„Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze, prawdziwy mężczyzna nie wie, co łzy, prawdziwy mężczyzna nie zna rozpaczy, mężczyzna i łzy - to śmieszne, to wstyd” - brzmiał refren pewnej polskiej piosenki, dawno zapomnianej, tak jak i grupa – Gang Marcela – która ją śpiewała. Jednak kiedy ukochana odeszła, „prawdziwy mężczyzna” nie krył już łez, bo jak napisał jeden z wielbicieli tej piosenki „mężczyzna i łzy – to wielki temat (…) powstrzymywać w życiu łzy można tylko do pewnego czasu. No, chyba, że serce już skamieniało i uschło na śmierć”.
I ten czas przyszedł na niezależnego kandydata Szymona Hołownię, bo jego serce jest czułe i wrażliwe, szczególnie kiedy dzierży w rękach egzemplarz Konstytucji i myśli o tym, jak ona jest gwałcona, poniewierana i w ogóle nie szanowana przez (w domyśle) obecną głowę państwa i kiedy wyznaje elektoratowi: „czytam konstytucję codziennie. Chciałbym kiedyś zrobić Polskę, która będzie właśnie taka.(…) Jak będzie trzeba, to wszystko oddam, żeby właśnie taka była”. Może odda, kiedy zbierze, bo przedtem, choć oczy już się szkliły, apelował „wiecie, co robić, wiecie gdzie wpłacać”, pomimo tego, że jego zwolennicy już zasilili kasę wyborczego komitetu kwotą ponad 4 milionów złotych.
Kandydat Hołownia łez się nie wstydzi, bo przecież mit macho dawno już przez psychologów został obalony i zastąpiony wzorcem wrażliwego, delikatnego, pełnego buzujących w nim emocji osobnika płci męskiej, który uczuć nie tłumi, a wręcz przeciwnie, jest dumny, że potrafi je okazywać i ekspresyjnie wyrażać.
I Szymon Hołownia tę ekspresję prezentuje nam w swoich kampanijnych występach niczym paw roztaczający swój kolorowy ogon. Od krzyku poprzez nieśmiały uśmiech aż po łzy. I jak tu człowiekowi oczy nie mają się zaszklić, kiedy dorosły mężczyzna jest tak otwarty, szczery i potrafi się z nami dzielić swoimi łzami, wylewanymi nad losem Ojczyzny, która wpadła w ręce PiS-u, a on na śmierć i życie będzie walczył o to, by ją z nich wyrwać.
Proszę nie wierzyć, że to wszystko marketingowe zagrywki, a łzy są sztuczne, tak jak krzyk i agresja kandydata, że robi to wszystko po to, by przebić się do opinii publicznej, zwiększyć rozpoznawalność, sprawić, by wyborca, pochylony nad kartką z nazwiskami kandydatów pomyślał „to taki uczuciowy, szczery, młody człowiek, jemu naprawdę chodzi o Wielką Rzecz” i postawił krzyżyk przy jego nazwisku.
Nie należy także ulegać szeptanej, czarnej propagandzie, że to kandydat na „niby” - celebryta na niby, złośliwiec na niby, katolik na niby i polityk na niby. To całkiem poważny kandydat, który przy pomocy profesjonalnego sztabu chce nas nabrać. Przekonać, że emocje i łzy to kwalifikacje całkowicie wystarczające do pełnienia funkcji prezydenta prawie czterdziestomilionowego kraju. I in spe zwierzchnika sił zbrojnych. Takiego, który jeśli Polsce będzie zagrażało prawdziwe niebezpieczeństwo, będzie potrafił zapłakać szczerymi łzami nad jej nieszczęsnym losem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498711-kandydat-holownia-lez-sie-nie-wstydzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.