Sędzia Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości, który został pomówiony przez Bartosza Węglarczyka w Onecie, jest zdania, że sprawa wywiadu i kuriozalne pismo pełnomocników koncernu i red. naczelnego Onetu, to sprawa bardzo groźna, która rzuca cień na tzw. aferę hejterską, która powstała właśnie za sprawą publikacji w Onecie.
Buta i plugawienie
Ta sytuacja jest tak naprawdę ewidentna, ale także groźna. Pamiętajmy, że nie mamy do czynienia z telewizją osiedlową, ale z wielkim wydawnictwem, portalem o milionowych zasięgach i z dziennikarzem o dużym doświadczeniu. Jeśli ci ludzie ordynarnie kłamią, to to coś mówi o poziomie dziennikarstwa w wydaniu Ringier Axel Springer. To bezczelność i buta: „my jesteśmy bogaci, wielcy, należymy do międzynarodowego koncernu więc wolno nam wszystko i możemy każdego splugawić”
– mówi Łukasz Piebiak w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Ciężko też nie odnieść się do tzw. afery hejterskiej, którą zorganizowały właśnie media RASP. Trwają postępowania sądowe z udziałem tego koncernu. Jeśli w sprawie tego wywiadu postąpili w ten sposób, to może w sprawie „afery hejterskiej” postąpiono tak samo?
– pyta sędzia Piebiak.
Sprawa kuriozalna
Sędzia Łukasz Piebiak zwrócił też uwagę, że sprawę wywiadu, w którym został pomówiony przez redaktora naczelnego Onetu, można było załatwić polubownie.
Cała sytuacja, od początku, była absurdalna. Już sam wywiad Bartosza Węglarczyka z Jackiem Ozdobą był kuriozalny. „Dowiedziałem” się z tego wywiadu, że miałem kierować jakieś obelżywe słowa wobec I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf. Nie mam w zwyczaju posługiwania się przekleństwami, a już w szczególności do kierowania obelg wobec kobiet i do tego wobec osoby, która pełniła jedno z najwyższych stanowisk w polskim sądownictwie. Oceniam jej działania negatywnie, ale mam szacunek do każdego człowieka i nie pozwoliłbym sobie, jako sędzia i ówczesny wiceminister sprawiedliwości, by kierować podobne słowa do kogokolwiek
– powiedział nam były wiceminister sprawiedliwości.
Nigdy w tej całej „aferze hejterskiej” nie uczestniczyłem , a wymyślił tę „aferę” właśnie portal Onet. Nigdy też podobnego zarzutu mi nie stawiano, także w Onecie. Gdy zobaczyłem ten kuriozalny wywiad, to po otrząśnięciu się, uznałem, że trzeba tę sprawę sprostować. Skierowałem do wydawnictwa pism przedprocesowe. Byłem pewien, że Onet mnie przeprosi, usunie nagranie i będzie po sprawie. Nic takiego się nie stało. Nie miałem wyjścia i złożyłem pozew do sądu o ochronę dóbr osobistych. To bardzo prosta sprawa: słów, które zarzucał mi redaktor Węglarczyk nigdy nie powiedziałem, a on sam się zagalopował, pomylił. Zastanawiałem się, czy będzie wola ze strony wydawnictwa, by tę sprawę załatwić polubownie. Wiemy już, że po tym koncernie, nie można się tego spodziewać. Sprawa była ewidentna
– przekonuje Łukasz Piebiak.
Zdumiewająca odpowiedź na pozew
Doświadczony prawnik i sędzia nie może wyjść ze zdumienia po tym co wyczytał w piśmie procesowym prawników Węglarczyka i Onetu.
To co zobaczyliśmy w odpowiedzi RASP na nasz pozew wprowadziło nas w jeszcze większe zdumienie. Zawsze orzekałem w sprawach gospodarczych, ale znam wielu cywilistów. Pełnomocnicy RASP i Onetu użyli takiej figury, z której wynika, że „ja to nie ja”. Odwołanie się do technologii „deepfake” w strategi procesowej jest czymś kuriozalnym. Znajomi prawnicy, którzy występują w podobnych sprawach, byli zadziwieni. Ktoś podłożył fizjonomię pana Węglarczyka pod jakąś inną osobę? Hologram? Pytam więc dlaczego ten wywiad wciąż jest dostępny na stronie Onetu? Przecież to nonsens. Dziś RASP stwierdził, że „deepfake” nie użyto. Wierzę wydawnictwu i ministrowi Ozdobie, który uczestniczył w wywiadzie. Co do pełnmocników redaktora Węglarczyka i RASP, to rodzi się pytanie, do czego jeszcze są zdolni, by bronić sprawy przegranej od początku w sądzie. Wykazano się także brakiem profesjonalizmu dziennikarskiego. Popełniono błąd i to oczywisty. To taktyka „ręki” - jak cię za nią złapią, to mów, że nie jest twoja
– mówi Łukasz Piebiak w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Jestem pewien, że sąd wszystkie te okoliczności weźmie pod uwagę. Nie wyobrażam sobie, by pełnomocnicy RASP i Bartosza Węglarczyka będą dalej brnąć w bajki o „deepfake” i to w sytuacji, w której wydawnictwo zapewnia, że tej technologii nie używa. Ja i mój pełnomocnik też wykażemy sporo faktów. Pozostaje pytanie o reakcje organów samorządu zawodowego, do którego należy pełnomocnik RASP. Czy to jest zachowanie zgodne z etyką adwokacją?
– pyta Łukasz Piebiak.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498200-piebiak-o-sprawie-weglarczyka-i-onetu-buta-i-bezczelnosc