Ciekawą opinię w sprawie publicznego wskazania przez „Gazetę Wyborczą” (bez związku z opisywanym tematem) jaką orientację seksualną ma prof. Kamil Zaradkiewicz (wyznaczony przez prezydenta na pełniącego obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego) zamieszcza portal Wirtualnemedia.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE: Co za szambo! Po skandalicznym tekście o Zaradkiewiczu, Czuchnowski udostępnia wulgarny wpis o sędzim: „Jest chu…m”
Głos zabiera tam Marcin Dzierżanowski, dziennikarz i publicysta, do niedawna redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, który sam ujawnił kilka lat temu, że jest osobą homoseksualną.
Dzierżanowski na wstępie już zaznacza, że komentuje tę sprawę „nie tylko jako dziennikarz, ale też jako osoba, która wiele lat temu sama dokonała coming outu”.
Sprawa outingu, czyli niechcianego ujawnienia czyjejś orientacji seksualnej, zazwyczaj polityka lub osoby publicznej, od kilkudziesięciu lat wzbudza kontrowersje. (…) Generalnie outingu nie należy dokonywać, z wyjątkiem sytuacji, w której osoba, której orientacja ma być ujawniona, nie występuje publicznie przeciwko osobom LGBT. Wówczas bowiem dzięki ujawnieniu orientacji, napiętnowaniu ulega nie homoseksualność, lecz hipokryzja. Siłą rzeczy, dotyczy to zwykle osób związanych z frakcją konserwatywno-prawicową
— mówi Dzierżanowski.
Mamy zatem zarysowanie scenariusza w którym ujawnienie czyjejś orientacji seksualnej może być traktowane jako „kara” za występowanie po niewłaściwej stronie sporu politycznego. Czy to jest ta właśnie sytuacja?
Z wypowiedzi Dzierżanowskiego można wyciągnąć wniosek, że właśnie tak było. Uważa on, że w jego przekonaniu „Gazeta Wyborcza” miała pełne prawo dokonać outingu sędziego Zaradkiewicza.
Jest on osobą publiczną, która kiedyś wypowiadała się np. po stronie związków partnerskich, ale, prawdopodobnie dla kariery politycznej zmieniła poglądy w tej sprawie. Zaświadczał o tym publicznie Zbigniew Ziobro, twierdząc, że Zaradkiewicz w sprawie związków partnerskich złożył specjalne oświadczenie, a nawet samokrytykę. Wprawdzie opinia publiczna nie poznała tego oświadczenia, ale sędzia nie zaprzeczył. Osobiście uważam, że w takich wypadkach dziennikarze mają prawo dokonywać outingu, choć zawsze powinna to być decyzja odpowiednio przemyślana i poniekąd ostateczna.
Tak, bez wątpienia decyzja o zajrzeniu komuś do łóżka jest „ostateczna”. Zgoda też, że granice prywatności w odniesieniu do osób ze świecznika politycznego zawsze są węższe niż dotyczy to obywateli nie będących osobami publicznymi. Warto jednak odnotować ten ciąg rozumowania: GW miała - zdaniem Dzierżanowskiego - ujawnić orientację seksualna prof. Zaradkiewicza, bo ten znalazł się po prawej stronie sceny politycznej i zmienił zdanie w sprawie związków partnerskich. Gazeta miała zatem prawo go „ukarać”.
Nasuwają się dwa pytania: czy Adam Michnik rozumie na jakie manowce wyprowadziła go zapiekłość polityczna? Czy głosu w tej sprawie nie powinny zabrać organizacje i instytucje zajmujące się zawodowo ochroną praw obywatelskich?
gim
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498762-czy-gw-ukarala-zaradkiewicza-tak-sugeruje-dzierzanowski