minister sprawiedliwości, tyle że był stroną przeciwną, podobnie jak prezes Sądu Okręgowego w Lublinie
— zaznaczył.
W oświadczeniu dla PAP Demendecki podkreślił, że jest lub był - jako adwokat, komornik, sędzia SN oraz pracownik dydaktyczny i naukowy specjalizujący się w zagadnieniach prawa cywilnego procesowego - powoływany do różnego rodzaju komisji egzaminacyjnych i ciał, w których jego wiedza i doświadczenie mogły być właściwie wykorzystane.
Niektóre z tych nominacji były nominacjami Ministra Sprawiedliwości wykonującego swe uprawnienia osobiście lub za pośrednictwem któregoś z jego zastępców
— przyznaje.
Aktualnego, ani też żadnego poprzedniego, Ministra Sprawiedliwości nie poznałem, a z wiceministrami poznałem się w okolicznościach opisanych wyżej
— zaznacza.
Sędzia przyznał także, że w związku z inkryminowaną publikacją rozważa podjęcie kroków prawnych przeciwko autorom oraz właścicielowi portalu onet.pl Ringier Axel Springer Polska.
kpc/PAP
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499437-demendecki-na-celowniku-onetu-sedzia-sn-rozwaza-pozew