Z Traktatu o Unii Europejskiej, czy też z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, nie wynika żadna kompetencja dla Unii Europejskiej do ingerowania w te kwestie. Nie można zatem, z perspektywy tych przepisów, kwestionować właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która wynika z ustawy o Sądzie Najwyższym
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl, prof. Czesław Kłak, sędzia Trybunału Stanu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Mocny głos w sprawie decyzji KE! Romanowski: „Mam złą wiadomość dla pani Jourovej. Nie macie prawa ingerować w nasze reformy”
wPolityce.pl: KE uruchomiła procedurę naruszenia wobec Polski w związku z tzw. nowelizacją ustaw sądowych z 20 grudnia 2019 r. Zdaniem KE uchwalone przepisy podważają niezależność polskich sędziów i są sprzeczne z zasadą nadrzędności prawa UE. Polska dostała 2 miesiące na odpowiedź.
Prof. Czesław Kłak: Konstytucja RP w art. 180 ust. 2 stanowi, że złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie. To zatem ustawa reguluje kwestie związane z odpowiedzialnością dyscyplinarną sędziów. Jest to przy tym wyłączna materia prawa krajowego, tj. przepisy prawa Unii Europejskiej nie regulują tych kwestii, w tym nie określają zakresu takiej odpowiedzialności, jej podstaw, przebiegu postępowania dyscyplinarnego oraz możliwych do orzeczenia kar dyscyplinarnych.
Przecież nikt w Polsce nie czyha na niezawisłość sędziowską.
Oczywiste jest, że postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów nie może pozostawać w sprzeczności z obowiązkiem zapewnienia niezależności sądom i niezawisłości sędziom. Tego nikt nie kwestionuje. Z informacji przekazanych przez Komisję Europejską wynika, że upatruje ona naruszania prawa Unii Europejskiej w tym, że - według jej oceny - nowelizacja tzw. ustaw sądowych z 20 grudnia 2019 r. przewiduje odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za bezpośrednie stosowania prawa unijnego oraz zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE, jak również za wykonywanie wyroków TSUE. W rzeczywistości w polskim systemie prawa nie ma jednak takich rozwiązań. Nie jest natomiast możliwe - zgodnie z polską Konstytucją - aby sędziowie weryfikowali status innych sędziów, przy okazji rozpoznawania środków zaskarżenia, czy też wniosków o wyłączenie. Możliwe jest - i to nie pozostaje w sprzeczności z polską Konstytucją, jak również prawem Unii Europejskiej oraz orzecznictwem TSUE - aby przy ocenie zarzutu braku bezstronności danego sędziego w konkretnej sprawie, oceniać czy istnieją podstawy do zakwestionowania jego bezstronności, ze względu na okoliczności tej konkretnej sprawy. Nie można natomiast kwestionować aktu powołania takiego sędziego, jak również wynikającej z niego legitymacji do sprawowania wymiaru sprawiedliwości.
Sędziowie, którzy podważają prawne umocowanie innych sędziów mogą, w praktyce, doprowadzić do chaosu w polskim sądownictwie.
Podważanie statusu jednych sędziów przez drugich jest sprzeczne nie tylko z polską Konstytucją, ale również z prawem Unii Europejskiej, bo oznacza niedozwoloną ingerencję w wymiar sprawiedliwości, którego skład personalny jest następstwem decyzji głowy państwa. Sędziego, który został powołany przez Prezydenta RP, nie można pozbawić prawa do orzekania, to bowiem w istocie oznaczałoby faktycznie jego eliminację z zawodu, co z kolei godzi w jego nieusuwalność. Z orzecznictwa TSUE nie wynika, że jest to dopuszczalne, a wręcz przeciwnie - wyrok z 19 listopada 2019 r. w połączonych sprawach C-585/18, C-624/18 i C-625/18 - dotyczy oceny bezstronności sędziego w konkretnej sprawie, ale nie stwarza żadnej podstawy do kwestionowania jego konstytucyjnego statusu. Sędziowie w Polsce mogą zadawać pytania prejudycjalne, mogą oceniać - w granicach określonych w ustawie - czy dany sędzia jest bezstronny w konkretnej sprawie, ale nie mogą podważać statusu innego sędziego.
Wystarczy wyobrazić sobie co stałoby się we Francji lub Niemczech, gdyby tamtejsi sędziowie podważali swoje statusy na podstawie mglistych wrażeń i odczuć.
