Coś najwyraźniej poszło nie tak. Już byli w ogródku, już witali się z gąską. Akcja rozbijania Zjednoczonej Prawicy (w takim momencie!) dawała nadzieję obozowi III RP na to, co nie udało się w kilku ostatnich wyborach: odebranie władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu.
I znowu, jak tylekroć wcześniej, nazywający po imieniu zagrożenia dla polskiej racji stanu portal wPolityce.pl i tygodnik „Sieci” okazały się być tymi czynnikami, które utrudniły ten plan, nie pozwoliły na wprowadzenie do propolskiej opinii publicznej elementów pogubienia.
Na efekt nie trzeba było długo czekać. Z brutalnym atakiem na braci Jacka i Michała Karnowskich wystąpiła „Gazeta Wyborcza” piórem Wojciecha Maziarskiego, który swoją drogą wydaje się mieć jakąś manię na punkcie obu publicystów.
Pisowski beton chciałby urządzić Polsce noc długich urn
— głosi pełen grozy tytuł, w sposób wyjątkowo wulgarny nawiązujący do patologii nazizmu („Noc długich noży” z 1934 roku). Widać swoją drogą jak mało patologia nazizmu znaczy dziś dla gazety Michnika, skoro używa tych analogii i tej pałki w politycznej, codziennej polemice.
Obaj publicyści są też określeni mianem „zamordystów Kaczyńskiego”, co wydaje się wejściem publicystyki „Gazety Wyborczej” na poziom marcowych pałkarzy z 1968 roku. Tak wtedy pisała, takich używała epitetów, prasa komunistyczna. Maziarski wydaje się iść tym tropem.
Oto kluczowy fragment wywodów Maziarskiego - pełen żenujących manipulacji:
Redaktor wPolityce.pl Jacek Karnowski, jeden z najbardziej twardogłowych przedstawicieli obozu władzy, który w ostatnich latach wyrósł na postać bardzo wpływową, zapewnia, że z tego kryzysu PiS wyjdzie obronną ręką: „Być może będzie to musiało trochę potrwać, być może będzie sporo kosztowało, ale ta historia tak się nie skończy”.
A to dlatego, że zdaniem Karnowskiego władza i jej linia polityczna cieszy się poparciem społeczeństwa: „Fakt, że jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy, z przyczyn wciąż nieznanych i na pewno bardzo mglistych, postanowił zburzyć tę konstrukcję - a na to wygląda - nie zmienia faktu podstawowego: Polacy nie chcą zmiany władzy. To jest kryzys stricte polityczny, a nie społeczny czy strukturalny”.
Brzmi to niepokojąco. Ze słów Karnowskiego można wyczytać zawoalowaną groźbę odwołania się w obliczu politycznej przewagi opozycji w parlamencie do sił pozaparlamentarnych. To typowa metoda stosowana przez zamordystów i dyktatorów, którzy sięgają po przemoc wobec oponentów, nazywając ją „gniewem ludu”. Przecież, jak orzekł Karnowski, lud nie życzy sobie zmiany władzy – a skoro wyalienowane i zdradzieckie elity chcą tę władzę zmienić metodami parlamentarnymi, to trzeba im w tym przeszkodzić.
W tym kontekście szczególnie złowieszczo brzmi zapowiedź, że to „będzie sporo kosztowało”.
Co naprawdę napisał Jacek Karnowski? Stwierdził tylko i wyłącznie, że fundamenty poparcia społecznego dla obozu Jarosława Kaczyńskiego są mocne, a ci, którzy dzisiaj sprowadzili na nie zagrożenie w postaci oddania władzy tym, którzy Polskę okradali przez lata, mogą liczyć na dwa procent poparcia.
Oto cytat:
Zaproponowana pięć lat temu linia gospodarcza i społeczna znalazła uznanie obywateli. Mimo wściekłych ataków, mimo różnorakich presji, mimo nagonek, mimo codziennego ostrzału, i mimo nieuniknionych wpadek.
Fakt, że jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy, z przyczyn wciąż nieznanych i na pewno bardzo mglistych, postanowił zburzyć tę konstrukcję - a na to wygląda - nie zmienia fakt podstawowego: Polacy nie chcą zmiany władzy. To jest kryzys stricte polityczny, a nie społeczny czy strukturalny.
I dlatego jest to kryzys, który obóz rządzący pokona. Być może będzie to musiało trochę potrwać, być może będzie sporo kosztowało, ale ta historia tak się nie skończy.
Ale też fakt, że Jarosław Gowin tak lekką ręką uderzył w tak dobrze działającą konstrukcję, daje do myślenia. Bo przecież liderzy PiS dotrzymali ustaleń. Dali ugrupowaniu, które ma 2 proc. udziałów w poparciu Zjednoczonej Prawicy, ładny kawałek władzy i kilkunastu posłów, i także wpływ na bieg spraw. W zamian dostali niezrozumiałą operację, która wielu pachnie „nocną zmianą”. Z pewnością będzie to tematem poważnych refleksji.
Koszty o których napisał redaktor Karnowski są zatem polityczne - czyli chaos, możliwa utarta poparcia. Jak można z tego wyciągać wnioski o
zawoalowanej groźbie odwołania się w obliczu politycznej przewagi opozycji w parlamencie do sił pozaparlamentarnych,
o działaniach
zamordystów i dyktatorów, którzy sięgają po przemoc wobec oponentów, nazywając ją „gniewem ludu”?
Maziarski najwyraźniej kompletnie zgubił rozsądek, podobnie jak gazeta, która takie strumienie świadomości drukuje.
W gruncie rzeczy to zemsta za konsekwencję i nieustępliwość, upartą służbie sprawie polskiej - tego gazeta Michnika nie wybacza. Na prawicy jest w stanie zaakceptować jedynie tych, którzy de facto grają w jej orkiestrze. Prawdziwa podmiotowość i niezależność są zakazane.
Przypominamy zatem: Jeżeli cenicie Państwo portal wPolityce.pl - prosimy o zakup e-prenumeraty „Sieci”. Najlepiej rocznej, teraz w bardzo atrakcyjnej cenie. WIDEO
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497825-kolejny-brutalny-atak-gw-na-braci-karnowskich
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.