W połowie marca niewielu pokusiłoby się o stwierdzenie, co wydarzy się w maju. Obraz zainfekowanej śmiercionośnym koronawirusem Europy z pewnością nie napawał optymizmem. Po czasie widać jednak wyraźnie kto ulega panice, a kto potrafi trzymać nerwy na wodzy. Także w polityce.
Cała awantura o przesunięcie terminu wyborów wydaje się teraz bezzasadna. Odmrażamy gospodarkę nie tylko my, ale cała Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone. Te miejsca, z których przerażające obrazy przepełnionych kostnic kazały nam sądzić, że to nie zabawa. Nie przesada. Zagrożenie było i nadal jest poważne. Wszyscy w takich sytuacjach musimy nauczyć się nowej rzeczywistości. Sposób, w jaki reagujemy w kryzysowej sytuacji wiele o nas mówi.
Kto jeszcze dziś wierzy, że koronawirusem można zarazić się przez kopertę od listonosza, kiedy to właśnie on i kurierzy dostarczali nam w ostatnich tygodniach przesyłki, kiedy nie mogliśmy wyjść do sklepów. Kto wierzy, że wypełnienie druku i odniesienie go do skrzynki jest niebezpieczne, kiedy możemy nocować w hotelach, chodzić do galerii handlowych, wychodzić na zakupy? Budowanie lęku i tworzenie paniki przed tymi wyborami było zamierzone.
Miało wskazać palcem na zły PiS, który nie dba o nasze zdrowie, kiedy to ten rząd od razu zamknął całą gospodarkę, kiedy ledwie zdążyliśmy się zorientować, że koronawirus dotarł także do Polski, a liczba chorych nie sięgała jeszcze tysiąca.
W pierwszych tygodniach egzamin z reagowania w sytuacjach kryzysowych zdał prof. Łukasz Szumowski, minister zdrowia. Opanowany i spokojny nigdy nie wdawał się w polityczne przepychanki. Pokazał się, z tak potrzebnej, merytorycznej strony. Dziś niektórzy twierdzą nawet, że zamykanie całej gospodarki było zbyt pochopną decyzją, ale chodziło o nas. Nasze bezpieczeństwo. Tu nie ma przesady.
Opozycja przez cały czas jątrzyła. Małgorzata Kidawa-Błońska, że rząd ukrywa przed nami chorych, potem, że nie ma wystarczającej liczby testów. Albo że testowani są tylko rządzący. I tylko dla nich przygotowano specjalne, VIP-izolatki na wypadek, gdyby któryś jednak zachorował. Fakt, że minister Michał Woś leczył się w szpitalu wolskim z innymi pacjentami, a potem zdrowiał w domu, nie pomagał.
Są też tacy, którzy pod płaszczykiem porozumienia, nomen omen, chcieli poza zdrowym rozsądkiem przekonywać do swoich racji opozycję będąc jednocześnie częścią koalicji rządzącej. To się nie udało, a efekt jest taki, że atmosfera paniki wokół wyborów rosła w siłę.
O skrajnych emocjach nad konstytucją, kiedy jesteśmy w obliczu prawdziwego zagrożenia zdrowia i życia, chyba nie warto wspominać. Na pewno trzeba obserwować. Postawy, emocje i cele polityczne, które jak oliwa sprawiedliwa, zawsze wypływają na wierzch. Zwłaszcza w czasie kryzys-testu.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498840-kryzys-zawsze-pokazuje-prawdziwe-oblicze-takze-politykow