„A do młodego pokolenia trzeba mówić tak: „Słuchajcie z uwagą wystąpień Morawieckiego, przeczytajcie fragment życiorysu, kiedy mówił, że rzucał koktajlami Mołotowa. Przypominam, został premierem. Zastanówcie się, może warto”” - powiedział Władysław Frasyniuk w rozmowie z Magazynem Świątecznym „Gazety Wyborczej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Władysław Frasyniuk odniósł się do wprowadzonej przez rząd „tarczy antykryzysowej”.
Niestety, obecna „tarcza” nie jest ani dla pracodawców, ani dla pracowników. Jej de facto nie ma – bo ile firm zobaczyło z niej pieniądze? Rząd na razie robi poprawki do poprawek, w urzędach mamy błędnie przygotowane wnioski dla przedsiębiorców, pieniędzy właściwie nikt nie widział, a tzw. odmrażanie polega na otwarciu lasów
— mówił, zapominając, że winę za opóźnienia ponosi prowadząca obstrukcję totalna opozycja.
Wspierać największych
Przekonywał, że pomoc należy kierować przede wszystkim do największych firm, „bo to najwięksi gracze dają mi pracę”.
Rząd powinien się skupić na tym, by przetrwali najwięksi. Kapitaliści. Neoliberałowie. „Oni”. Bo „oni” jako jednostki, prezesi, właściciele, udziałowcy poradzą sobie świetnie i wtedy, gdy ich wielka firma się zawali. Ale ona, waląc się, przygniecie nie tylko tych ludzi, których bezpośrednio zatrudniała. Przygniecie jeszcze tysiące innych
— mówił, zapominając, że polski model gospodarczy opiera się przede wszystkim na małych i średnich przedsiębiorstwach.
W Stanach Zjednoczonych, po których podróżowałem z Lechem Wałęsą, zobaczyłem, że szacunek dla pracy jest najważniejszy. Nie zasiłek, zapomoga, 500+, ale szacunek dla pracy. Zastanawiam się często, jaki błąd popełniliśmy, że wróciła u nas, w kraju dzieci i wnuków chłopów oraz robotników, pseudoarystokratyczna pogarda dla prostego człowieka
— perorował, nie dostrzegając najwyraźniej, jaki „szacunek” dla prostego człowieka miała PO-PSL, czy ekipy rządzące w okresie transformacji.
Wojny ideologiczne pełnią funkcję mobilizacyjną
Ludzie od zawsze szukali świętego spokoju, dlatego program polityczny „ciepłej wody w kranie” zawsze chwyta. Przecież PiS go kontynuuje. Wojny ideologiczne i kreowanie wrogów pełnią funkcję mobilizacyjną przed wyborami, a na co dzień zaspokaja się aspiracje i kupuje po prostu święty spokój
— przekonywał.
Nie pojmuję, jakim cudem po 30 latach życia w demokratycznym kraju mamy słabe społeczeństwo obywatelskie
— dodał.
Widziała pani, co się stało w USA? Ludzie wyszli na ulice w obronie swojej wolności. Rozumieją, że jest epidemia, że należy się chronić, ale nie chcą pozwolić, by rządzący jednym skinieniem paluszka zamknęli ich w domach. Wolność jest zakodowana w ich DNA
— wskazywał Frasyniuk.
Hasztag #zostańwdomu będzie przekleństwem na lata. To wymarzony slogan i dla rządów autorytarnych, i dla demokratycznych, liberalnych. Też z przyjemnością skorzystają
— ocenił.
Jako społeczeństwo musimy się jeszcze wiele nauczyć. Przede wszystkim tego, że protest uliczny jest podstawową formą demokracji i wyrażania opinii
— zaznaczył.
„Pseudowybory, na których mielibyśmy wybierać pseudoprezydenta”
Dopytywany, czy obciąża go myśl o korespondencyjnych wyborach, Frasyniuk odpowiedział:
Mówi pani o tych pseudowyborach, na których mielibyśmy wybierać pseudoprezydenta? Tak na marginesie, myśli pani, że Kaczyński szanuje Dudę? Jest wkurzony, że musi tego gościa wspierać, a jego zmarły brat był prezydentem tylko jedną kadencję.
Patrzę na ten szum i łapię się za głowę, próbując zrozumieć obawy społeczeństwa: koronawybory, zapędzą nas do urn!
— mówił były opozycjonista z okresu PRL.
