W ostatnich miesiącach Centrum Badań nad Zagładą Żydów podjęło cztery działania dalekie od zgodności z prawdą historyczną. Warto przypatrzeć się każdemu z nich: książce związanego z Centrum Jana Grabowskiego „Na posterunku”, atakowi personalnemu (z inwektywami, to rzadkość w świecie nauki, ale prof. Grabowski nieraz zdobywa się na takie „rzadkości”), a także wywiad profesor Barbary Engelking dla tygodnika „Polityka.”
Sprawę szokująco nieobiektywnych i nienaukowych tez w roczniku „Zagłada Żydów” opisałem już wcześniej, pora przejść do następnych inicjatyw Centrum Badań nad Zagładą Żydów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
PAMIĘĆ O ULMACH DRAŻNI CENTRUM BADAŃ NAD ZAGŁADĄ ŻYDÓW. SKANDALICZNY ARTYKUŁ
Zacznijmy zatem od wywiadu dla tygodnika Polityka, rozpoczynającego się zresztą bardzo ciekawie, z zapowiedzią wydania książki na temat Żydów, którzy podjęli trud ocalenia siebie i swoich bliskich od Holokaustu. Jednak z każdym kolejną wypowiedzią słowa prof. Engelking coraz bardziej oddalają się od faktów, źródeł historycznych a coraz bardziej przypominają polityczne wychowywanie Polaków do poczucia wstydu.
Zapomniane historie
W rozmowie z Katarzyną Czarnecką, opublikowanej na stronie internetowej tygodnika Polityka, Barbara Engelking zaczyna opowieściami o dramatycznych losach ukrywających się w czasie okupacji Żydów. Jako psycholog i socjolog opowiada o mechanizmach obronnych Ocalałych, np. o przypisywaniu sobie „szczęścia” jako klucza do przetrwania niemieckiej okupacji. Profesor Engelking podaje też ciekawe przykłady zachowań Żydów w czasie wojny, ich recepty na przetrwanie.
Przykładem są choćby trzej koledzy z jednej klasy ze szkoły Zgromadzenia Kupców, którzy na samym początku wojny wynieśli z jej zbombardowanego budynku cudze legitymacje i w ten sposób zyskali polskie nazwiska. Później zdobyli paszporty obcokrajowców i dzięki temu poruszali się swobodnie po Warszawie. Pomagali rodzinom w getcie, wyprowadzili stamtąd, kogo się dało. Mieli kontakty z AK, walczyli w powstaniu warszawskim, a po jego upadku zaangażowali się w poszukiwanie ukrytych pieniędzy organizacji. Źle to się dla nich skończyło, bo w efekcie wylądowali na 10 lat na Syberii. Ale wszystko to przeżyli, po powrocie do Polski wyjechali do Izraela. Po latach mówili o wojnie jako o ciągu przygód.
Umniejszanie znaczenia Polaków ratujących Żydów
Dalej jednak rozmowa schodzi na utarte schematy, w których zaczyna się obwinianie Polaków za Zagładę, przemilczenia i los Żydów w czasie wojny. Autorka odbiera nawet polskość Żegocie, założonej przez Zofię Kossak organizację ratującą Żydów:
Badacze oceniają, że ok. 70 proc. podopiecznych Żegoty zajmowały się organizacje żydowskie – Bund i Żydowski Komitet Narodowy – a ok. 30 proc. polskie. Mówienie o tym, że to była polska organizacja, jest nadużyciem.
Nie wspomina jacy badacze tak to oceniają, nie wspomina, że owe organizacje żydowskie były przecież częścią społeczeństwa polskiego, wreszcie z zasady nie pada nazwisko Zofii Kossak, bo jako gorliwa katoliczka, sympatyzująca przed wojną z narodowcami, jest ona przez lewicowych badaczy na liście postaci zakazanych.
Wstydźcie się, Polacy
Engelking podejmuje także obowiązującą w jej środowisku narrację profesora Jana Tomasza Grossa, którą można streścić słowami: każdy polski Sprawiedliwi wśród Narodów Świata to dowód na polski antysemityzm, bo im bardziej podkreślamy zasługi Polaków ratujących Żydów, tym bardziej ukrywamy powszechny antysemityzm.
Włączamy „ja zbiorowe”, myślimy o sobie w liczbie mnogiej – my. „My” wszyscy mamy te 6 tys. drzewek w Ogrodzie Sprawiedliwych Yad Vashem. Ale już szmalcownicy to są „oni”, nie należą do wspólnoty. W kontekście Zagłady angażują się nasze najgłębsze autodefinicje, nasza tożsamość. Ten temat ma w sobie siłę, która zmusza do zastanawiania się nad sobą. A może to sumienie nie daje nam spokoju.
Jako że szkoła Jana Tomasza Grossa ma monopol w mediach głównego nurtu na mówienie o Holokauście, nie ma możliwości sprostować na łamach lewicowo-liberalnych pism, że rozważania nad postawami Polaków w czasie wojny nie polegają na wykluczaniu ze wspólnoty, ale nad oceną Państwa Podziemnego i instytucji polskich, a nie indywidualnych przypadków.
