„Uważam, że nie mogła PKW przymknąć oczu na to, co się dzieje (…) Musiała widzieć, jak wyglądało głosowało w Sejmie. To się aż prosi, by skrytykować” - zarzucał były szef PKW sędzia Wojciech Hermeliński, biorąc udział w konsultacjach Senatu ws. ustawy o wyborach korespondencyjnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Po co ten cyrk, skoro już orzekł, że koperty są „zabójcze”? Grodzki otworzył dyskusję nad ustawą dot. wyborów korespondencyjnych
CZYTAJ TAKŻE: Tak Grodzki dba o zdrowie senatorów? Obradują bez masek i odstępów. Na sali Hermeliński mówi o „niebezpieczeństwach”. ZDJĘCIA
Konsultacje w Senacie i list od Prezesa Poczty
W poniedziałek w Senacie odbyły się konsultacje dotyczące ustawy ws. głosowania korespondencyjnego w tegorocznych wyborach prezydenckich. Podczas spotkania marszałek Senatu Tomasz Grodzki odczytał pismo od szefa Poczty Polskiej. Zdzikot podkreślił w nim, że z uwagi na trwający stan epidemii wiele przedsiębiorstw musiało zawiesić swoją działalność.
Pomimo wyzwań i utrudnień z jakimi Polska, a także cały świat do tej pory jeszcze się nie mierzyły, Poczta Polska nieustannie pracuje i wypełnia swoją rolę
— zaznaczył.
Odnosząc się do rozpatrywanej przez Senat ustawy ws. głosowania korespondencyjnego Zdzikot podkreślił, iż „Poczta Polska nie jest kreatorem rozwiązań wprowadzonych do porządku prawnego wolą ustawodawcy”. Lecz, jak podkreślił, „będzie ich wykonawcą, zgodnie z rolą i zakresem odpowiedzialności, jakie zostaną ustalone w przepisach przedmiotowej ustawy”. Dodał, że sposób wykonania zadań przez spółkę zostanie natomiast sprecyzowany w rozporządzeniach wykonawczych wydanych na podstawie ustawy przez właściwych ministrów.
Zatem to także nie Poczta Polska będzie ich autorem
— zwrócił uwagę Zdzikot
Zapewniam pana Marszałka, iż Poczta Polska, jako wyznaczony operator pocztowy, największa i kluczowa spółka infrastrukturalna w kraju, będzie z najwyższą staranności, realizowała przewidziane dla niej obowiązki, tak jak to czyni każdego dnia od ponad 460 lat, doręczając obecnie ok. 1,5 mld przesyłek rocznie
— zadeklarował Zdzikot.
Straszą zachorowaniami?
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki podkreślił, że idea tych konsultacji sprowadza się do jednego zdania: chodzi nam o wysłuchanie po pierwsze tych, którzy znają się na materii w sposób doskonały.
Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych Robert Flisiak w swoim wystąpieniu zwracał uwagę na bezpieczeństwo zdrowotne członków obwodowych komisji wyborczych. Jego zdaniem, nie można wykluczyć, że podczas spotkań poprzedzających wybory i podczas samych wyborów, będzie tam osoba, która może być źródłem zakażenia koronawirusem.
Ten wirus różni się od wielu innych, zakażenie może u większości osób przebiegać w sposób bezobjawowy; w okresie bezobjawowym i w okresie wylęgania choroby może dochodzić do rozprzestrzeniania zakażenia
— zaznaczył.
Nie można wykluczyć sytuacji, w której wśród członków komisji wyborczej będzie się znajdowała osoba mogąca być potencjalnym źródłem zakażenia
— dodał Flisiak.
Jak zauważył, w ustawie nie ma zapisów dotyczących przypadku, gdy wśród członków komisji jest osoba, u której stwierdzono by w badaniach zakażenia.
Nie ma w ustawie mowy, co się stanie z osobą, która nie będzie mogła uczestniczyć w dalszej części wyborów z powodu kwarantanny lub izolacji
— podkreślił Flisiak.
Wskazał też na wagę zastosowania środków ochrony osobistej m.in. masek, przesłon chroniących oczy, rękawic, fartuchów ochronnych wśród członków komisji.
