Tak słabej, beznadziejnej, żenującej kampanii prezydenckiej jeszcze chyba nie było. I wcale nie chodzi o to, że przebiega ona w trudnych warunkach spowodowanych epidemią koronowirusa. Kandydaci są po prostu tak miałcy, że aż się wierzyć nie chce.
W dodatku głównym tematem kampanii stały się nie tyle propozycje dla Polski, takie czy inne pomysły i rozwiązania, a same wybory i to kiedy powinny się one odbyć. Międolenia tego tematu już chyba nawet najwytrwalsi zwolennicy opozycji nie mogą przetrawić.
Podobnie zresztą jak samej kandydatki opozycji. Kiedyś można było powiedzieć: głównej kandydatki. Dziś został cień cienia. Okazało się, że na kandydatkę KO, Małgorzatę Kidawę-Błońską chce głosować tylko 30 procent wyborców KO. Niektórzy wyborcy Koalicji wolą zagłosować na aktualnie urzędującego prezydenta niż na kandydatkę wystawioną przez wspieraną przez nich partię. To już nie jest porażka, to jest szczyt żenady.
Każdy dzień przynosi kolejne wpadki kandydatki. Już nawet szkoda o nich pisać z litości dla pani wicemarszałek. Ale przecież tam jest chyba jakiś sztab? Jacyś spece od marketingu politycznego? Przynajmniej powinni być. A bardziej wygląda to na zbieraninę ludzi, którzy pani Małgorzacie źle życzą. Weźmy choćby ostatnie czytanie konstytucji. Małgorzata Kidawa-Błońska zamiast ją czytać na żywo oglądała na telebimie, jak czyta. Kto to wymyśla? Już nawet sztab nie wierzy w to, że ich kandydatka jest w stanie przeczytać na żywo kilka zdań bez pomyłki?
Albo Szymon Hołownia. Kiedyś względnie sympatyczny (rzecz gustu) prezenter komercyjnej stacji, dziś krzykacz z wykrzywionym grymasem twarzy. A jak nie krzyczy, to beczy. Nad konstytucją, kampanią, nie wiadomo nad czym. Potencjalny przyszły zwierzchnik Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej wzrusza się swoimi własnymi słowami. Taki wyborca siedzi przed telewizorem i z niedowierzania szczękę zbiera z podłogi.
Opozycja ma niebywały talent, by wszystko czego się tknie sprowadzić do absurdu. Tak było i z sejmowym puczem czy ulicznymi protestami. Tak stało się i z terminem wyborów. Nawet jeśli zasadna jest merytoryczna rozmowa wokół terminu wyborów, to opozycja zamieniła ją w istny kabaret, w którym (kiedyś) główna aktorka nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie czy startuje czy nie startuje, czy prowadzi kampanię czy może ją bojkotuje. Opozycja za każdym razem, z każdą inicjatywą staje się swoją własną karykaturą.
Niecierpliwie odliczam dni do wyborów (bez względu na to kiedy się wreszcie odbędą), żeby ten cyrk się skończył na kolejnych kilka lat. A opozycja powinna wręcz marzyć, żeby wybory prezydenckie odbyły się jak najszybciej, by kandydaci wreszcie przestali robić z siebie pośmiewisko. Żal na to wszystko patrzeć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498733-poziom-zenady-tej-kampanii-siegnal-zenitu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.