Myślę, że Porozumienie to jest frakcja zdrowego rozsądku, której posłowie zablokują korespondencyjne głosowanie - powiedział w niedzielę lider PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Według niego to oznacza, że „jest szansa na pierwszy sukces całej opozycji”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Lider PSL oskarża PiS o „polityczne kłusownictwo”
Lider PSL powiedział w TVN24, że jego zdaniem obecnie rządzący „śmiertelnie boją się tego, że za kilka miesięcy mogą być tak niskie słupki poparcia dla Andrzeja Dudy”, że przegra on wybory. Dlatego - mówił polityk - aby zapobiec temu scenariuszowi PiS „kłusuje w różnych klubach”, by znaleźć większość sejmową, niezbędną do odrzucenia prawdopodobnego sprzeciwu Senatu dotyczącego wyłącznie korespondencyjnych wyborów prezydenckich.
Pytany, czy jego zdaniem PiS znalazł te dodatkowe głosy w Sejmie, Kosiniak-Kamysz odparł, że według jego wiedzy - nie. Według niego nawet w partii rządzącej mówi się, że wybory 10 maja są nie do przeprowadzenia.
Na pytanie, czy to oznacza, że opozycja ma dziś w Sejmie więcej szabel, lider ludowców powiedział, że „w tej sprawie tak”.
To nie jest tak, że Zjednoczona Prawica się rozpadła, ale wydaje się, że w sprawie wyborów korespondencyjnych 10 maja PiS poniósł porażkę, nie znalazł wystarczającej większości, by odrzucić uchwałę Senatu
— powiedział.
Kosiniak-Kamysz liczy na głosy posłów Porozumienia
Jak zaznaczył, to oznacza, że „jest szansa na pierwszy to sukces, (…) całej opozycji”. Lider PSL zaznaczył, że jeśli posłowie opozycji i Porozumienia nie pozwolą odrzucić w Sejmie senackiego sprzeciwu, to on podziękuje Lewicy, KO, Konfederacji, ale i właśnie posłom Porozumienia.
Myślę, że to jest frakcja zdrowego rozsądku, która zablokuje korespondencyjne głosowanie
— powiedział.
Kosiniak-Kamysz przekonywał, że „10 maja w Polsce nie będzie wyborów”.
To wydaje się dla mnie oczywiste
— oświadczył. Podkreślił, że nie wie, czy odbędą się one 17 lub 23 maja. Dodał, że jego zdaniem powinno się w Polsce wprowadzić stan klęski żywiołowej, a następnie - „przywrócić uprawnienia PKW” dot. przeprowadzenia wyborów.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że nie zrezygnuje z kandydowania w wyborach prezydenckich, bo - jak zaznaczył - „nie chce oddać Polski walkowerem”. Podkreślał, że oceny, czy wybory odbyły się prawidłowo i zgodnie z prawem, dokonuje się po ich przeprowadzeniu i rozstrzyga o tym Sąd Najwyższy. Dodał, że gdyby okazało się, że w wyborach doszłoby do jakichś fałszerstw, on sam chciałby dochodzić swoich praw po wyborach jako kandydat. Ocenił, że „siła rażenia takiego wniosku może być dużo silniejsza”.
Kandydat na prezydenta mówił, że w sprawie ważności głosowania będzie się chciał „odwoływać do najważniejszego orzecznika po wyborach - do społeczeństwa”.
Polskie społeczeństwo nie da się oszukać. Jeżeli ktoś będzie fałszował te wybory czy sfałszuje te wybory, to zostanie pokazany i jak najbardziej ukarany
— zaznaczył. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, „Polacy wyczują na odległość, jeśli coś będzie zmanipulowane”.
We wtorek i środę specustawą w sprawie przeprowadzenia drogą korespondencyjną wyborów prezydenckich zajmie się Senat. Następnie może ona trafić do Sejmu, jeśli senatorowie zgłoszą poprawki lub wniosek o odrzucenie w całości specustawy przyjętej wcześniej przez Sejm. Do odrzucenia ewentualnego sprzeciwu lub poprawek Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów - o jeden głos więcej, niż wszystkich pozostałych głosów (przeciw i wstrzymujących się). Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia.
Biedroń do opozycji: nie dajmy się podzielić
Dzisiaj na ten ostatniej prostej, kiedy poróżniła nas chęć udziału lub nie w wyborach, nie dajmy się podzielić, znajdźmy w sobie, na opozycji, wszystko to, co przez ostanie lata sprawiało, że byliśmy w stanie stanąć obok siebie
— zaapelował do polityków opozycji kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń, mówiąc o toczącym się wśród opozycji sporze dotyczącym udziału w wyborach.
Podkreślił przy tym, że ci, którzy chcą głosować, powinni mieć taką możliwość.
Pozwólmy tym, którzy nie chcą iść głosować podjąć takie stanowisko, ale pozwólmy także tym, którzy chcą iść głosować – zagłosować
— powiedział.
Wiemy, że te wybory będą trudne, wiemy, że każdy nas musi dokonać często prawie dramatycznego wyboru. Niech każdy w swoim sumieniu podejmie tę decyzję
— podkreślił.
Apeluję, abyśmy nie dali się podzielić. Aby każdy z nas wybrał drogę ku demokracji, jaka w jego lub jej sumieniu jest najlepsza, bo każdy z nas konstytucję i demokrację nosi w sercu
— zauważył.
Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń na konferencji prasowej zorganizowanej na pl. Konstytucji w stolicy mówił także o święcie Konstytucji 3 Maja w kontekście nadchodzących wyborów.
To wyjątkowe święto, święto, które dzisiaj obchodzimy w sposób specyficzny. Nikt z nas chyba nie przypuszczał, że ta radość, którą mieliśmy przez ostatnie lata, od kiedy przyjęliśmy konstytucję w 1997 roku, w ciągu kilku lat rządów PiS zamieni się w morowy nastrój
— mówił.
Nastrój, który nie będzie zachęcał do tego, żeby wiwatować, żeby świętować, ale raczej protestować przeciwko łamaniu konstytucji z 1997 roku
— dodał.
Zwrócił przy tym uwagę, że dzisiaj jesteśmy w przeddzień wyborów, które nie wiadomo, czy się odbędą w najbliższą niedzielę.
Nie wiemy, czy wybory, które powinny być konstytucyjne, demokratyczne, będą ważne i będą legalne
— wskazał
kpc/PAP
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498573-kosiniak-kamysz-liczy-na-glosy-poslow-porozumienia