Takie przepisy mamy w odniesieniu do placówek opieki zdrowotnej
— dodał ekspert. Według niego ważne jest przeszkolenie członków komisji w zakresie zakładania i zdejmowania strojów ochronnych.
Również pewne ryzyko wiąże się z możliwością przeniesienia zakażenia w pakietach wyborczych, które trafią do komisji
— mówił Flisiak.
W odpowiedzi na słowa Flisiaka b. szef PKW, sędzia Wojciech Hermeliński zwracał uwagę, że tradycyjne wybory prezydenckie są najłatwiejsze do przeprowadzenia.
Przy tych (korespondencyjnych) głosowaniach dużo więcej czynności będzie musiała komisja przeprowadzić, w związku z czym będzie dużo dłużej niestety pracować
— podkreślił.
Tłumaczył także, że po otrzymaniu pakietu wyborczego członkowie komisji będą musieli odrzucić te koperty, gdzie głos jest niezaklejony, a w przypadku zaklejonych zestawów najpierw sprawdza się oświadczenie wyborcy, a następnie porównać oświadczenie ze spisem wyborców i dopiero taką kopertę wrzuca się do urny.
To jest o trzy razy więcej czynności do przeprowadzenia od tych „normalnych” wyborach
— zauważył Hermeliński.
Zwracał także uwagę m.in., że zmiany dotyczące wyborów prezydenckich zostały wprowadzone w trakcie trwającej procedury wyborczej, nie zachowano terminu sześciu miesięcy od wprowadzenia zmian do przeprowadzenia wyborów oraz tego, że nie były one nie konsultowane, co - jak zaznaczył - czyni obecnie Senat.
Dane osobowe - kolejna krytyka
Zdaniem Pawła Litwińskiego ze Stowarzyszenia Praktyków Ochrony Danych, podstawowy problem prawny wynika z artykułu ustawy, który przewiduje, że „koperty na kartę do głosowania nie wrzuca się do urny, a kartę uważa się za nieważną i nie bierze się jej pod uwagę przy ustalaniu wyników głosowania w gminie, jeżeli koperta zwrotna, do której dołączono oświadczenie, z danymi tego wyborcy, została już wcześniej wrzucona do urny”.
Czyje dane osobowe pierwsze, ten lepszy. A tak naprawdę, jeśli pojawiają się dwa oświadczenia z tymi samymi danymi osobowymi powoduje to, że głos jest nieważny
— zaznaczył Litwiński.
Przytoczył regułę prawidłowości danych osobowych, która zawarta jest w rozporządzeniu RODO. Jak dodał, mówi ona, że „trzeba zrobić tak, aby w procesie przetwarzania danych osobowych mieć prawidłowe i prawdziwe nasze dane osobowe”.
Jeżeli ja oddałem głos, to ta informacja powinna się znaleźć w odpowiednich dokumentach. Nie może być tak, że ten głos tylko dlatego będzie nieważny, że np. padłem ofiarą kradzieży tożsamości
— tłumaczył.
Litwiński wskazał również na kwestię opisania z perspektywy prawa ochrony danych osobowych procesu doręczania pakietów wyborczych.
Mamy w prawie ochrony danych osobowych tzw. regułę rozliczalności, która mówi, że trzeba te dane tak wykorzystywać, tak przetwarzać, aby móc wykazać, że zrobiliśmy, to co twierdziliśmy, że zrobiliśmy i że to było zgodne z prawem
— podkreślił. W ocenie Litwińskiego, „z tej perspektywy proces, który jest opisany w art. 3 ustawy z 6 kwietnia +jest obok+ reguły rozliczalności, bo on w żaden sposób nie adresuje tego problemu wykazywania faktu doręczenia pakietu wyborczego”.
Według eksperta dużo wątpliwości związanych jest z samym sposobem zabezpieczenia danych.
Pierwsze pytanie, jest, czy ktoś w ogóle ocenił cały ten proces przetwarzania danych z perspektywy ryzyka, jakie on generuje
— zauważył.