W żadnym państwie europejskim nie jest to możliwe. Prawidłowe wykonanie wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. nie oznacza negowania statusu jednego sędziego przez drugiego, ale ocenę - w świetle konkretnych okoliczności - czy daje on odpowiednie gwarancje bezstronności orzekania, uwzględniając charakter tej sprawy, uczestników postępowania, itp. Dokonywania takiej oceny ustawa nie zakazuje, zresztą jest ona dokonywana od lat, w konkretnych postępowaniach, ale nigdy nie dotyczyła, bo dotyczyć nie może, samego statusu sędziego i trybu jego powołania.
Państwo członkowskie może samodzielnie kreować reformę wymiaru sprawiedliwości. Skąd więc kolejne uderzenie w polską reformę?
Na to pytanie może odpowiedzieć politolog, prawnik ocenia przepisy. Komisja Europejska odpowiedzialna jest za strzeżenie traktatów, w oparciu o które funkcjonuje Unia Europejska, ale nie może zapominać o tym, że granice kompetencji Unii Europejskiej wyznacza zasada przyznania (art. 5 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej). Żaden przepis prawa Unii Europejskiej nie daje podstawy do ingerowania przez Komisję Europejską, czy też inną instytucję Unii Europejskiej, w personalny skład konstytucyjnych organów państwa. Nie jest również możliwe, aby poprzez interpretacje przepisów prawa Unii Europejskiej ograniczane były kompetencje Państw Członkowskich, w tym w obszarze wymiaru sprawiedliwości. Nie ma jednego, europejskiego modelu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. W poszczególnych państwach występują różne rozwiązania. Dotyczy to także zakresu tej odpowiedzialności, tj. określenia tego, co jest deliktem dyscyplinarnym. Sędzia, tak jak każdy obywatel, musi przestrzegać prawa, nie może działać poza prawem, nie może negować Konstytucji, nie może przyznawać sobie kompetencji, które nie wynikają wyraźnie z przepisów prawa.
Dlatego takie zachowanie podlega sądownictwu dyscyplinarnemu.
Jeżeli sędzia dopuści się takiego zachowania, musi liczyć się z odpowiedzialnością dyscyplinarną. Jest oczywiste, że nie może on odpowiadać za treść orzeczenia, ale jeżeli naruszy przy jego wydawaniu przepisy prawa, przekroczy swoje kompetencje, nadużyje władzy, to jest to w każdym cywilizowanym państwie podstawa do pociągnięcia go do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Temu nie sprzeciwia się prawo Unii Europejskiej.
KE podnosi, że procedura wszczęta przez nią dotyczy też Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która na mocy lutowej ustawy dostała wyłączną kompetencję do orzekania w kwestiach dotyczących niezawisłości sądów. Prawnicy z Brukseli wskazali, że uniemożliwia to polskim sądom wypełnianie obowiązku stosowania prawa UE lub zwrócenie się do Trybunału Sprawiedliwości UE z wnioskiem o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym.
Właściwość sądów to - zgodnie z Konstytucją RP - materia ustawowa, a więc prawa krajowego. Również struktura wewnętrzna Sądu Najwyższego, a więc podział na izby, to także materia prawa krajowego. Określenie właściwości poszczególnych izb Sądu Najwyższego wynika z ustawy, co pozostaje w pełnej zgodzie z polską Konstytucją. Z Traktatu o Unii Europejskiej, czy też z Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, nie wynika żadna kompetencja dla Unii Europejskiej do ingerowania w te kwestie. Nie można zatem, z perspektywy tych przepisów, kwestionować właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która wynika z ustawy o Sądzie Najwyższym. Prawo krajowe może powierzyć tej, czy też innej, izbie Sądu Najwyższego, kwestie związane z niezależnością sądów i niezawisłością sędziów. Niewątpliwie jest to materia mieszcząca się w pojęciu „sprawy publicznej”, jest zatem pełne uzasadnienie, aby to właśnie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zajmowała się tymi zagadnieniami. W żaden sposób nie rzutuje to negatywnie na wypełnianie obowiązku stosowania prawa Unii Europejskiej przez sądy. Nie ma też w polskim systemie prawa przepisu, który pozbawiałby sądy możliwości kierowania pytań prejudycjalnych do TSUE.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498168-mocny-glos-prof-klaka-w-sprawie-dzialan-ke-przeciwko-polsce