Włoski dziennik „Famiglia Christiana” opublikował list, który do swoich dwóch córek, wnuków oraz wnuczek napisał przed śmiercią 85-letni adwokat, mieszkający przez ostatnie lata w domu spokojnej starości. Został on zarażony koronawirusem i zmarł, jednak wcześniej zdołał wysłać pismo, którego treść zamieszczamy poniżej.
Drogie moje dzieci, wnukowie i wnuczki, zdecydowałem się napisać Wam list z tego bezdusznego łoża. Przekazuję to pismo ukradkiem przez siostrę zakonną Klarę w nadziei, że będziecie mogli go przeczytać po mojej śmierci. Czuję, że nie mam już wiele dni przed sobą.
Mam trudności z oddychaniem i ledwo mogę trzymać w słabej ręce pióro. Zostało mi ono życzliwie podarowane przez młodą kobietę w twoim wieku, moja droga Elizo. Jest ona jedyną osobą, która uśmiechała się niekiedy do mnie w tym hospicjum, ale od kiedy nosi maskę, widzę tylko trochę światła bijącego z jej oczu. Jej wygląd różni się od wyglądu innych pielęgniarek, które nawet ze mną się nie witają.
Nie chciałem Wam o tym mówić, aby nie robić Wam dalszych przykrości, ponieważ wiem, ile żeście wycierpieli, kiedy zostawialiści emnie w tym przepięknym «więzieniu«. Tak, tak właśnie myślałem, przypominając sobie słowa księdza Oreste Benziego, który nazywał takie miejsca «pozłacanymi więzieniami«. Wydawało mi się wtedy, że przesadzał, ale teraz osobiście przekonałem się o tym, że miał rację.
Wydaje się, że niczego nam tu nie brakuje, ale tak nie jest… Tęsknię tutaj za rzeczą najważniejszą: za Waszą czułością, gdy mogłem usłyszeć nagle w ciągu dnia: «Dziadku, jak się masz?« Tęsknię za Waszymi uściskami i pocałunkami, za krzykiem Waszej mamy, którą potraficie naprawdę zdenerwować, a nawet za moim jękiem, którym mogłem zwrócić Waszą uwagę i mogłem o wszystkim zapomnieć.
Podczas tych tygodni bardzo tęskniłem za zapachem domu, ale także za Waszym zapachem, uśmiechem, możliwością opowiadania Wam historii i naszymi dyskusjami. To jest życie: przebywanie w rodzinie z ludźmi, których kochamy, i czucie, że oni nas kochają. A Wy mnie bardzo kochaliście, więc nie czułem się osamotniony po śmierci żony, z którą żyliśmy razem przez 60 lat.
Wiele doświadczyłem w ciągu 85 lat mojego życia. Jak mogę zapomnieć o nędzy mojego dzieciństwa, o staraniach mego ojca, byśmy mogli przeżyć, o matce, która uważnie śledziła każdy nasz oddech, a następnie o radości, dumie i uroku szkoły, o której marzyłem, że w końcu zacznę do niej chodzić. Nauczycielka była naszą drugą matką, a uzyskanie dobrych ocen było wielkim świętem dla całego domu. A potem moja matura i moja pierwsza obrona w sądzie…
Ile razy powinienem powiedzieć «dziękuję«: nieskończoną ilość razy mojej żonie za to, że ze mną wytrwała; Wam, moje dzieci, że zawsze mi wybaczaliście; Wam, moje wnuki i wnuczki, za waszą bezwarunkową miłość. Pismo święte mówi, że prawdziwych przyjaciół można policzyć na palcach jednej ręki, a ja sam muszę podziękować jeszcze księdzu proboszczowi, że udzielił mi rozgrzeszenia za moje grzechy, a także za piękne słowa, jakie wypowiedział na pogrzebie mojej żony.
Już prawie nie mogę pisać, ale muszę coś powiedzieć moim wnukom… a może także tym, co są na świecie.
