Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek zgodzę się z Maciejem Stuhrem. Zwłaszcza, że jak sam powiada, zastanawia się codziennie nad kwestiami politycznymi, ale „nie bardzo dużo”. Nie można być specjalistą od postaci scenicznych i równocześnie spin doctorem.
Stuhr już dawno przestał być dla mnie aktorem. Stał się politykiem-oszołomem. Kimś w rodzaju Żyrinowskiego i Chucka Norrisa w jednym. Tak bywa, gdy wykorzystuje się zdobytą popularność i na siłę przenosi na inną działkę. Do tego taką, co do której nie ma się elementarnej wiedzy. Mówię tu choćby o zabieraniu głosu w sprawie tragedii smoleńskiej.
A jednak mamy z Maciejem Stuhrem jedno wspólne marzenie.
Chciałbym, żeby ci partacze, którzy zepsuli nasz kraj, odeszli w niepamięć.
To słowa, które powiedział w trakcie wywiadu udzielonego (należącemu do niemiecko-szwajcarskiego koncernu) Onetowi. Ja też pragnąłbym aby ci, których przesłanie brzmi „polskość to nienormalność”, a którzy robią społeczeństwu wodę z mózgu i sieją nienawiść zniknęli raz na zawsze z politycznej sceny. Aby nigdy więcej nie było rozkradania polskich dóbr pod marką fałszywego liberalizmu. I aby nie upodlano i upokarzano Polaków mówiąc, że to wszystko dla ich dobra i oczyszczenia z wyimaginowanych win.
Nie przeczytałbym tego wywiadu z Maciejem Stuhrem, gdyby nie tytuł, który miał prawdopodobnie w oczach wydawcy zaszokować czytelników Onetu, a który nawiązywał do tej wypowiedzi autora na temat PiSu, którą chciałbym zacytować na koniec:
Może właśnie w tych czasach, kiedy los powiedział sprawdzam, dajmy się im sprawdzić do końca. Niech oni wezmą pełną odpowiedzialność za ten kraj. Za to, jak on wygląda dziś, jak będzie wyglądał za miesiąc, jak będzie wyglądał za rok.
Dodam do tego tylko jedno słowo: Amen.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498500-a-jednak-mamy-z-maciejem-stuhrem-jedno-wspolne-marzenie