Wszyscy będziemy musieli ponieść konsekwencje tego załamania gospodarczego i musimy to dzielnie razem przejść. Tworzenie w tej chwili kryzysu politycznego byłoby szczytem nieodpowiedzialności, brakiem myślenia o Polsce po prostu. Może to patetycznie brzmi, ale naprawdę tak myślę. To jest przedkładanie własnych interesów nad interesy wspólne
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Borowski, legenda polskiej opozycji z czasów PRL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia obecną sytuację na polskiej scenie politycznej, w szczególności w kontekście tego, co się dzieje wokół byłego już wicepremiera Jarosława Gowina?
Adam Borowski: Sytuację w Polsce mamy bardzo trudną ze względu na to, że może się tak nieszczęśliwie zdarzyć, że Zjednoczona Prawica utraci większość. Niestety to niebezpieczeństwo jest realne. Z tym, że w samym Porozumieniu nie ma tutaj jedności. To już było widać przy głosowaniu nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym, kiedy to część posłów Porozumienia głosowało za przyjęciem tej ustawy. Jest bardzo ważnym pytanie, ilu posłów pójdzie za panem Jarosławem Gowinem? Czy on sam podjął już ostateczną decyzję, że odejdzie ze Zjednoczonej Prawicy? To są bardzo trudne pytania, bo tak naprawdę nie wiemy, ile pan Gowin ma szabel, bo zdaje się, że on jest zdecydowany.
My napisaliśmy ten list do posłów i do pana Gowina, właśnie po to, żeby w tym trudnym momencie nie destabilizować Polski politycznie, bo oczywiście przy utracie większości nastąpiłoby trzęsienie ziemi. W dobie koronawirusa i pandemii naprawdę potrzebny jest silny, stabilny rząd, posiadający stabilną większość. Niestety może się ona załamać, co dla Polski będzie miało absolutnie katastrofalne skutki.
Nie ma w tej chwili dobrej alternatywy dla rządów PiS-u. Mogą się one podobać mniej lub bardziej, ale alternatywy nie ma. W opozycji jest wyłącznie destrukcja. Nie ma możliwości utworzenia tam rządu, który miałby pomysł na Polskę. Cała opozycja kontestowała jedynie wszystkie poczynania rządowe, czyli nowa większość musiałaby wszystkie te dobre zmiany likwidować, albo zmieniać i to w dobie światowego kryzysu.
Wszyscy będziemy musieli ponieść konsekwencje tego załamania gospodarczego i musimy to dzielnie razem przejść. Tworzenie w tej chwili kryzysu politycznego byłoby szczytem nieodpowiedzialności, brakiem myślenia o Polsce po prostu. Może to patetycznie brzmi, ale naprawdę tak myślę. To jest przedkładanie własnych interesów nad interesy wspólne.
My już mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy w połowie kadencji rządów Prawa i Sprawiedliwości mieliśmy przedterminowe wybory parlamentarne i pamiętamy, jak one się skończyły, jakie później były konsekwencje.
Tak. Dokładnie. Mamy w pamięci lata 2005-2007, kiedy gospodarka znakomicie się rozwijała… Z tym, że wtedy sytuacja była taka, że mieliśmy nieodpowiedzialnych partnerów. Wtedy ta nieodpowiedzialność polegała na tym, że Samoobrona zachowywała się tak, jak się zachowywała. Wiemy, jakie afery były – seksafera, afera gruntowa itd… Śp. Andrzej Lepper nie zachowywał się dobrze. Teraz również wiemy, jaki kręgosłup miał lider drugiego koalicjanta, czyli Ligi Polskich Rodzin, pan Giertych, który w tej chwili jest na pozycjach skrajnie lewackich. Jest gotowy bratać się z lewicą skrajnie lewacką, byle tylko zaspakajać swoją złość w stosunku do PiS-u. Doświadczyliśmy tego. Skończyło się upadkiem rządu i… zmianą na gorsze.
Zakończyło się aferami: szczególnie tymi bardzo kosztownymi dla Polaków jak VAT-owska, paliwowa; podniesieniem wieku emerytalnego. To wszystko było konsekwencją upadku w 2007 roku rządu i do tego skończyło się oczywiście kompletnym niemyśleniem o państwie jako dobru wspólnym. Opozycja zbudowała wtedy państwo z tektury. Sami mówili, że to jest „ch…, d… i kamieni kupa”. To było państwo bardzo słabe dla aferzystów, a bardzo silne dla obywateli, ludzi słabszych, którzy sobie nie radzili w tym wyścigu.
Dlatego zmiana w tej chwili byłaby dla Polski, polskiej gospodarki, polskich rodzin, dla całego społeczeństwa absolutną katastrofą. Zaspokoiłaby oczywiście ambicje totalnej opozycji, która nie umie rządzić. Pokazała, jak rządziła – po prostu bez pojęcia. Wiemy, że nie bronili naszych interesów w stosunkach międzynarodowych. Pamiętamy przecież, kto podpisał niekorzystną dla Polski umowę z Gazpromem, która powodowała, że Polacy kupowali najdroższy gaz i najdroższą ropę – to przecież koalicja PO-PSL.
