Wywoływanie paniki, wrzaski i błagania skierowane do równie przestraszonych kumpli z Brukseli, wycie do Księżyca – oto aktualny repertuar działalności rozmaitych majstrów od destrukcji, zgromadzonych na różnych poziomach sabotażowych.
Problemy opozycji
Niedawne wycie skierowane w stronę Księżyca przez znanego uciekiniera, który urząd premiera zamienił na pokaźną ilość srebrników, dość precyzyjnie ilustruje intencje i sens istnienia jego samego, jak i podobnych mu osobników. Zero propozycji, zero najskromniejszej choćby myśli, zero możliwości zaimponowania komukolwiek posiadającemu bodaj dyżurną porcję rozsądku. Różni politykierzy, sprzyjający do tej pory uciekinierowi, widzący w nim do niedawna kogoś, kto był ich natchnieniem, wyrzekają się go pospiesznie. Może wreszcie zauważyli, że ów posiadacz niemieckiego odznaczenia im. Rathenaua, jednego z największych wrogów Polski, w pełni na nie zasłużył i chce wciąż te zasługi demonstrować. Może, choć bardziej prawdopodobne jest ignorowanie ostatnich zaleceń Tuska w sprawie wyborów. Tylko, bez względu na ostateczny termin prezydenckich wyborów, nic nie ukryje pustki opozycyjnych graczy. Pustki ich intelektualnych mocy, połączonej z kompletnym zagubieniem społecznym, a równocześnie z rozrostem chorych ambicji. Symbolem tego sposobu politycznego istnienia jest niejaki Nitras Sławomir, czy też Neumann też Sławomir. Jest tam jeszcze wielu innych depozytariuszy podobnego stanu wiedzy i ducha, ale poprzestańmy na ewidentnych symbolach.
Nowa szansa dla „totalnych”?
Pewien polityk z obozu rządzącego wyciągnął teraz do nich rękę, ale zanim sprawa ostatecznie się wyjaśni, nie sięgajmy po krańcowe oceny. Opozycyjni zrobią wszystko, by zamieszać nikczemnie, gdyż tylko takie metody są ich możliwościom dostępne. Jednak nikczemność nigdy nie zatriumfuje na dłużej. Tym bardziej, że ludzie zasmakowali wolności i demokracji pozbawionej jakichkolwiek epitetów. Zapoznali się też bliżej z narzucaną przez ostatnie lata interpretacją terminu liberalizm. Widzą, co ona oznacza, jak na ulicach i w kieszeniach wygląda. Idei, ani towarzyszących im programów nigdy ci opozycyjnie nie mieli. Przywódca, czy raczej herszt sprzedał się na pchlim jarmarku, więc co dalej? Jak to, co? Cztery deski.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498197-jak-wygrac-wybory-nie-majac-ani-idei-ani-programu