Myślę sobie, a wpuśćmy tego Kaczyńskiego na tę pocztę. Ludzie, no k…, przecież to będzie gigantyczna klapa. Już sama skala operacji logistycznej jest nie do dźwignięcia. Zróbcie te korespondencyjne wybory, będzie pośmiewisko dla całej Europy
— przyznał.
A do młodego pokolenia trzeba mówić tak: „Słuchajcie z uwagą wystąpień Morawieckiego, przeczytajcie fragment życiorysu, kiedy mówił, że rzucał koktajlami Mołotowa. Przypominam, został premierem. Zastanówcie się, może warto”
— podkreślał.
Frasyniuk przewiduje: Ludzie wyjdą na ulicę i zmiotą ten rząd
Władysław Frasyniuk wyznał, iż liczy na to, „że za parę miesięcy nadejdzie dzień, w którym ludzie wyjdą na ulicę i zmiotą ten rząd, bo okaże się, że nie ma pracy, a poziom ich życia drastycznie się obniżył”.
Myślę o drobnych przedsiębiorcach z mniejszych miast, z miasteczek, którzy sympatyzują z PiS. O właścicielach małych pensjonatów i hotelików, warsztacików, saloników piękności, fitness clubów, którzy zostaną bez środków do życia
— wyliczał.
„Mentalnie jesteśmy w średniowieczu”
W jego ocenie „Mentalnie jesteśmy w średniowieczu”.
Z tej Polski Jagiellonów, o której uczyliśmy się na historii jako o kraju niezwykle otwartym i tolerancyjnym dla odmienności, nie zostało nam nic. Spójrzmy na debatę publiczną w sprawie aborcji, eutanazji, in vitro – średniowiecze. Liberałowie, chadecy, ludowcy, spora część lewicy – na nikogo z nich nie można liczyć, nic nie rozumieją
— stwierdził, nie precyzując jednak, co mieliby rozumieć.
U brytyjskich torysów geje sobie funkcjonują i nikt nie ma do nich żadnych pretensji, ba, jeśli chcą się pobrać, to dobrze, bo kontynuują tradycyjny, solidny model społeczny. Nikt tam nie robi wielkiego halo, bo ktoś ma inny kolor skóry albo chodzi do innego kościoła
— przekonywał. Wyraził przy tym pogląd, iż „Przecież to są takie oczywiste sprawy: wolność, równość, otwartość, solidarność, szacunek dla drugiego człowieka. A my mamy średniowiecze w sensie obyczajowym i intelektualnym”.
Co by było gdyby „Solidarność” walczyła o równouprawnienie gejów?
Zapytany, czy gdyby w czasach „Solidarności” wolność już powszechnie kojarzyła się też z akceptacją równouprawnienia kobiet, osób o innej niż heteroseksualna orientacji, to czy równie chętnie by o nią walczono, co o prawa robotników i wolność wypowiedzi, Frasyniuk odpowiedział:
W czasach „Solidarności” pojawiło się nowe słowo – „przyzwoitość”. To dzięki niej ludzie byli otwarci na siebie nawzajem. My, ludzie z fabryk, gryźliśmy się w język, zanim cokolwiek powiedzieliśmy. Mam wrażenie, że obowiązywała świadoma poprawność polityczna. Nie sądzę, by kogokolwiek represjonowano ze względu na orientację seksualną – nikt nie traktował orientacji jako czegoś, co można na scenie politycznej przeciwko komuś wykorzystać.
Dziś zamykam czasem oczy i widzę te obrazki z pierwszego Marszu Równości w Białymstoku. Europejskie państwo i żadnej reakcji! Nie wyobrażam sobie, by coś takiego mogło mieć miejsce w czasach „Solidarności”
— dodał.
Wydaje mi się, że dzień po w Białymstoku powinno być wszystkich 460 posłów i poprzeć zaatakowanych. Tych pisowskich posłów też. Bo wiem, że Kaczyński jako człowiek kibolskich zachowań nie toleruje. Oczywiście wykorzystuje nastroje, uprzedzenia na użytek władzy. Ale fizyczne napaści, na taką skalę? Tym smutniejsze, że nie zabrał głosu
— podkreślał.
Cały ten wywiad to festiwal sloganów, z jakich zdążył już zasłynąć Władysław Frasyniuk. Jednak od człowieka z jego życiorysem, bez względu na poglądy, należałoby oczekiwać większej odpowiedzialności za słowo.
aw/Gazeta Wyborcza
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498425-wezwanie-do-buntu-szokujace-slowa-frasyniuka-do-mlodziezy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.