Tę narrację paradoksalnie jako pierwsi narzucili posłowie Lewicy. Kabaretowy kandydat Biedroń chce Trybunału Stanu dla premiera Morawieckiego i wicepremiera Sasina. To jest kompletna bzdura
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Rzymkowski, prawnik, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Czy w przypadku stwierdzenia przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów prezydenckich i rozpisania nowej elekcji, kandydaci, którzy zebrali już wymaganą liczbę podpisów będą mogli w nich startować bez spełniania dodatkowych warunków, w ramach praw nabytych?
Tomasz Rzymkowski: Jako prawnik nie widzę tutaj żadnych praw nabytych. Jeśli w nowelizacji ustawy, która jest planowana, bo ta zapowiedź pojawiła się już wczoraj wieczorem, nie znajdzie się przepis dotyczący zgłoszonych kandydatów, to ten proces wyborczy, w związku z nowym zarządzeniem pani marszałek i nowym kalendarzem wyborczym, będzie rozpoczęty od punktu zerowego. Czasu na zebranie podpisów będzie relatywnie mniej, bo też art. 128 ust. 1 mówi o 60 dniach. To będzie krótka, dodatkowa kampania. Liczę, że taki przepis szanujący wolę ponad 100 tys. Polaków, którzy zgłosili poszczególnych kandydatów czy też dali im szansę startować, bo idę o zakład, że kilku z nich będzie miało wynik niższy niż 100 tys. głosów, znajdzie się w nowelizacji. W świetle wykładni, którą widzę de facto nie ma tutaj żadnych praw nabytych. Natomiast tego typu rozwiązanie będzie dawało możliwość startu zgłoszonym już kandydatom. Te wybory 10 maja się nie odbędą, to możemy już powiedzieć. Nie przewiduję, żeby Sąd Najwyższy stwierdził ważność wyborów, których nie było. To tak jakby stwierdzić, że Wisła płynie od morza do Tatr. To byłoby zaprzeczanie stanowi faktycznemu. Traktuję poważnie SN i uważam, że Sąd Najwyższy też poważnie ocenia rzeczywistość. W najbliższą niedziele, tak jak PKW stwierdziła, wybory się nie odbędą. Nie widzę możliwości, żeby SN stwierdził, że te wybory odbyły się prawidłowo i prawidłowo wybrano głowę państwa, bo na jakiej podstawie? Jednocześnie niewskazane byłoby blokowanie możliwości zgłaszania nowych kandydatów, jeśli zdążą zebrać 100 tys. podpisów, zgodnie z kalendarzem wyborczym, bo to musi się znaleźć w kalendarzu wyborczym – termin rejestracji komitetu i termin rejestracji kandydatów. Podejrzewam, że w przyszłym tygodniu będzie dodatkowe posiedzenie Sejmu, jeśli nawet nie jutro, aby rozpocząć ten proces legislacyjny. W szczególności patrząc na dotychczasowe doświadczenia z Senatem. Proszę zwrócić uwagę, że Senat może znowu przytrzymać ustawę przez 30 dni.
Czy przy kolejnej blokadzie ze strony Senatu termin 12 lipca, który pojawia się jako prawdopodobny termin przeprowadzenia wyborów, jest realny?
W mojej ocenie decyzja pani marszałek o zarządzeniu wyborów w nowym terminie musi zapaść najwcześniej w dniu uchwalenia nowelizacji Kodeksu wyborczego. Tak, aby skutki prawne dotyczące tych konkretnych kandydatów, przeniosła do tego zarządzenia. Ale tu wszystko zależy od woli politycznej większości senackiej. Dziś w Sejmie Borys Budka krzyczał już, że opozycja domaga się wyborów w maju, przy czym przez ostatnie dwa miesiące domagali się ich przesunięcia.
Podsumowując – aby w nowych wyborach mogli wziąć udział zarejestrowaniu już kandydaci potrzebna jest nowelizacja ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, natomiast ścieżkę dla nowych kandydatur otwiera już sam fakt ich zarządzenia na nowo, tak?
Tak, bez tego nie widzę możliwości, aby zarejestrowani już kandydaci mogli wystartować w nowo rozpisanych wyborach. Ale są może inne głosy na ten temat. Doraźnie czytając te artykuły konstytucji i znając Kodeks wyborczy, nie widzę tutaj możliwości, aby awansem przenosić kandydatury z jednych wyborów na drugie. To są zupełnie nowe wybory. Mówimy oczywiście o zdarzeniu przyszłym, niepewnym, jakim jest zarządzenie nowych wyborów. To wszystko zależy od decyzji procesowej Sądu Najwyższego, ale tak jak na wstępie podkreśliłem, nie zakładam innego wariantu niż stwierdzenie, że 10 maja nie wybrano Prezydenta Rzeczypospolitej, a tym samym wybory są nieważne.
