Sprawa wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną państwa członkowskiego. Z kim mielibyśmy więc uzgadniać wysokość sankcji, które polskie prawo przewiduje jeśli chodzi o sądownictwo dyscyplinarne? Przecież takie „konsultacje” szły by w kierunku naruszenia podziału władzy w Polsce i uszczerbku na suwerenności państwa. Nikt nam nie może z zewnątrz dyktować jakie sankcje przewiduje prawo
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl, prof. Genowefa Grabowska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Polska na celowniku! KE uruchomiła procedurę naruszeniową. Jourova: Państwa muszą przeprowadzać reformy bez łamania traktatów
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jourova: „Nie mamy planów podnoszenia kwestii wyborów w Polsce w ramach art. 7”. Wiceszefowa KE wyraża jednak obawy
wPolityce.pl: Komisja Europejska uruchomiła procedurę naruszeniową wobec Polski ws. z ustawą wprowadzającą zmiany dotyczące polskiego sądownictwa dyscyplinarnego.
Przecież to ta sama sprawa, której podstawą była ustawa o Izbie Dyscyplinarnej, a teraz mamy do czynienia z przepisami dotyczącymi sankcji, które są domeną tej Izby Sądu Najwyższego. Sprawa wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną państwa członkowskiego. Z kim mielibyśmy więc uzgadniać wysokość sankcji, które polskie prawo przewiduje jeśli chodzi o sądownictwo dyscyplinarne? Przecież takie „konsultacje” oznaczałyby naruszenia podziału władzy w Polsce i uszczerbek na suwerenności państwa. Nikt nam nie może z zewnątrz dyktować jakie sankcje przewiduje polskie prawo.
Z komunikatu Komisji Europejskiej wynika, że wiedza na temat tego tematu jest w Brukseli mizerna.
Rzeczywiście, z ustnego uzasadnienia zrozumiałam, że informacje pani Jourovej są bardzo ogólne i niepełne. Słyszę, że sędziom grozi sankcja za „orzekanie”.
I za to, że zadają pytania prejudycjalne. Przecież nikt nie zabrania sędziom zadawania tych pytań do TSUE.
Oczywiście, że tak. Jest za to sankcja, ale tylko wtedy, gdy jakiś sędzia podważa kompetencje prezydenta i gdy kwestionuje status innego sędziego. Może właśnie to zakwalifikowała pani Komisarz jako „przewinienie”. Polska nie może sobie pozwolić na powszechne podważanie statusu sędziów. To grozi chaosem i byłoby wykorzystywane nie tylko przez sędziów, ale także przez strony w postępowaniach, które podważałyby skład orzekający
Już słyszymy, że w procesach groźnych bandytów podnosi się kwestie podważania umocowania danego sędziego. To wygodny pretekst.
Szczególnie do wydłużenia procesu. Tak próbowano kwestionować zasadności przekazania przestępcy Polsce, tłumacząc, że rzekomo są u nas naruszano prawa człowieka. Próbowała to zrobić pani sędzia z Irlandii, ale zrobiła to jednorazowo (sprawę rozstrzygnął TSUE - red.). Wydaje mi się, że gdyby polski wymiar sprawiedliwości racjonalnie podchodził do prawa europejskiego, gdyby sędziowie korzystali z pytań prejudycjalnych, tak jak mówią przepisy, to nie dochodziłoby do nadużyć, także politycznych.
Tymczasem zdaniem Komisji Europejskiej „regulacje uniemożliwiają stosowania prawa Unii Europejskiej”. Tak postawiona teza jest niezwykle daleko idąca. Więcej, uważam, że to manipulacja.
Tylko co to znaczy? Sędzia stosuje prawo polskie i jemu podlega. Gdyby prawo to było sprzeczne z prawem europejskim, to dopiero wtedy do akcji wkracza Komisja Europejska. Pani komisarz Jourova znów operuje ogólnikami i nie wskazuje, które normy prawa unijnego, polskie rozwiązania dyscyplinarne, naruszają. Nie chcę słuchać o „ogólnych zasadach i wartościach”, bo to są słowa „wytrychy”.
Potrzebne bardziej politykom niż prawnikom.
Dokładnie tak. Gdyby szło o procedurę z art. 7, ale przed Radą Europejską, to tam można się powoływać na wartości sformułowane w art. 2 Traktatu i zastanawiać się nad rozumieniem zasady „praworządności”. Może, przy tej okazji, ktoś w końcu przygotuje jej definicję. Ja nie bardzo wiem, co się w niej kryje lub co się do tej definicji dorzuca i to w zależności od potrzeb politycznych. Przed TSUE trzeba więc wskazać konkretny przepis z traktatu o funkcjonowaniu UE i wskazać co konkretnie Polska narusza. Może pani Jourova „przyspiesza” pewne działania, gdyż czuje, że coś jej się wymyka z rąk?
Taka europejska „prewencja”?
Na nas robi to już coraz mniejsze wrażenia. W trakcie dyskusji o Izbie Dyscyplinarnej wyciągnięto największe „armaty”, a teraz prezentuje się to samo. Proszę mi nie mówić o „naruszaniu praworządności i niezawisłości sędziowskiej”, gdyż są to domniemania. Proszę natomiast podać mi przepis, który mówi, że ukaranie sędziego, za to, że podważa status innego sędziego, jest sprzeczne z prawem europejskim.
Pani Jourova jest też „zaniepokojona” polskimi wyborami prezydenckimi. Przyznam, że to skrajne przekroczenie jej uprawnień.
To już kolejny komisarz, który podnosi te kwestię. Następnie przychodzi rzecznik Komisji Europejskiej i zapewnia, że KE się tym nie zajmuje. Pani Jourova nie myśli chyba samodzielnie, ale jest sterowalna i nie bardzo wie, jak ma do tego podejść. To bardzo dziecinne. Albo ma się argumenty, albo nie. Kolejne oskarżenie wobec Polski, które jest niepoważne i coraz mniej istotne.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/498047-prof-grabowska-komisarz-jourova-znow-operuje-ogolnikami