Angielszczyzna ma swój urok, który pozwala obojętną uszczypliwością podsumować nawet najbardziej zaawansowaną ekwilibrystykę, dlatego kusi, by to właśnie do tego języka odwołać się po reakcjach opozycji na oświadczenie Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego. Haters gonna hate, czyli, dosłownie „nienawistnicy [i tak] będą nienawidzieć”, to najkrótsze możliwe podsumowanie przewidywalności środowisk lewicowo-liberalnych.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Oświadczenie Kaczyńskiego i Gowina. Wybory korespondencyjne
To jest dyktatura jakichś dwóch osób
-komentował na antenie TVN24 ulubiony młody prawnik tej stacji, dr Mikołaj Małecki z TVN24. Wraz z innym krakowskim jurystą, profesorem Andrzejem Zollem, ogłosił więc koniec demokracji po raz 3025.
Ta władza ma kompletnie w nosie demokrację. (…). Uświadamiam sobie, że żyję w faktycznej dyktaturze.
-stwierdził, po zapoznaniu się z oświadczeniem, Szymon Hołownia, choć i bez zapoznawania się z jakimikolwiek treściami twierdzi to samo.
Nie chodziło o obronę demokracji, bo ostatecznie PiS ją depcze.
-powiedział poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski, ale tę frazę mógłby powiedzieć dowolny ulubieniec TVN czy „Gazety Wyborczej”.
Kaczyński z Gowinem niszczą demokrację.
-obwieścił Bartosz Wieliński na stronie wyborcza.pl
No to sukces opozycji czy koniec demokracji?
A przecież przełożenie wyborów prezydenckich miało być głównym celem obozu lewicowo-liberalnego, a głównym powodem miała być troska o zdrowie i życie Polaków. Dlaczego więc z jednej strony parlamentarzyści opozycji (np. Krzysztof Brejza czy Krzysztof Gawkowski) mówią, że rezygnacja z majowego terminu to ich sukces, jednocześnie uznając oświadczenie Gowina i Kaczyńskiego za łamanie demokracji? Układ przywódców partii, dających większość w sejmie, to rzecz jak najbardziej oczywista i stanowiąca podstawową zasadę właśnie demokracji, a nie dyktatury.
Opozycja w ostatnim miesiącu skondensowała sprzeczne komunikaty na bezprecedensową skalę - (1) bojkotowała wybory i brała w nich udział, (2) była przeciwna pójściu do komisji wyborczych, ale nie poparła w Senacie wyborów korespondencyjnych, (3) uznaje przełożenie wyborów prezydenckich za sukces, ale będący końcem demokracji, (4) broniła LGBT, ale z „pisowskimi wyjątkami”, (5) postuluje wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, ale domaga się odmrożenia gospodarki, (6) potępia polski Trybunał Konstytucyjny uznający wyższość prawa krajowego nad unijnym, ale nie piśnie słówkiem nad podobnymi wnioskami z Trybunału z Niemiec.
Kiedyś Jarosławowi Kaczyńskiemu przytrafił się lapsus słowny, w którym mówił, że „nas nie przekonają, że białe jest białe”. Dziś połowa krajowych elit uważa, że coś jest i czarne, i białe - w tym samym czasie. Dlatego na ich doradztwo i krokodyle łzy nie warto się oglądać. Business as usual.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Nie wierz opozycji nawet gdy niesie dary. Wyborczy podstęp PO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499107-haters-gonna-hate-6-sprzecznosci-opozycji