Mamy na gruncie prawa ochrony danych osobowych regułę mówiącą, że zanim coś zrobisz w kontekście danych osobowych ustal, jakie to niesie ryzyko, dostosuj zabezpieczenia do tego ryzyka
— wskazał Litwiński.
Ja nigdzie w tych dokumentach nie widzę refleksji na temat tego, jakie ryzyko związane jest z formą dystrybucji pakietu wyborczego oraz ich zbierania, to znaczy oddawania głosów na tej podstawie. Trzeba dobrać zabezpieczenia do tych danych osobowych
— stwierdził.
Nie widzę też żadnych pomysłów, na temat tego, jak te dane miałyby być zabezpieczone
— mówił.
Mamy też wymóg stricte formalny wprowadzenia tzw. oceny skutków dla ochrony danych z art. 35 rozporządzenia RODO. Też tego nie ma. Tego typ dokument powinien się znajdować w dokumentacji na poziomie inicjatywy ustawodawczej, powinien być dołączony do projektu, żeby pokazywał jak ten proces przetwarzania wpływa na podstawowe prawa i wolności osób uczestniczących w procesie wyborczym
— zaznaczył Litwiński.
Związkowiec z Poczty Polskiej: Listonosze nie są w stanie dostarczyć 30 mln. poleconych przesyłek w 7 dni
Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty Piotr Moniuszko podkreślił, że dla pracowników poczty nie ma znaczenia, w jakiej formie będą nadawane pakiety wyborcze.
Znaczenie ma to, że w ustawie jest zaznaczona odpowiedzialność i nie jest określone, kto będzie ją ponosił i w jakich dokładnie sytuacjach
— stwierdził. Pytany, czy w jego ocenie Poczta Polska jest w stanie dostarczyć 30 mln przesyłek zaznaczył, że jeśli miałyby to być przesyłki rejestrowane, z potwierdzeniem odbioru, to jest to niewykonalne w ciągu 7 dni.
Jeżeli pracownik nie zastał adresata pakietu, jest zobowiązany podjąć próbę doręczenia ponownego kolejnego dnia. Z drugiej strony pakiety wyborcze mają być dostarczone 6 dni przed wyborami. Ja sobie nie wyobrażam, że listonosze byliby w stanie doręczyć 30 mln przesyłek z potwierdzeniem odbioru, nawet gdyby pracowali 24 godziny na dobę” - ocenił Moniuszko.
Zwracał też uwagę, iż wiele mówi się o tym, że „pracownicy Poczty mają za usługę doręczania pakietów wyborczych otrzymać dodatkowe wynagrodzenie”. Tymczasem, dodał, ogólnie przyjęte przepisy głoszą, że „pakiety wyborcze są zwolnione z opłaty pocztowej, więc ciężar kosztów związanych z obsługą procesu wyborczego będzie spoczywał na Poczcie Polskiej”.
Stąd ta ustawa tego nie reguluje. Aczkolwiek gdyby było tutaj gdzieś w ustawie ujęte, że ustawodawca jakiekolwiek środki przekaże z tego tytułu, to inny byłby odbiór pracowników, że to się z czymś wiąże i być może jakieś dodatkowe środki do nich wpłyną
— podkreślił.
Zdaniem Moniuszki, kluczowe jest to, czy pakiety wyborcze będą przesyłkami listowymi czy drukami bezadresowymi, bo - jak wyjaśnił - „inna jest opłata za ewentualnie druk bezadresowy w cenniku Poczty Polskiej, inna za list nierejestrowany”.
Zastrzeżenia przewodniczącego związku budzi także to, że ustawa nie precyzuje, jak pracownicy Poczty Polskiej mają postąpić w przypadku, gdy adresat nie posiada skrzynki lub jest ona uszkodzona.
Czy ten pakiet pomimo, że skrzynka jest uszkodzona, ma tam pozostawić? Czy też ten pakiet ma przynieść do urzędu i później w jakiś sposób to ma być zwrócone do komisji wyborczej? Są dziesiątki pytań, jest niezadowolenie wśród pracowników
— podkreślił Moniuszko.
Jak dodał ustawa nie reguluje także m.in. przypadków, gdy przez pomyłkę listonosz wrzuci przesyłkę do nieodpowiedniej przegródki.
