Finał kampanii wyborczej obfituje w nieczyste zagrania. Kandydat Koalicji Polskiej PSL-Kukiz’15 ma nie lada problem, bo był twarzą najbardziej niesprawiedliwych reform rządu Donalda Tuska. Teraz, wiedząc jakie to obciążenie, zrobi wszystko, by wyborcy o tym zapomnieli. Jego sztabowcy wymyślili więc, że powinien zaatakować Andrzeja Dudę i spróbować wmówić opinii publicznej, że to obecnie urzędujący prezydent podwyższył wiek emerytalny rolnikom. To kłamstwo, które powinno zakończyć się wyborczym procesem.
Ta opowieść musi zacząć się od cytatu z rozmowy podsłuchanej w restauracji „Sowa i przyjaciele”. Jan Kulczyk, najbogatszy Polak zaprosił do VIP-roomu Pawła Grasia, rzecznika rządu PO-PSL i jednego z najbliższych współpracowników ówczesnego premiera Donalda Tuska. Tematem miała być możliwość budowania przez Kulczyka niemiecko-polsko-ukraińskiego koncernu gazowego, ale zeszło tez na inne tematy. Panowie postanowili poplotkować o młodym, wówczas zaledwie 32 letnim ministrze pracy i polityki społecznej Władysławie Kosiniaku-Kamyszu z PSL.
Jan Kulczyk: Ten Kamysz, ci powiem, fajny chłopak, nie? Ale jeszcze chyba za młody, nie? (…) Kulturalny, na poziomie, fajny chłopak, nie?
Paweł Graś: Jak praktycznie, kurczę, na to popatrzysz na spokojnie, to gościu przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce, po Buzku - reformę 67 i OFE. To na nim wisiało wszystko, podniesienie wieku emerytalnego, to wisiało na jego resorcie.
Trzeba przyznać, że „fajny chłopak” zrobił naprawdę spore wrażenie na skądinąd doświadczonym polityku i biznesmenie z niezaprzeczalnym dorobkiem. Dla młodego polityka do musiała być spora dawka energii i drogowskaz, że tak właśnie należy robić, odrzucić skrupuły, by osiągnąć sukces.
Ostre pazury „tygrysa”
Dzisiaj Władysław Kosiniak-Kamysz ma niespełna 39 lat i jest kandydatem na prezydenta. Najprawdopodobniej wie, że wyborów nie wygra, ale stawką, o którą warto się bić jest prymat na opozycji. W dobrym samopoczuciu muszą utrzymywać go utrzymywać sondaże, średnia wszystkich badań z kwietnia daje mu niezagrożoną drugą pozycję i niewielki, ale stały wzrost popularności. W obliczu mizerii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, to wokół lidera PSL ma się budować nowa polityczna siła, który powstanie na zgliszczach Platformy. Napompowany własnymi emocjami „tygrys”, jak mawia na niego nowa młoda żona coraz częściej wystawia więc pazury i stara się zadać rany liderowi, czyli Andrzejowi Dudzie.
Jeśli chodzi o wiek emerytalny, to wszystkie wskaźniki, projekcje demograficzne pokazywały, że trzeba podjąć decyzję, która będzie chroniła kolejne pokolenia. Ona była trudna, nie została zaakceptowana przez społeczeństwo. To polityk odczytuje decyzje społeczne i potrafi wyciągnąć z tego wnioski
— tak mówił Kosiniak-Kamysz w RMF FM. Z tych słów wynika jedno, kandydat ma świadomość, że w przeszłości poszedł w polityce na skróty, że powinien nawet trochę wstydzić się swojego sztandarowego projektu w rządzie Tuska. By ten wstyd zmyć wcale nie zamierza się kajać w nieskończoność i szybko atakuje.
Pytanie do Andrzeja Dudy, czemu podwyższył wiek emerytalny, skoro jest takim przeciwnikiem, rolnikom o pięć lat i zezwolił na to, żeby podczaj jego kadencji ten wiek wzrósł o pięć lat z dnia na dzień
— zapytał lider PSL.
To manipulacja, która ma opierać się na prostym skojarzeniu. PiS w 2016 roku - ta data jest tutaj bardzo ważna - przeprowadzał przez Sejm ustawę Andrzeja Dudy o obniżeniu wieku emerytalnego. Obniżono go z 67 lat dla obu płci na 65 dla mężczyzn i 60 dla kobiet bez względu na grupę zawodową.