Wasza matka mnie tu nie przyprowadziła, to ja przekonałem do tego swoje dzieci, to znaczy Waszych rodziców, abym dla nikogo nie był ciężarem. Nigdy w życiu nie chciałem być dla nikogo ciężarem. Być może to była moja pycha, ale kiedy zobaczyłem, że nie jestem już w stanie zatroszczyć się o siebie, nie chciałem zostawiać Wam tak nieprzyjemnego wspomnienia o Waszym dziadku, całkowicie bezbronnym człowieku, niezdolnym do tego, by zadbać sam o siebie.
Oczywiście, nigdy nie wyobrażałem sobie, że wyląduję w takim miejscu. Na zewnątrz wszystko jest czyste, wszędzie jest porządek, niektórzy ludzie są tutaj nawet dobrze wychowani, ale de facto jesteśmy tu tylko liczbami… Czułem się, jakbym wchodził do zamrażarki. W tych miesiącach coraz bardziej zadawałem sobie pytanie, dlaczego ci ludzie wybrali tę pracę, skoro są tak nerwowi, poirytowani, źli.
Pewnego razu dozorca powiedział mi po cichu: «Czy wiesz, dlaczego ta kobieta tak krzyczy na ciebie, kiedy do ciebie mówi? Często opowiada o tym, jak traktował ją jej ojciec nadużywający przemocy. Jaki ma więc mieć stosunek do mężczyzn?!« Niech Bóg będzie dla niej litościwy. Ale dlaczego ona wykonuje tę pracę? Czy cała ta wielka psychologia, którą widziałem w ciągu dziesięcioleci, ma służyć tylko czynieniu zła najsłabszym? Manipulowaniu sumieniami i poglądami? Nie chcę dodawać nic więcej, ponieważ nie chodzi mi o zemstę.
Chcę, żebyście jednak wiedzieli, że uważam, iż nie powinny istnieć domy spokojnej starości, te pozłacane więzienia. Tak więc teraz, kiedy umieram, mogę powiedzieć: przepraszam za swoją decyzję. Gdybym mógł cofnąć czas, poprosiłbym córkę, żeby pozwoliła mi zostać z Wami do ostatniego mojego oddechu. Wasze łzy złączone z moimi miałyby więcej sensu niż łzy biednego starca, który żyje tutaj w anonimowości, izolacji, i którego traktuje się jak zardzewiały, a więc niebezpieczny przedmiot.
Ten koronawirus doprowadzi nas na szafot, choćja już się tam znalazłem dzięki krzykom i niegrzecznemu traktowaniu, które będę musiał znosić jeszcze przez krótki czas… Wczoraj pielęgniarka powiedziała mi, że jak się mój stan pogorszy, to może podłączą mnie do respiratora, a może nie.
Wiesz, Michelino, że golili mi brodę tylko wtedy, gdy wiedzieli, że przyjdziesz mnie odwiedzić, podobnie jak zmieniali mi pościel. Proszę Was, tylko nie róbcie nic… Nie interesuje mnie ziemska sprawiedliwość, ponieważ sam często kłamałem, a i tak nie przyniesie mi to szczęścia. Pozwól jednak powiedzieć moim wnukom (a także wielu innym synom, córkom, wnukom i wnuczkom), że to, co najbardziej zabija, to nie koronawirus, ale coś poważniejszego – brak najmniejszego choćby szacunku dla drugiego człowieka. Niestety, nikt nie zdaje sobie z tego sprawy.
A my, starzy ludzie, którzy jesteśmy tylko liczbami, nawet gdy nas tu nie będzie, dalej będziemy pukać z góry do sumień tych, którzy ciężko nas skrzywdzili, by się przebudzili i zmienili swoje życie, zanim im zrobią to, co oni nam zrobili.
GG
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498887-poruszajace-swiadectwo-wlocha-ktory-zmarl-na-covid-19