„Trzeba zbierać teczki na Kaczora, Dudę, na Morawieckiego, na tych wszystkich drani, którzy niszczą nam kraj” – odgraża się pozytywka.
Można być w Polsce liderem partii, kandydować w wyborach prezydenckich, uchodzić za ważnego i przyszłościowego polityka mając w głowie tylko prosty mechanizm sprężynowy. Jak się sprężynkę skręci, to rozprężając się uruchamia prosty mechanizm, nawet jak pod koniec wszystko zwalnia. Wszyscy znamy to z pozytywek. A potem trzeba tylko mechanizm regularnie nakręcać, żeby odtwarzał w kółko to samo. Ale żeby na tym zrobić karierę polityczną, to jest jednak ekscentryczne. I dużo mówi o polskiej polityce. Niezawodna „Gazeta Wyborcza” wzięła na siebie rolę tego, kto nakręca sprężynkę i mechanizm wydał głos. Trudno powiedzieć, czy przypadkowo, czy celowo mechanizm nazwano Robertem Biedroniem.
Przy pierwszym nakręceniu sprężynki, mechanizm objawił całą głębię myślenia państwowego. I okazuje się, że „dzisiaj wszystko, co zdestabilizuje władzę Kaczyńskiego i PiS-u, jest dla Polski dobre”. W mechanizmie (sprężynce?) nie zakodowano, że nie ma innego państwa i innego rządu, więc destabilizacja jest fatalna dla Polski. Ale to tylko mechanika. W ramach robienia dobrze Polsce przez destabilizowanie władzy „był oczywiście rozpatrywany scenariusz [zamiany Elżbiety Witek na Jarosława Gowina], ale on dziś jest nierealny. (…) Ten plan został skutecznie zablokowany przez to, że jeden z senatorów ‘puścił parę’. A Elżbieta Witek tak zorganizowała obrady Sejmu, żeby nie dopuścić do tego głosowania”. Był plan, żeby nakręcić kilka innych sprężynek i w wyniku tego mechanizm miał zagrać coś innego niż poszczególne pozytywki. Ale okazało się, że tak to nie działa. Sprężynki nie są twórcze, choćby się mocno skręcały.
Sprężynki noszą ideowe etykietki. Jeśli sprężynka skręca się w lewą stronę, „będzie popierała wszystkie zmiany, które pogonią PiS w cholerę”. I te lewoskrętne „nie będą pertraktować z Gowinem w sprawie jakichkolwiek zmian w konstytucji”, czyli katalogu melodyjek odgrywanych przez pozytywki. Ci, którzy pertraktowali, działali na szkodę katalogu melodyjek, a on jest nienaruszalny. Bo lubimy słuchać tych melodii, które już znamy, a nowe tylko mieszają w głowach. Trzeba znaleźć sposób, żeby w oparciu o istniejący katalog „odsunąć PiS od władzy”. Jeśli ktoś pomoże lewoskrętnym sprężynkom, choć jest prawoskrętny, to może liczyć na akceptację, a przynajmniej na wysłuchanie.
Niedopuszczalna jest współpraca z prawoskrętnymi przeciwko katalogowi melodyjek, czyli „łamiąc konstytucję, otwierając drogę Kaczyńskiemu do grzebania w niej”. Nie wolno grzebać, bo się mechanizm zepsuje, a sprężynki zerwą. A to delikatny mechanizm: mała zmiana i wszystko pójdzie się czochrać. Czyli „majstrowanie w ustawie zasadniczej, by wydłużyć kadencję Dudzie, nie przyniesie niczego dobrego dla Polski”. No tak, wszystkie sprężynki muszą być podobnie nakręcone i być podobnej długości, bo nie może któraś grać dłużej niż inne. A już na pewno nie może odgrywać melodii nieakceptowanych. Dlatego trzeba pamiętać, że „Gowin ręka w rękę z Kaczyńskim przez lata łamali konstytucję, demokrację. Gdy Gowin był w rządzie PO, miał mnóstwo fatalnych propozycji, na przykład próbował zamykać małe sądy”. Sprężynki „nie mogą mieć krótkiej pamięci”, czyli powinno być możliwe odtwarzanie więcej niż jednej melodyjki.
Najważniejsze jest to, żeby sprężynki nie pękały. Ta podpisana nazwiskiem w „GW” chce „uczestniczyć w wyborach do końca”. Czyli zgłasza gotowość do bycia nakręcanym bez żadnych przerw. Nie wolno wywieszać białej flagi. Wolno, a wręcz trzeba „zbierać dowody na wszystkie niegodziwości Jarosława Kaczyńskiego i PiS-u. (…) Trzeba zbierać teczki na Kaczora, Dudę, na Morawieckiego, na tych wszystkich drani, którzy niszczą nam kraj”. Zbieranie teczek nie jest już zatem obrzydliwe. Sprężynki nie mogą mieć takich dylematów, bo im się mechanizm zatrze. A najważniejsze jest, żeby to wszystko się nakręcało i odkręcało, gdyż z ten sposób wykonywana jest jakaś praca. Nawet jeśli mechaniczna i nikomu niepotrzebna.
Mamy taki czas, że „trzeba iść nawrzucać Kaczyńskiemu do skrzynki, bo zbyt długo czekaliśmy”. A wtedy „można próbować zawalczyć o drugą turę”, czyli o dodatkowe nakręcanie. Dlatego „trzeba iść walczyć. Nie można się poddawać”. Nie można „demobilizować elektoratu”, bo to może być „ostatnia szansa”. „Jeśli teraz się poddamy, to co?” No właśnie – co? Nawet jeśli nic, to trzeba walczyć, by być „w stanie w ogóle funkcjonować w jakimkolwiek systemie konstytucyjnym”. Ale prowadząc beznadziejną walkę należy „znaleźć wszystkie sposoby, żeby podważać ten proces prowadzenia kampanii i proces wyborczy”. Trzeba odważać się podważać, żeby wyważać, nawet gdy chodzi o otwarte drzwi. I trzeba donosić do innych sprężynek, najlepiej za granicę (do Parlamentu Europejskiego i OBWE), to, co udało się podważyć, żeby wyważyć.
Trzeba „pokazywać światu, że jeszcze te kraje nie zginęły, póki opozycja żyje. Póki ma siłę walczyć. Nie róbmy tego Polsce. Jeszcze Polska nie zginęła, póki jest opozycja”. Trzeba nakręcać sprężynki, nawet jak trzeszczą i się rozciągają. Jak u Eduarda Bernsteina, „ruch jest wszystkim”. Zatrzymać się, to znaczy zginąć. Ot cała filozofia władzy i polityki, w jednym krótkim i prostym wykładzie. A że jest krótki i prosty, pozytywka może go odegrać za jednym nakręceniem sprężynki. I jest ważne, żeby miała ona tożsamość. Ta nakręcona w „Gazecie Wyborczej” ma, dlatego nigdy nie miała być „polskim Macronem”. Jest „polskim Biedroniem”. I będzie się nakręcać po polsku, choćby dla zagranicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498324-zeby-byc-politykiem-wystarczy-dac-sobie-nakrecac-sprezynke
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.