To pozwoliło mediom pokroju Gazety Wyborczej atakować wówczas takimi tekstami: „PiS skokowo podnosi wiek emerytalny rolnikom, choć przed wyborami zapowiadało jego obniżkę. Od 2018 r. mieszkańcy wsi będą pracowali aż o 5 lat dłużej niż obecnie”. Dłużej? Jak to możliwe? Chodziło o pewien przywilej, który dawał możliwość rolnikom przechodzenia na emeryturę w wieku 55 lat kobiet i 60 lat mężczyzn. Zapamiętajmy więc, że dzieje się to w 2016 roku i za chwilę do tego wrócimy, by udowodnić, że w rzeczywistości to Tusk z Kosiniakiem-Kamyszem ten przywilej rolnikom zabrali, a nie Duda.
Szybka ścieżka
Sejmowy finał „najgorszej historii”, o której mówili Kulczyk i Graś nastąpił 11 maja 2012 roku, na 14 posiedzeniu izby. To było 23 głosowanie tego dnia. Najpierw poprawki, aż wreszcie „głosowanie nad przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Nadzwyczajną, wraz z przyjętymi poprawkami”.
O godzinie 11:09 mamy wynik. Głosowało 455 posłów. Za - 268, przeciw - 185, wstrzymało się - 2.
Za uchwaleniem ustawy głosowali wszyscy obecni na posiedzeniu Sejmu posłowie PO (203 posłów), 27 z 28 obecnych na posiedzeniu Sejmu posłów PSL (przeciw był tylko Eugeniusz Kłopotek). Dołączyło do nich także 36 posłów Ruchu Palikota (4 było przeciw: Robert Biedroń, Anna Grodzka, Witold Klepacz i Wanda Nowicka). Za projektem głosowało też dwóch posłów niezrzeszonych: Ryszard Galla i Jarosław Jagiełło.
Wszyscy obecni na posiedzeniu posłowie PIS (135) głosowali przeciw uchwaleniu ustawy. Podobnie 25 posłów SLD i 20 z Solidarnej Polski.
Donald Tusk wylewnie chwali Władysława Kosiniaka-Kamysza. Nie dosyć, że zrealizował jego plan, to zrobił to szybko. Projekt rządowy wpłynął do Sejmu 20 kwietnia 2012 r., do Senatu trafił 14 maja 2012 r., izba wyższa uwinęła się z nim w 10 dni. Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę 1 czerwca 2012 r. Podniesienie wieku emerytalnego staje się faktem.
Co z rolnikami?
Przeprowadzona przez Władysława Kosiniaka-Kamysza ustawa podwyższyła wiek emerytalny rolników z 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn do 67 lat dla obu płci, ale nie tylko. Dochodzimy tutaj do sedna sporu, warto więc wytłumaczyć, na jakich zasadach grano wtedy w rządzie.
Donald Tusk, by trwać przy władzy, musiał utrzymać koalicję z ludowcami za wszelką cenę. Szedł więc na różne ustępstwa wobec PSL i doprawdy trudno znaleźć takie, z których nie wyniknęłyby naprawdę spore kłopoty. Najbardziej jaskrawym przykładem było oddanie negocjacji gazowych pod opiekę Waldemarowi Pawlakowi, ale i na polu polityki socjalnej znajdujemy niewytłumaczalne perełki.
PSL w „trosce” o rolników zapewnił w ustawie określenie przyszłości tzw. wcześniejszej emerytury rolniczej. Od razu zaznaczmy, że to nic nowego, taki przywilej wówczas rolnikom przysługiwał. Jak można było to świadczenie uzyskać? Na ściśle określonych warunkach. Przysługiwało ona ubezpieczonym rolnikom, którzy spełniali następujące warunki: osiągnęli wiek 55 lat – kobieta, albo 60 lat – mężczyzna, pracowali (mieli opłacane składki ubezpieczenia emerytalno-rentowego) przez co najmniej 30 lat i zaprzestali prowadzenia działalności rolniczej. Warto dodać, że należało spełnić wszystkie wymogi łącznie.
