Każdy termin wyborów prezydenckich, który będzie faworyzował Andrzeja Dudę, będzie przez Platformę Obywatelską krytykowany. W tej sprawie taktyka politycznych przeciwników Zjednoczonej Prawicy jest banalnie prosta. Krótko streścił ją w TVN24 Andrzej Morozowski, mówiąc, że opozycja liczy na wybory jesienią, kiedy to polska gospodarka „będzie leżeć”, a wtedy szanse opozycyjnego kandydata na wygraną są największe. Nic nowego, pisaliśmy o tym na naszym portalu wielokrotnie.
Wszystko wskazuje na to, że wybory odbędą się w lipcu, a być może nawet pod koniec czerwca. Najpewniej wyjaśni się to w tym tygodniu. Na dzień dzisiejszy nie jest także wiadomo, czy kandydaci, którzy zebrali 100 tys. podpisów i mieli startować w wyborach 10 maja, będą musieli zebrać je ponownie. Raczej pewne jest, że do listy kandydatów będą mogły dopisać się kolejne osoby, o ile oczywiście zbiorą wymagane poparcie. Bez jasnej odpowiedzi pozostaje również inne pytanie: czy największa partia opozycyjna zdecyduje się na wymianę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na innego kandydata czy też kandydatkę? Czy mogłoby się to udać?
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Borys Budka i Małgorzata Kidawa-Błońska zgodnie orzekli, że brak wyborów prezydenckich 10 maja, to ich wielki sukces. Ponadto lider Platformy Obywatelskiej zapewnił, że o żadnej zmianie kandydatki Koalicji Obywatelskiej mowy być nie może. Choć takie zapewnienia padają po raz kolejny, to pytanie o przyszłość Kidawy-Błońskiej wciąż powraca. Może jednak jest coś na rzeczy? Zwłaszcza, że nawet w szeregach samej Platformy, a nawet jej najzagorzalszych sympatyków, jest takie oczekiwanie wobec władz PO.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zdaniem Tomasza Sekielskiego, wracając do jego rozmowy z Andrzejem Morozowskim, Kidawa-Błońska zapisała się w głowach wyborców Koalicji Obywatelskiej jako osoba, która nie chce, a może nawet nie potrafi walczyć. Ma to być spowodowane tym, że zamiast walczyć z Andrzejem Dudą, to postawiła na bojkot wyborów. Tyle, że duża część wyborów Kidawy-Błońskiej rzeczywiście nie chciała wyborów 10 maja i głównie stąd wzięło się rekordowo niskie poparcie dla kandydatki największej partii opozycyjnej.
Jeżeli jednak Kidawa-Błońska chce powalczyć o II turę w nowych wyborach, to musiałaby przestać je bojkotować i zacząć walczyć. Na to jednak się nie zapowiada. Sęk w tym, że Platformie wcale nie zależy na jak najszybszym przeprowadzeniu wyborów. Dla opozycji najlepszym rozwiązaniem będzie, jak rząd nadal będzie miał problemy ze sprawnym przeprowadzeniem wyborów. Najlepiej aż do jesieni. Więcej o tym pisał na naszym portalu Stanisław Janecki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Stanisław Janecki: Wybory jak najszybciej się da, żeby przestały służyć jako platforma totalnej wojny przeciw Polsce
O tym, że Platforma wcale nie zamierza przestać bojkotować wyborów, świadczą chociażby słowa Sławomira Nitrasa.
MKB mówi, ze w kopertowych nie weźmie udziału, a będą raczej kopertowe. Niestartowanie w wyborach zwykle trochę zmniejsza szanse na wygraną.
Panie redaktorze. Sasinowe wybory mieliśmy mieć w maju. A ich nie będzie. Na razie ich zatrzymaliśmy, ale to nie znaczy, że możemy zaakceptować sasinowe wybory w lipcu czy sierpniu. Konsekwencja. Dobrze, żeby inni nas wspierali bo widać ze można.
Czyli dalej bojkot, który już spowodował katastrofę. Kandydatura już utopiona, można jeszcze utopić partię.
Aha. Czyli bojkotujecie nadal wybory? Brawo!
Poseł Platformy sugeruje, że również i te wybory w czerwcu czy lipcu, będą przez jego partię bojkotowane. Nie widać tu specjalnie miejsca na wymianę Kidawy-Błońskiej na kogoś innego. Nie jest również do końca takie pewne, czy chciałby tego elektorat PO. Podnoszenie przez media kolejnych wpadek kandydatki KO, jest przez jej wyborców traktowane raczej jako „wstrętny atak pisowskich mediów”. Bo prawda jest taka, że dla tego elektoratu jest obojętne, kto startuje i co mówi, aby tylko mocno „walił” w PiS.
Trudno sobie także wyobrazić, w jaki sposób kierownictwo PO, wytłumaczyłoby wymianę Kidawy-Błońskiej na innego kandydata. Taka decyzja zostałaby przyjęto jako przyznanie się do fatalnej decyzji, gdy odrzucono kandydaturę Jacka Jaśkowiaka. Tak, dziś już wiemy, że on byłby lepszym kandydatem niż wicemarszałek Sejmu. Z pewnością nie chcieliby tego również politycy Platformy zaangażowani w kampanię Kidawy-Błońskiej. Byłoby to przyznaniem się do tego, że po prostu zawiedli na całej linii.
Jedynym wyjściem byłoby zmuszenie wicemarszałek do tego, aby sama zrezygnowała, ale nie wygląda na to, aby miała ona na to ochotę. Wszystko więc wskazuje na to, że Platforma będzie nadal robić co w jej mocy, aby do wyborów w najbliższym czasie nie doszło, a odbyły się one dopiero jesienią. Tylko wtedy szansę na reelekcję Andrzeja Dudy maleją, a rosną szansę innych kontrkandydatów. Problem w tym, że scenariusz z wyborami na jesieni wydaje się dzisiaj w pełni nierealny. Ale nawet gdyby, to czy Kidawa-Błońska miałaby wtedy szansę na II turę?
To tylko jednak kilka luźnych refleksji, które mogą okazać się nic nie warte w zderzeniu z rzeczywistością polskiej polityki, która już nie jedno widziała… Bo może pewnego dnia, będziemy świadkami konferencji prasowej, na której Kidawa-Błońska stwierdzi, że swoje już zrobiła, wyborów 10 maja nie ma, Polska uratowana, ale o więcej, musi już powalczyć ktoś inny.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499366-co-platforma-zrobi-z-kidawa-blonska