Trudno jest dziś zrozumieć działanie Jarosława Gowina. Do czego dąży prezes Porozumienia? Jaki cel próbuje osiągnąć? Tego nie wiedzą nawet jego partyjni koledzy. Może więc były wicepremier się po prostu zakiwał w swoich działaniach i wylądował w ślepej uliczce?
Chcąc dowiedzieć się coś więcej o sytuacji w Zjednoczonej Prawicy i samym Porozumieniu, warto sięgnąć po najnowszy numer „Sieci” i bardzo ciekawy tekst Marcina Wikły i Marka Pyzy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Małe (nie)Porozumienie. Pyza i Wikło w „Sieci”: Jarosław Gowin gra dziś o wiele więcej. Stawką staje się też utrzymanie własnej partii
Po jego lekturze odniosłem wrażenie, że Jarosław Gowin po prostu się pogubił. Miał jakiś plan, który nie wypalił i dziś pozostał na lodzie. Zmiana zdania w kwestii majowych wyborów kosztowałaby go utratę twarzy i polityczną karierę. Ale gdyby dostał coś w zamian? Ponownie zerkam do tekstu kolegów z redakcji i znajduje tam takie słowa posła Porozumienia Włodzimierza Tomaszewskiego:
Gowin powinien wrócić jako czwarty wicepremier, zająć się odmrażaniem gospodarki i działaniami w zakresie bardziej efektywnej walki z wirusem. Niechaj będą jego ministrami panowie Maksymowicz oraz Sośnierz i niech rządzą, zamiast zajmować się terminem wyborów.
Zaś kilka akapitów dalej, czytamy:
Ten ostatni na rządzenie ma ewidentną chrapkę. W rozmowie z tygodnikiem „Sieci” Andrzej Sośnierz jest bardzo rozemocjonowany: – Czy pan nie widzi klęski żywiołowej wokół siebie? Czy naród funkcjonuje normalnie? Do opanowania tej epidemii konieczne jest wprowadzenie „planu Sośnierza”.Wiem, jak uchronić nas od tej zarazy, która męczy naród i gospodarkę i zrobię to w 40 dni. Ale w obecnym stanie zarządzanie państwem jest kompletnie nieefektywne i szkoda byłoby to zaczynać. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest potrzebne do zmiany zasad zarządzania epidemią. Wtedy się uda, a przy okazji będzie to miało wpływ na przełożenie daty wyborów. „Plan Sośnierza” coraz mocniej promuje też Gowin. Czyżby to była dziś stawka negocjacji wewnątrzkoalicyjnych?
No właśnie, „plan Sośnierza”. Czy pewną furtką, którą można wyjść z tego konfliktu, nie byłaby jego realizacja przez rząd, w zamian za poparcie ustawy o wyborach korespondencyjnych przez Porozumienie? Przecież to nie kto inny, jak właśnie Jarosław Gowin mówił, że politycy nie powinni teraz zajmować się terminem wyborów, ale ratowaniem gospodarki. Jeżeli wierzyć jego słowom, to tym bardziej powinien być za jak najszybszym przeprowadzeniem wyborów, aby móc się skupić na walce z kryzysem. Gowin z pewnością zadaje sobie sprawę, że przełożenie wyborów na dalszy okres, tylko tę kampanię wyborczą wydłuży, tym samym koncentrując uwagę i wysiłek nas wszystkich właśnie na tym, a nie na walce z pandemią. Taki manewr, z jednej strony mógłby uchronić Zjednoczoną Prawicę przed rozbiciem, a z drugiej strony pomóc Gowinowi zachować twarz. Dziś przecież już wiemy, że wiele jego argumentów podnoszonych przeciwko majowym wyborom, po prostu upadło. Mówił o tym m.in. Michał Karnowski w telewizji wPolsce.pl. Wiedzą o tym również w samym Porozumieniu. Aby jednak ten plan mógł zostać zrealizowany, potrzeba, aby każdy cofnął się o kilka kroków.
Czy to political-fiction? Możliwe, ale na pewno nie bardziej, niż wizja Władysława Kosiniaka-Kamysza jako premiera w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, a o tym pisała kiedyś Katarzyna Kolenda-Zaleska.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/499041-plan-sosnierza-za-poparcie-wyborow-w-maju