Otrzymujemy wiele głosów od naszych czytelników, zaniepokojonych sytuacją w Zjednoczonej Prawicy. Czy rząd przetrwa? Czy będzie większość? Jak to możliwe, że po tak jednoznacznym zwycięstwie w październiku władza znów może wpaść w ręce Platformy? Wreszcie: „dlaczego Gowin to robi? O co mu chodzi?” Na to ostatnie pytanie odpowiedzieć, rzecz jasna, bardzo trudno. To wciąż jest jednak tajemnica. Mówimy przecież o bardzo doświadczonym polityku, a nie o jakimś początkującym amatorze, którego poniosły emocje.
Bardzo wielu Polaków rozumie stawkę tej rozgrywki. Wiedzą z własnego doświadczenia, że wynikiem tego przesilenia nie będzie - jak zdają się sądzić niektórzy - jakaś korekta tego, co mamy obecnie. Nie, to będzie przewrót bardzo głęboki. Do władzy wrócą siły odsunięte w roku 2015-ym. Siły jeszcze bardziej agresywne, żądne zemsty. Do tego siły, które już nie popełnią dawnych błędów i zrobią wszystko, by prawica nie mogła przetrwać w jakiś niszach. Bo przecież wówczas, przed rokiem 2015-ym, sądzili, że w pełni panują nad sytuacją. Mylili się. Teraz już tego błędu nie popełnią.
Za wielkie złudzenie należy też uznać tezę, według której kolejny etap politycznej historii Polski może ukształtować jakieś nowe centrum. Po pierwsze, duża część tego centrum jedynie udaje umiarkowanie, a po drugie, są to wszystko siły zdecydowanie zbyt słabe, by długoterminowo mogły odegrać podmiotową rolę. Skończą jak kiereńszczyzna, i to szybciej niż sądzą.
Czy to oznacza, że ludzie, którym nie podobają się te czy inne aspekty rządów Zjednoczonej Prawicy muszą zatykać nosy i głosować, bo nie mają wyjścia? To fałszywa teza. Trzeba przypominać, że Porozumienie Jarosława Gowina - mimo niewielkiego poparcia w społeczeństwie - dostało ładny kawałek władzy. Po wyborach w 2019 roku nawet większy niż poprzednio. Miało wicepremiera, ważnych ministrów i 18 posłów. A na płaszczyźnie programowej jeszcze więcej, bo przecież blokowało skutecznie całkiem sensowne projekty w sferze podatkowej. Z pewnością blokowało także projekty, o których nie wiemy, a które nie wyszły poza spotkanie liderów Zjednoczonej Prawicy.
W sumie dziś trzeba mocno apelować o refleksję, o cofnięcie się do punktu wyjścia, o rozsądny kompromis (np. wybory 17 maja). Zniszczenie tej politycznej konstrukcji będzie błędem, do tego absurdalnym. Historia nie dostrzeże w tym żadnego istotnego wyboru; dostrzeże jedynie skuteczność presji środowisk opozycyjnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497823-zniszczenie-zp-nie-przyniesie-korekty-ale-da-wladze-iii-rp