Europejska Partia Ludowa, pod wodzą Donalda Tuska, troszczy się o naszą Konstytucję, Kodeks wyborczy i produkuje fake newsy.A właściwie jej frakcja w Parlamencie Europejskim, najliczniejsza (265 eurodeputowanych), do której należą zarówno europosłowie Platformy Obywatelskiej jak i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W ubiegłym tygodniu unijny komisarz ds. sprawiedliwości, Didier Reynerds, zaniepokoił się publicznie „sposobem organizacji wyborów” w naszym kraju i zapowiedział gotowość przeprowadzenia „nowej” debaty na ten temat w oparciu o art. 7. Już opozycja zacierała ręce, a europosłanka Sylwia Spurek z gorliwością prymuski pochwaliła się swoją aktywnością na posiedzeniu komisji LIBE (Komisja Wolności Obywatelskich), w której ów komisarz uczestniczył i swój niepokój wyraził :„Próbowałam się dowiedzieć od komisarza (…) co KE zamierza zrobić ws. polskich wyborów i ochrony europejskich wartości”. Ale pewnie nie zdążyła, bo już nazajutrz rzecznik Komisji Europejskiej dobitnie oświadczył: „Nie zamierzamy podejmować kwestii wyborów w Polsce w ramach art.7 traktatu; to kraje członkowskie podejmują decyzję o wyborach”.
Krzyk rozpaczy
A dzisiaj mamy ostatni krzyk rozpaczy, czyli wezwanie przez wspomnianą przeze mnie wyżej frakcję Europejskiej Partii Ludowej skierowane do polskiego rządu, do rezygnacji z organizowania wyborów prezydenckich „w środku pandemii koronawirusa”. Polski rząd ma te wybory przeprowadzić, gdy pandemia ustanie, zgodnie z warunkami „przewidzianymi w Konstytucji RP”.
EPL nawołuje rząd do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, bowiem „w czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu (…) nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu”. Europosłowie frakcji EPL uważają, że „dążąc do wyborów 10 maja, koalicja rządowa narusza liczne postanowienia Konstytucji i Kodeksu Wyborczego”.
Wybiórcze czytanie konstytucji
Europosłowie EPL przejęli widocznie od swoich polskich kolegów z PO i PSL umiejętność wybiórczego czytania Konstytucji (choć wątpię, by ta lektura ich zainteresowała, raczej bryk podsunięty przez naszych rodaków), bo gdyby naprawdę ją znali, to wiedzieliby, że 228 artykuł „O stanach nadzwyczajnych” stanowi, że wprowadza się je (m. in. stan klęski żywiołowej, którego domagają się zatroskani stanem praworządności w Polsce nasi przyjaciele z Brukseli) „w stanie szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające”. I być może spróbowali odpowiedzieć sobie na pytanie, jakież to środki konstytucyjne w Polsce, która znacznie lepiej radzi sobie z pandemią niż wiele krajów europejskich, są „niewystarczające”?
Troska o Konstytucję wzrusza, ale jeszcze bardziej obawa, iż wybory korespondencyjne „naruszą zasadę tajności oddanego głosu”. Pomijając fakt, iż cząstkowo takie wybory w naszym kraju miały miejsce znacznie wcześniej, zanim EPL się o ich tajność zatroszczyła, to w swoim wezwaniu opiera tę troskę na kłamstwie, pisząc iż „zobowiązanie obywateli do umieszczania obok kart do głosowania ankiety z ich nazwiskami i numerami PESEL narusza zasadę tajności oddanego głosu”. Nie obok, tylko w oddzielnej kopercie, którą mają prawo otworzyć członkowie komisji, by sprawdzić, czy głosujący korespondencyjnie jest umieszczony w spisie wyborców, gdy tymczasem tę drugą, zaklejoną, z oddanym głosem, wrzucają do urny.
Europejski Rzecznik Ochrony Danych Osobowych nie dość, że stwierdził w swojej opinii iż „ kwestie związane z przygotowaniem i przeprowadzeniem wyborów w państwach członkowskich pozostają z zasady poza zakresem prawa europejskiego”, to jeszcze dodał, iż „organem powołanym do wypowiadania się w sprawach ochrony danych osobowych jest polski organ nadzorczy, to jest prezes ochrony danych osobowych”.
Od stwierdzania zgodności ustaw z Konstytucją mamy Trybunał Konstytucyjny, a nasze dane osobowe ma chronić polski urzędnik, a nie jakaś frakcja Parlamentu Europejskiego, choćby była najliczniejsza.
Buńczuczne „przywołanie do porządku” polskiego rządu przez europosłów z EPL jest przejawem niebywałej arogancji i przypisywaniem sobie roli, w której nikt ich nie obsadził. Nie po raz pierwszy ktoś w Brukseli uzurpuje sobie prawo, by pogrozić nam palcem, straszyć sankcjami i pouczać, jak mamy urządzać nasz kraj. Tylko że to już nie robi takiego wrażenia jak kiedyś. Może to jest irytujące, ale to irytacja w rodzaju tych, jakie wzbudza na przykład złośliwy sąsiad, który bez przerwy pisze na nas donosy - a to do urzędu skarbowego, a to na policję. ..Trochę to kłopotliwe, ale po jakimś czasie już nikt nie traktuje go poważnie.
W skład Europejskiej Partii Ludowej wchodzą siedemdziesiąt trzy partie z trzydziestu dziewięciu krajów. Może niech Donald Tusk, jej przewodniczący, wybierze z tej listy jakiś inny kraj, który bardziej wymaga jego troski i uwagi. Dla Polski już tyle zrobił na brukselskim bruku…
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RAPORT O STANIE EPIDEMII
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497684-opozycja-znowu-uruchamia-zagranice-to-juz-nudne