I teraz ważne. To był rzeczywisty gest wobec rolników, bo tej grupie nie podniesiono jak wszystkim wieku emerytalnego, ale precyzyjnie mówiąc, PSL nie tyle cokolwiek rolnikom dał, co nie pozwolił wtedy zabrać określonego PRZYWILEJU. Więcej, to istniejące wówczas bezterminowo prawo zostało w ustawie ograniczone. Siły politycznej wystarczyło ludowcom na tyle, by zapewnić ten przywilej tylko do 31 grudnia 2017 roku. Na tyle zgodził się Tusk i było to jasne od początku, bo przepis ograniczający wcześniejszą emeryturę rolniczą tylko do osób, które spełnią warunki do końca 2017 roku znalazł się już w pierwszym projekcie ustawy rządowej, która trafiła do konsultacji.
Odkręcanie złego prawa
Obniżenie wieku emerytalnego to była jedna z najważniejszych obietnic wyborczych Andrzeja Dudy z 2015 roku. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości w czasie kampanijnego objazdu kraju usłyszał od Polaków dostatecznie wiele cierpkich słów o politycznym oszustwie koalicji PO-PSL, by uznać, że odkręcenie tego złego i przepchniętego wbrew protestom prawa musi być jego priorytetem.
Andrzej Duda został zaprzysiężony na urząd prezydenta 6 sierpnia 2015 roku, pierwszy projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny skierował do Sejmu 21 września 2015 roku, a więc jeszcze przez zwycięstwem PiS w wyborach parlamentarnych.
Ustawa Kosiniaka-Kamysza została przeprocedowana w miesiąc, tym razem nie wystarczyło dwóch miesięcy pozostających do końca kadencji PO-PSL, by się projektem zająć. Widocznie wtedy jeszcze refleksja nie nadeszła. Dlaczego w ogóle pisze o „refleksji”? Bo to Władysław Kosiniak-Kamysz od czasu do czasu, gdy jest mocniej przyciśnięty w dyskusji mówi, że zrozumiał „żółtą kartkę” pokazaną przez Polaków w wyborach. Niby się kaja, ale kiedy miał możliwość naprawienia błędu, z szansy nie skorzystał.
Potrzeba było zwycięstwa obozu Dobrej Zmiany, by ustawa Dudy mogła wejść pod obrady Sejmu. Należy też podkreślić, bo wielokrotnie było to przekłamywane, że obniżenie wieku emerytalnego w wykonaniu PiS nikogo do niczego nie przymuszało, a dawało wybór, czy ktoś chce pracować do 60 (kobiety) i 65 roku (mężczyźni) życia czy dłużej.
16 listopada 2016 roku o godz. 14:29 w Sejmie odbyło się głosowanie nad przyjęciem w całości „przedstawionego przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej projektu ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw”.
Wiek emerytalny obniżono głosami 226 posłów PiS, 33 parlamentarzystów Kukiz’15 i dwojga z klubo Wolnych i Solidarnych. Przeciw byli posłowie Platformy Obywatelskiej poza - to należy zaznaczyć - prof. Marianem Zembalą, który prezydencki pomysł poparł.
14 posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego wstrzymało się od głosu. Wśród nich był także obecny lider PSL. A więc refleksja nadeszła, ale wtedy jeszcze częściowo.
KŁAMSTWEM JEST TWIERDZENIE, ŻE ANDRZEJ DUDA COŚ ROLNIKOM ZABRAŁ, ale złożoność materii prawnej pozwala prezesowi PSL balansować na granicy nieuczciwych sugestii i niedomówień. Ustawa Dudy nie zniosła żadnego przywileju rolniczego, stało się to już wcześniej w ustawie, którą przedstawiał Sejmowi i uzasadniał w 2012 roku ówczesny minister pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska Władysław Kosiniak-Kamysz. To on zostawił następcom swoiste „zgniłe jajo”, a teraz cynicznie odwraca kota ogonem.
Dzisiaj znów słyszę kandydata na prezydenta w wywiadzie, tym razem dla Polsat NEWS:
Oczekuję odpowiedzi od prezydenta Dudy jak on się czuje z tym, że podczas jego prezydentury wiek emerytalny dla rolników z dnia na dzień został podniesiony o 5 lat. To weszło na przełomie 2017/2018 roku
— pytał Władysław Kosiniak-Kamysz.
(…)
Jan Kulczyk: Trochę tam pogadali… ale później… na to, co zrobił, to prawie bez niczego.
Paweł Graś: Dokładnie. Przystojny, fajny chłopak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498367-po-co-kosiniak-kamysz-klamie-w-kwestii-wieku-emerytalnego