Różne polityczne gry mogą się wymknąć spod kontroli często coś się nieodwracalnie dzieje, choć żaden z uczestników tego nie chce.
Trudno powiedzieć, kto bardziej miesza na zjednoczonej prawicy: troublemakerzy ulokowani w jej wnętrzu czy wujkowie (i ciotki) dobra rada na jej obrzeżach, ale wciąż w obrębie murów. Oczywiście politycy powinni być przygotowani na bardzo różne scenariusze wydarzeń, ale wymyślanie rozwiązań problemów nieistniejących może się stać samospełniającą przepowiednią. Nie jest tajemnicą, że w obrębie zjednoczonej prawicy powstają przeróżne kombinacje w związku z tym, że posłowie Porozumienia złożyli wiele deklaracji. I padły kontrdeklaracje w odpowiedzi na nie. Tylko to wszystko odbywa się w okresie targowania się i prężenia muskułów, więc różne „ostateczne” stanowiska wcale nie są ostateczne.
Doświadczeni gracze liczą na to, że to ten drugi zmięknie i przyjmie warunki, i dopóki nie dochodzi do realnej próby sił, mamy do czynienia z przeróżnymi rytuałami i ściemami. A z tym wiąże się także manipulowanie opinią publiczną, politycznymi rywalami, partnerami oraz obserwatorami, a nawet własnymi zwolennikami, szczególnie tymi mniej wtajemniczonymi. Umiejętna manipulacja i przeróżne mistyfikacje mają pokazać polityczny spryt oraz sugerować, że manipulujący jest znacznie potężniejszy niż mogłoby się wydawać. I oczywiście to on ma rację, czego ma dowodzić niejawne poparcie, o którym ze zrozumiałych względów nie można mówić.
W przeróżne gry i zabawy wciągani są dziennikarze, często na zasadzie wmawiania im, że mają dostęp do wyjątkowej, nikomu innemu niedostępnej wiedzy zakulisowej. A faktycznie dziennikarzami się po prostu manipuluje, często dostarczając te same plotki różnym redakcjom, żeby trwał swego rodzaju wyścig na newsy, choć faktycznie prawie wyłącznie ściemy. W dodatku niektóre z tych „newsów” są ujawniane przed uzgodnionym czasem, żeby stworzyć wrażenie, iż sprawy zaszły tak daleko, że nie da się ich chronić za zasłoną tajemnicy. Ma to świadczyć o dramatyzmie sytuacji.
W istocie manipulacyjno-mistyfikacyjne działania są robieniem dziennikarzy w bambuko. I choć ci doświadczeni wiedzą, że uczestniczą w pewnym zaprogramowanym cyrku, wchodzą w to, bo jednak posiadanie nawet zmanipulowanych newsów daje przewagę nad kolegami, daje trochę sławy i rozpoznawalności. Bardzo doświadczeni dziennikarze wiedzą, że w istocie chodzi o dziecinadę i w to nie wchodzą, ale to nieliczni. Tym bardziej że narażają się w ten sposób na wykreślenie z listy tych, których takimi metodami się wtajemnicza i wciąż dostarcza im nowej „paszy” i kolejnych dawek sławy, czym by ona faktycznie nie była.
W ostatnich dniach mieliśmy prawdziwy wysyp różnych gier i zabaw w sensacyjne newsy. Z tym, że one nie mogą być całkiem fikcyjne, bo łatwo byłoby je ośmieszyć, choć dziś nawet ośmieszenie się zdewaluowało. Zatem owe newsy mają też jakieś odniesienie do rzeczywistości, choć nigdy nie ma pewności, czy pewne tematy dyskutowano w ważnych gremiach tylko po to, żeby uwiarygodnić przeciek i jego sensacyjność, czy faktycznie były one dla tych gremiów ważne, czyli nie były tylko częścią cyrku.
Najbardziej sensacyjna była wiadomość o planie podania się prezydenta Andrzeja Dudy do dymisji, żeby rozwiązać wszelkie problemy z terminem i formą wyborów. Ten news był wsparty „bardzo zaufanymi” przeciekami o tym, jak to marszałek Sejmu Elżbieta Witek już przygotowuje się do funkcji p.o. prezydenta. Inną sensacją jest rzekomy plan wykorzystania zamętu w szeregach zjednoczonej prawicy do zasadniczych zmian w rządzie, łącznie z zamianą premiera Mateusza Morawieckiego na obecnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka. I ten nowy rząd miałby być zarówno receptą na zażegnanie kryzysu w zjednoczonej prawicy, jak i tym gabinetem, który będzie rządził do nowych wyborów, gdyby doszło do rozbicia obozu rządzącego. „Stuprocentowo pewne” newsy o wymianie poszczególnych ministrów pominę, bo niektóre są po prostu groteskowe.
Gdy pojawiają się „bardzo ekskluzywne” przecieki, mają one wyglądać na w miarę wiarygodne, dlatego zawsze się znajdzie ktoś (polityk), kto coś słyszał i owe sensacje miękko (a czasem całkiem twardo) potwierdzi. Chętnie potwierdza je też opozycja, bo wszystko, co sieje zamęt u konkurencji jest warte powtarzania, choćby było kompletną brednią. Problemem jest to, że część polityków obozu rządzącego, niemająca dostępu do tajemnic zarezerwowanych dla bardzo małego grona, chce podkreślić swoją ważność i wtajemniczenie, i podchwytują różne „newsy” po swojemu jej modyfikując (na zasadzie głuchego telefonu). I powstaje wrażenie, że sensacje nie są wydumane, tylko się po prostu wymknęły spod kontroli.
We wszystko próbuje się wmieszać opozycja, ale i ona więcej mówi niż ma o czym. Dlatego nie ma większego znaczenia, że Borys Budka wierzy „w to, żeposłowie Porozumienia dotrzymają słowa ijednolicie zagłosują przeciwko głosowaniu korespondencyjnemu, awówczas otwierają się różne scenariusze polityczne”. Może i Budce się coś otwiera, ale nie jest on aż takim spryciarzem, żeby efektywnie rozegrać zamieszanie w szeregach zjednoczonej prawicy. Przewodniczący PO tylko się kreuje na demiurga, ale w istocie on niewiele może nawet w kierowanej przez siebie partii. Tym bardziej że nie wie, co się dzieje za kotarą. To już więcej wie i może Władysław Kosiniak-Kamysz, ale i on chyba nie rozumie, że jest tylko elementem przetargowym, a nie żadnym powiernikiem i nowym zwornikiem. Do tego jest bardzo daleko.
Czy zwolennicy zjednoczonej prawicy powinni się martwić jej stanem i tym, co się dzieje w związku z deklaracjami i działaniami Porozumienia? Część problemów nie jest oczywiście ściemą, ale to, co krąży jako największe sensacje,to w ogromnej większości mistyfikacje i manipulacje. Używane do osiągania prawdziwych celów, jeśli tylko się da. To jednak nie znaczy, że różne gry i zabawy nie mogą się wymknąć spod kontroli. Mogą i często coś się nieodwracalnie dzieje, choć żaden z uczestników właściwie tego nie chce. Najczęściej działają tu czynniki osobowościowe, charakterologiczne, godnościowe, lojalnościowe, a w końcu przypadek i powstała po drodze masa krytyczna. Niebezpieczeństwo rozbicia zjednoczonej prawicy jest więc realne, choć jeszcze można nad tym zapanować. Jeszcze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RAPORT O STANIE EPIDEMII
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498889-kto-kogo-i-jak-robi-w-bambuko