On nie ma już jak jej wyciągnąć. Może tylko zrobić to osoba, która jest posiadaczem klucza do skrzynki
— zwrócił uwagę Moniuszko.
Według przewodniczącego związku, duża część klientów Poczty Polskiej korzysta ze skrytek pocztowych, bo jest to dla nich wygodniejsze.
W ustawie nie ma ani słowa na ten temat, czy pakiety wyborcze będzie można również pozostawiać w skrytkach pocztowych, z których korzystają klienci Poczty Polskiej
— powiedział.
Jak podkreślił, „kluczowe jest to, że 30 mln pakietów wyborczych skądś Poczta Polska będzie musiała odebrać - z jakiegoś miejsca, punktu”. Te pakiety wyborcze - jak zaznaczył - Poczta „będzie musiała dostarczyć do swoich tzw. węzłów ekspedycyjno-rozdzielczych, czyli punktów, w których pakiety będą podzielone i dostarczone do urzędów pocztowych.
Teraz jak to będzie zabezpieczone? Bo zostaje kwestia taka, że jak Poczta Polska będzie wiedzieć, że na cały obszar, np. na całe woj. mazowieckie ma doręczyć 7 mln pakietów i np. 156 sztuk dodatkowo. Kto to wyliczy?
— pytał Moniuszko.
B. szef PKW, sędzia Wojciech Hermeliński zauważył, że trudno jest znaleźć przepisy innych państw, regulujące sposób doręczania pakietów do głosowania korespondencyjnego. Wskazał, ze ogólne zasady mówią, iż podstawową formą głosowania jest oddanie głosu w lokalu wyborczym.
Jest sprawa oczywista, że kartę otrzymała konkretna osoba
— podkreślił.
Kwestia, że jest przepis mówiący, że należy za pokwitowaniem oddać tę przesyłkę wyborcy, jest jakąś gwarancją, choć nie obejmuje ona drogi powrotu tej przesyłki. Tu może się zdarzyć jakaś pomyłka, zagubienie, czy inna sytuacja, która spowoduje, że przesyłka nie dotrze czy do skrzynki oddawczej, czy potem do komisji
— zaznaczył.
Hermeliński podkreślił, że dotychczas dostarczenie pakietów wyborczych m.in. do osób niepełnosprawnych, czy Polonii odbywało się za potwierdzeniem odbioru.
Była ta gwarancja pokwitowania. Przy głosowaniu przez 30 mln osób tej gwarancji w ogóle nie ma
— zauważył.
Pytany czy można dostarczyć pakiet wyborczy listem zwykłym Hermeliński ocenił, że byłaby to sytuacja niespotykana, aby głos można było traktować jak ulotkę. Stwierdził również, że nikt do końca nie będzie pewny, że jego głos dojdzie do właściwego miejsca. Zdaniem Hermelińskiego, kwestie techniczne mogą być przedmiotem protestów wyborczych.
Hermeliński atakuje PKW
Wojciech Hermeliński po zakończeniu senackich konsultacji rozmawiał z dziennikarzami. W ostrych słowach zaatakował Państwową Komisję Wyborczą, której kiedyś przewodniczył.
Uważam, że nie mogła PKW przymknąć oczu na to, co się dzieje (…) Musiała widzieć, jak wyglądało głosowało w Sejmie. To się aż prosi, by skrytykować
— stwierdził.
Nigdy nie było takiej sytuacji jak teraz
— dodał.
Skoro czytam, że prawie 100 proc. członków PKW potwierdziło to stanowisko, żeby nie wyrażać opinii co do tych zmian w kodeksie wyborczym, to jest wynik tego, że jest upolityczniona
— zarzucił, oskarżając rządzących o „naruszanie konstytucji”.
Grodzki: Grozi nam piękna katastrofa
Na zakończenie konsultacji w Senacie marszałek Tomasz Grodzki skrytykował Sejm za sposób procedowania i akcentował krytyczne głosy senackich ekspertów.
Grozi nam piękna katastrofa
— stwierdził Grodzki.
kpc/PAP/Twitter/Facebook
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497672-hermelinski-oskarza-pkw-grodzki-straszy-piekna-katastrofa