Prawnik ma obowiązek zrobić wszystko, by „ratować” swojego klienta, ale zdarza się, że ociera się wtedy o kompromitację. Wtedy proces może zamienić się w farsę. Tak dzieje się w przypadku sprawy, którą b. wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wytoczył Bartoszowi Węglarczykowi. Szef Onetu, w jednym z wywiadów w portalu stwierdził, że Łukasz Piebiak miał kierować ordynarne wyzwiska w stronę I Prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf. Portal wPolityce.pl ustalił, że prawnicy Węglarczyka twierdzą,że Węglarczyka nie było wytedy w studiu Onetu, a jego zdjęcie nałożono na inną osobę, która przeprowadzała wywiad. Wszystko dzięki technologii „deep - fake”.
Krzyki i wyzwiska na antenie
Wywiad prowadzony przez Bartosza Węglarczyka z dzisiejszym wiceministrem klimatu Jackiem Ozdobą ukazał się w Onecie 7 października 2019 roku. Rozmowa o rzekomej aferze „Małej Emi”szybko zamieniła się w pyskówkę. W pewnym momencie wzburzony Węglarczyk zaczął krzyczeć na swojego gościa.
Pan porównuje wiceministra sprawiedliwości, sędziego, który hejtuje, nie było dymisji żadnej, nie, nie, nie było, pan wiceminister odszedł sobie i dalej jest sędzią. W pana partii uważa, że facet, który pisze do pierwszej prezes Sądu Najwyższego, bardzo Państwa przepraszam, ale cytuję tylko wiceministra sprawiedliwości i pana sędziego, spier…aj, mówi do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego
– krzyczał Węglarczyk do Ozdoby.
Szybko okazało się, że Węglarczyk nie miał racji. Piebiak pozwał go oraz wydawnictwo RASP, które jest właścicielem Onetu. Sąd wydał też decyzję o zakazie rozpowszechniania powyższego kłamstwa.
Sąd postanawia udzielić Łukaszowi Piebiakowi zabezpieczenia roszczenia przez zakazanie Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie oraz Bartoszowi Węglarczykowi rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o tym, że sędzia Łukasz Piebiak używał wobec Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf słów powszechnie uważanych za obraźliwe, w tym słów „spier…aj”, na czas trwania postępowania (…)
– czytamy w postanowieniu, do którego w styczniu dotarł portal wPolityce.pl.
To nie Węglarczyk, to „deep fake”?
Portal wPolityce.pl dotarł do dokumentacji procesu Węglarczyka. Ciekawie wygląda zwłaszcza odpowiedź prawników Węglarczyka na pozew. Tu pojawiają się istne „czary”. Okazuje się, że wywiad, który wszyscy widzieliśmy, nie musi być wywiadem w rzeczywistości.
Bartosz Węglarczyk nie brał udziału w nagraniu spornego materiału filmowego. Jego wizerunek został nałożony, właśnie dzięki zastosowaniu deepfake, na inną osobę, która w tym czasie znajdowała się w studiu nagrań. Tym samym to nie Bartosz Węglarczyk dopuścił się rzekomego naruszenia dóbr osobistych powoda
– czytamy w piśmie prawników Węglarczyka.
Wątpliwa legitymacja bierna pozwanego Węglarczyka - z uwagi na powszechnie używaną w przekazie audiowiuzualnym technologię „deep - fake” jak również jej użycie jej w spornym materiale audiowizualnym, powód (Łukasz Piebiak - red.) nie przedstawił żadnych dowodów na to, że to pozwany Bartosz Węglarczyk osobiście brał udział w rozmowie z Jackiem Ozdobą, podczas gdy dzięki technologii ”deep fake” jego wizerunek mógł zostać nałożony na zupełnie inną osobę, a on sam nie brał udziały w realizacji tego spornego materiału audiowizualnym
– czytamy w piśmie procesowym Onetu i RASP.
Hologram zamiast dziennikarza?
Kto więc wykrzykiwał na antenie Onetu obraźliwe słowa? Kto wykłócał się z Jackiem Ozdobą? Hologram Węglarczyka? Inny dziennikarz z nałożonym na swój wizerunek zdjęciem/nagraniem Węglarczyka? Co jeszcze napiszą prawnicy, by ratować naczelnego Onetu? A może chodzi o wielką mistyfikację, z którą możemy mieć do czynienia, w przypadku realizacji materiałów wideo w Onecie?
Pozwani mają świadomość, że deepfake narzuca przede wszystkim myśli o skrajnej dezinformacji, fałszywych newsach prowadzących do absurdu poprzez utratę zaufania odbiorców do jakichkolwiek publikowanych w nowych mediach materiałów. Jednakże, co wyrażone jest m.in. na blogach specjalistycznych, posługiwanie się technologią deepfake jest zapowiedzią fundamentalnych zmian, m.in. wprowadzających kulturę deepfake oraz sfer publiczną deepfake
– czytamy w piśmie prawników Węglarczyka.
Wszyscy widzieliśmy wywiad Węglarczyka z Ozdobą, wszyscy też słyszeliśmy inwektywy i głos naczelnego Onetu. To Węglarczyk wziął na siebie odpowiedzialność (jak każdy dziennikarz) za swoje słowa i żadne sztuczki prawnicze nie mają tu zastosowania.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497966-nowa-odslona-afery-malej-emi-i-procesu-weglarczyk-piebiak