Kandydat na prezydenta Szymon Hołownia w rozmowie z „Wirtualną Polską” tłumaczył, dlaczego popłakał się podczas swojego wystąpienia o konstytucji i wyborach prezydenckich. Zarzekał się, że sytuacja nie była wyreżyserowana.
CZYTAJ TAKŻE:
Nie często mi się to zdarza, ale czasami trzeba. Można sobie pozwolić na ludzkie uczucia, a nie być tylko kamiennym albo wazelinowym posągiem. Dla mnie konstytucja i Rzeczpospolita to sprawy, które przeżywam sercem i umysłem. Nie będę nikogo kokietował, że jest inaczej
— mówił Hołownia.
„Nie jestem Julią Roberts, żeby płakać na zawołanie”
Na pytanie, czy jego płacz nie był elementem wyreżyserowanego wystąpienia, Hołownia odpowiedział:
Nie jestem Julią Roberts, żeby płakać na zawołanie. Jak coś mnie porusza, to tego nie tłumię. Możemy przeżywać różne emocje. Jest we mnie gniew i niezgoda.
Po czym zaczął kreować się na męczennika.
Im więcej TVP robi na ten temat materiałów, tym bardziej jasne, że się mnie boją. Odpuścili przez chwilę z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, a teraz to ja jestem dla nich głównym przeciwnikiem Andrzeja Dudy
— powiedział.
Trzeba przyznać, że Szymon Hołownia wie, co należy zrobić, aby zwrócić na siebie uwagę…
tkwl/wp.pl
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498727-holownia-nie-jestem-julia-roberts-zeby-plakac-na-zawolanie