Podpisywali niekorzystne dla Polski umowy. To, co zrobiono z tymi limitami energetycznymi, to też spowodowało, że teraz musi rząd dokonywać cudów, żeby nie wzrosły ceny prądu, bo decyzje zapadały wiele lat temu, za rządów PO-PSL i ten prąd powinien teraz być dużo droższy. Natomiast dzięki działaniom rządu, obniżeniu VAT-u jest on jeszcze w przystępnych cenach.
Dla dobra społeczeństwa posłowie powinni dokonać realnej oceny skutków potencjalnego rozpadu koalicji i zestawić je ze skutkami przeprowadzenia wyborów 10 maja. Jakie konsekwencje będą dla Polski: kryzys konstytucyjny, kryzys prawny, chaos. To po prostu muszą rozważyć w swoim sumieniu i będą odpowiadać przed Polakami, ale i przed historią.
Pan powiedział o kosztach dla Polski, ale tak na dobrą sprawę skutki rozpadu koalicji to byłby ogromny koszt dla samego Porozumienia jako partii i dla samego Jarosława Gowina, który o jakiejkolwiek autonomii politycznej mógłby już sobie w tym momencie pomarzyć.
Oczywiście. Jestem przekonany, że duża część posłów Porozumienia nie odejdzie z panem Gowinem. Rozmawiałem z nimi, więc myślę, że zostaną.
Ja rozumiem, że człowiek może mieć takie zdanie, tylko musi widzieć tego konsekwencje. Dlatego mówię o tych kosztach.
Jaki koszt będzie dla nich? Oczywiście Platforma ich przyjmie. Gdyby tak się stało, wykorzysta ich, a potem i tak przy wyborach ich odstawi, bo przecież są na to dowody, jak było z innymi posłami.
Natomiast istotny powinien być nie interes poszczególnych posłów, czy nawet ugrupowania. Tu ugrupowanie jest małe i nigdy już nie będzie duże. Nie ma dużych grup społecznych, które utożsamiałyby się z tym ugrupowaniem. Scena polityczna jest spolaryzowana. Oczywiście pan Gowin będzie miał pewną ilość wyborców, ale nie będzie to ilość, która spowoduje, że jego partia – Porozumienie – będzie głównym graczem. On zawsze będzie tylko i wyłącznie przystawką, potencjalnie – języczkiem u wagi. Spędzać z oczu im jednak powinno to, jakie będą konsekwencje dla Polski.
Byli przez cztery lata w tym rządzie i widzieli, co PO i PSL mówiło o działaniach tego rządu. Przecież ten rząd to nie jest tylko sprawa wyborów 10 maja. Ten rząd to jest przede wszystkim gigantyczna ilość projektów społecznych, które spowodowały, że Polska się rozwija. Ten rząd to jest również zmiana sposobu myślenia o gospodarce.
Do tej pory przecież byli atakowani. To znaczy, że oni musieliby wyprzeć się wszystkiego, co do tej pory robili w imię potencjalnego zagrożenia zdrowia, jeżeli zakładamy, że oni rzeczywiście w to wierzą, że głosowanie korespondencyjne może spowodować wzrost zachorowań, albo potencjalnie, że nie będzie do końca demokratyczne. W imię tego chcą zaprzeczyć całej dotychczasowej swojej działalności. Bo przecież druga strona natychmiast zniesie te programy. I w imię tego chcą ryzykować? Mam nadzieję, że się opamiętają, a jeżeli już ktoś odejdzie, to sam pan Gowin, i ta większość zostanie utrzymana.
Z koalicji zawsze można wyjść. Pytanie, do kogo się idzie. Jeżeli by oni weszli w koalicję z ludźmi, którzy dotychczas pluli na PiS, na Porozumienie, na ten rząd, pluli na wszystkie zmiany gospodarcze, które okazały się dobre dla Polski – tam nie było jednej ustawy, którą oni by poparli – to znaczy, że wyrzekliby się całej drogi, którą przeszli i jej zaprzeczyli. Musieliby uznać, że wszystko to, co dotychczas robili, było złe i przyznać rację opozycji. Byleby nie głosować 10 maja.
A przecież my możemy głosować 10 maja. Każdego dnia nadaję przesyłkę i mój odbiorca nie boi się, że jestem wysłannikiem śmierci, tylko że ja przyniosłem list, niezbędny do naszego funkcjonowania. Odbieram przesyłki od kurierów, czy z poczty i też się nie boję, że na poczcie siedzą szwadrony śmierci, którzy wydając mi listy i przesyłki, wydają mi zarazki, które mnie natychmiast uśmiercą. Przecież to jest demagogia. Nie wiem, dlaczego rozsądni ludzie, po studiach dają się na takie głupoty i na taką demagogię nabierać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497686-borowski-tworzenie-kryzysu-politycznego-nieodpowiedzialne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.