Poruszył już pan wątek zmiany narracji opozycji. Rozpoczęło się poszukiwanie winnych tego, że wybory nie odbędą się w pierwotnie założonym terminie. Lewica postuluje powołanie komisji śledczej oraz Trybunał Stanu dla premiera Morawieckiego i wicepremiera Sasina. Co pan o tym sądzi?
Śmieję się z tego. To jest trans i opętanie – jednostka medyczna F44.3. Tę narrację paradoksalnie jako pierwsi narzucili posłowie Lewicy. Kabaretowy kandydat Biedroń chce Trybunału Stanu dla premiera Morawieckiego i wicepremiera Sasina. To jest kompletna bzdura. Jeszcze dzisiaj w Sejmie widziałem takie dykty, kolportowane za publiczne pieniądze, w których nawołują do absolutnie niekonstytucyjnego, ale jednocześnie tradycyjnego dla lewicy, wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, tak jak w 1981 r. ich ideowi poprzednicy wprowadzili Stan Wojenny, wbrew PRL-owskiej konstytucji. Tak samo teraz lewica nawołuje do nielegalnego wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Art. 228 konstytucji mówi o możliwości wprowadzenia jednego z trzech stanów nadzwyczajnych, ale w sytuacji, gdy konstytucyjne mechanizmy nie dają bezpieczeństwa i porządku publicznego. Mamy ustawy covidową, ustawę z 2008 r. autorstwa PO o stanie epidemii. Nie ma potrzeby wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. To, co oni uskuteczniają teraz, to jest szaleństwo. Jaka jest rola premiera czy ministra aktywów państwowych w sprawie pandemii koronawirusa? Bardziej apelowałbym do posłów Lewicy, żeby może wystąpili o jakąś „Norymbergę” dla komunistów chińskich. To przecież w Chinach rozpoczęła się epidemia koronawirusa. Może warto uderzyć się we własne piersi. Natomiast mówienie o Trybunale Stanu i komisji śledczej to trans i opętanie. Medycyna jest bezsilna.
Czy według pana Koalicja Obywatelska będzie chciała zmienić kandydata?
Nikt z Platformy mi się nie zwierzał, ale na pewno są zaskoczeni takim biegiem wydarzeń. Jeszcze wczoraj byli bardzo rozgorączkowani, w nastrojach euforycznych, bo byli przekonani, że dzisiaj nie uda się odrzucić uchwały Senatu ws. ustawy o wyborach korespondencyjnych. Dzisiaj rano obudzili się ze sporym kacem moralnym. Podejrzewam, że sama Małgorzata Kidawa-Błońska najchętniej wywiesiłaby białą flagę i się wycofała. Została wykorzystana przez panów z Platformy, w szczególności przez pana Grzegorza Schetynę. W tej chwili zbiera zasłużone i niezasłużone cięgi. Wyniki sondaży od kilku tygodni pokazują dramatyczny poziom poparcia kandydatki największego ugrupowania opozycyjnego. Poparcie dla Koalicji Obywatelskiej jest już nie dwukrotnie, a czterokrotnie czy pięciokrotnie wyższe niż dla kandydatki tej formacji. Poparcie dla Kidawy-Błońskiej ociera się o błąd statystyczny. Niektóre sondaże dają jej 4 proc. poparcia, a błąd statystyczny to 3 proc. Jest to jedna z największych katastrof wyborczych od kiedy w Polsce obowiązują powszechne wybory prezydenckie, aby z poziomu wicelidera spaść na pozycję zamykającego peleton. Ale jaką decyzję podejmie Platforma, trudno powiedzieć. Po doświadczeniach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ławka chętnych do jej zastąpienia, w takiej krótkiej kampanii wyborczej, może być krótka. To zadanie wydaje się bardzo trudne, wręcz niewykonalne i wizerunkowo trudne dla całej PO. Zmiana kandydata musi też być przecież uzasadniona w elektoracie. To, że kandydatka się nie sprawdziła, to jest słabe wytłumaczenie. Ktoś tę kandydatkę zgłosił, ktoś ją promował. Nikt publicznie nie oponował, kiedy trwał proces powoływania. Jest to jedna z liderek PO. Była marszałek Sejmu, obecnie jedyna wicemarszałek Sejmu z KO, rzeczniczka rządu Ewy Kopacz. Jedna z wielu twarzy Platformy Obywatelskiej. Nie wydaje mi się, aby zapadły tutaj jakieś radykalne decyzje. Ale jest to suwerenna decyzja Platformy i jej akolitów.
Not. kb
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499149-wywiad-rzymkowski-o-narracji-opozycji-to-trans-i-opetanie