„Czy trzeba znieść lockdown, czy lepiej jeszcze poczekać? Zwolennicy zniesienia posługują się głównie argumentami gospodarczymi, a przeciwnicy – medycznymi. Obie strony mają wiele racji, obie też odwołują się do badań naukowych. Przy czym nauka nie daje dziś jednoznacznych odpowiedzi na nasze wątpliwości, a jej ustalenia bywają skrajnie rozbieżne” − o argumentach „za” i „przeciw” zniesieniu sankcji w społecznej i gospodarczej kwarantanny pisze na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.

CZYTAJ WIĘCEJ:

- W nowym numerze tygodnika „Sieci”: Od premiera do hejtera. Donald Tusk znaczy coraz mniej. Jakie są kulisy tego upadku?

- Jeżeli cenicie Państwo portal wPolityce.pl - prosimy o zakup e-prenumeraty „Sieci”. Najlepiej rocznej, teraz w bardzo atrakcyjnej cenie. WIDEO

Dziennikarz przytacza argumenty za rozmrożeniem gospodarki:

Według niektórych wyliczeń każdy dzień pozostawania w zamrożeniu kosztuje polską gospodarkę ok. 8 mld zł. Łatwo więc wyliczyć, że gdyby taki stan miał się jeszcze utrzymać, to już w czerwcu budżet państwa może zanotować deficyt pogłębiający się z każdym kolejnym tygodniem o kilkadziesiąt mld zł. W takiej sytuacji w drugiej połowie roku z polskiej gospodarki nie byłoby już prawdopodobnie czego zbierać. Jeśli do tego dojdzie, to ponowne wychodzenie na prostą zajmie nam wiele lat.

Kołodziejski powyższe argumenty kontruje racją przeciw i automatycznie wiąże kryzys zdrowotny z katastrofalnymi konsekwencjami dla gospodarki:

Gdyby bowiem doszło do rozprzestrzenienia się epidemii na skalę porównywalną z Włochami, to i tak nie udałoby się uratować gospodarki. Na kryzys ekonomiczny nałożyłaby się bowiem również katastrofa zdrowotna.

Konrad Kołodziejski przytacza także argument uzależnienia publicznej służby zdrowia od państwa, którego wsparcie związane jest z koniunkturą gospodarczą:

Wiecznie niedoinwestowana i słabo opłacana nie utrzyma swoich zdolności bez pomocy ze strony państwa. Pomoc ta będzie jednak jeszcze mniejsza, jeżeli państwo – wraz z załamaniem gospodarczym – będzie nadal tracić dochody. Oznacza to, że lockdown może się przyczynić do całkowitego załamania walki z epidemią.

Dziennikarz odwołuje się także do poglądu tzw. „odporności stada”, swego czasu promowanego przez premiera Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona.

W początkowej fazie epidemii bardzo często pojawiał się argument „odporności stada”. Oznaczał on, że nie warto walczyć z wirusem, lecz należy pozwolić mu swobodnie zarażać ludzi. I choć starsi oraz słabsi umrą w wyniku infekcji, to większość pozostałych przejdzie łagodnie chorobę i nabierze odporności. Powątpiewano też w rzeczywistą zjadliwość koronawirusa, wskazując, że jego śmiertelność oscyluje prawdopodobnie w granicach zbliżonych do zwykłej grypy.

Konrad Kołodziejski sięga do przykładów innych krajów świata omawiając argumenty przeciwko ostrym reżimom sanitarnym.

Liczba zgonów w Szwecji jest wielokrotnie wyższa od przeciętnej w Europie, co może wskazywać, że rzeczywista liczba chorych jest większa, niż wykazują to tamtejsze statystyki. Jest więc zbyt wcześnie, aby uważać Szwecję za reprezentatywny przykład, tym bardziej że istnieje zupełnie inny – australijski. Australia, która miała bardzo podobną liczbę zachorowań do Polski w odróżnieniu od Szwecji, wprowadziła bardzo ostre reguły lockdownu i w tej chwili notuje minimalne przyrosty chorych, zaledwie kilkunastu dziennie. Udało się jej również zbić liczbę aktywnych przypadków do zaledwie 1,5 tys. (z łącznej liczby niecałych 7 tys. zdiagnozowanych).

Więcej o dyskusji utrzymania bądź zniesienia lockdownu w najnowszym numerze „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 27 kwietnia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, by przeczytać bieżące wydanie tygodnika, nie trzeba przecież wychodzić z domu, wystarczy kliknąć TUTAJ.

Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl  i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.

KK