Komuniści jako wzór
Tymczasem prof. Engelking mówi o szmalcownikach czy donosicielach niczym o typowych Polakach, a za polską (!) instytucję broniącą Żydów podaje… Polską Partię Robotniczą.
Sieć zrzeszeniową tworzą zaś ludzie, których łączy wspólnota światopoglądowa czy ideologiczna, którzy współpracują, a Żydom pomagają niejako przy okazji. Przykładem takiej sieci może być PPR. Członkowie partii chronili swoich znajomych czy bliskich, korzystając z zasobów, jakie dawała konspiracja – np. z dostępu do fałszywych dokumentów.
I oto badaczka Holokaustu wychwala sowiecką agenturę za ratowanie Żydów, nie wspominając słowem o zaawansowanym antysemityzmie Polskiej Partii Robotniczej, o którym tak w lipcu 2016 roku mówił dr Piotr Gontarczyk dla portalu dzieje.pl:
Antysemityzm też tu odegrał rolę, ale tacy ludzie zabijali Żydów głównie dlatego, że ci byli wyjęci spod prawa, ich życie było niewiele warte, a za to można się było czasem „obłowić”. Mówiąc dość dosadnie: Żydzi byli łupem łatwym i cennym. Nieco tylko odmienny charakter miały rzezie dokonane na Lubelszczyźnie (przełom lat 1942-43) przez późniejszego prominenta PRL gen. Grzegorza Korczyńskiego. Tu „czystka” wsi i lasów z Żydów (o klasycznym charakterze etnicznym) była spowodowana nałożeniem się podziałów etnicznych na walki frakcyjne wewnątrz PPR. Ale to nie zmienia faktu, że Korczyński - późniejszy członek KC PZPR - dzielił się z kompanami ubraniami Żydów bezpośrednio na miejscu zamordowania ich poprzednich właścicieli.
Także dr Maciej Korkuć wielokrotnie opowiadał o mechanizmach antysemickich u komunistów, w 2006 r. w artykule dla tygodnika Wprost nawet nazwał PPR Polską Partią Robotniczo-Antysemicką - ale to akurat sowiecką organizację prymitywów-antysemitów Barbara Engelking podaje jako wzór dla Polaków.
Braki w wiedzy czy przemilczenia?
Centrum Badań nad Zagładą Żydów tworzy zamknięty obieg - często nierzetelnych - informacji, z którego wyklucza innych historyków. Nic dziwnego, że prof. Engelking rozmija się z prawdą, gdy mówi np.
trzeba odróżnić jednorazowy gest od długotrwałej pomocy, która wiązała się z ryzykiem śmierci.
A przecież już w zeszłym roku prof. Bogdan Musiał w książce „Kto dopomoże Żydowi” wykazał, że także jednorazowy gest wiązał się z ryzykiem śmierci, a nawet i brak gestu gorliwości wobec Niemców narażał na zagrożenie życia.
SPRAWDŹ WIĘCEJ INFORMACJI O KSIĄŻCE PROFESORA MUSIAŁA:
Książka prof. Musiała nie spodoba się Grossowi, Grabowskiemu i Engelking. O ile ją przeczytają
Jak zwykle w pracach Centrum Badań nad Zagładą Żydów w okupacji niemieckiej na dalszy plan schodzą Niemcy. Opisywanie postaw Polaków jest oderwane zupełnie od realiów okupacyjnych, choć tę ułomność w swojej książce dość prezycyjnie tłumaczy profesor Bogdan Musiał:
Ani Jan Tomasz Gross, ani Jan Grabowski, ani tym bardziej Barbara Engelking nie władają językiem niemieckim.
Zaangażowanie naukowców z Centrum dalece wychodzi poza historię Holokaustu, czy w ogóle studiowanie faktów i źródeł, jest za to tworzeniem hermetycznego środowiska, pretendującego do prawa oceniania reszty badaczy z pozycji niekwestionowanego autorytetu. To dlatego rozmówczyni tygodnika Polityka z politowaniem dzieli badaczy według „gorszych” i „lepszych”, „oświeconych” i „zacofanych”.
Owszem, dziś dochodzi do starcia dwóch tożsamości – odpowiedzialnej i krytycznej z prowincjonalną i infantylną.
Problem polega na tym, że w tym drugim worku psycholog i socjolog umieściła historyków, wyżej cytowanych, o wielkim dorobku opartym na źródłach, swoich polemistów, których apele i uwagi nie zostały przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów skomentowane, a przechodzono nad nimi do porządku dziennego.
I jak tu dyskutować ze środowiskiem, które zarzuca role naukowców, a przyodziewa szaty kapłanów, dystrybuujących prawdę?
Ale kolejne publikacje Centrum Badań nad Zagładą Żydów zdumiewają jeszcze bardziej - więcej na ten temat już w najbliższych dniach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497973-czy-prof-engelking-zapomniala-o-antysemityzmie-ppr