Opozycja przytłacza swoją żałością. To wszystko robi wrażenie dosyć rozpaczliwe. Także intelektualnie jest tam kompletna pustka. Ale to powiedziawszy, przestrzegam: sytuacja jest trudna, na świecie sztorm, nie należy lekceważyć żadnej opozycji
— mówi profesor Zdzisław Krasnodębski, socjolog, filozof społeczny, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego w rozmowie z Michałem Karnowskim.
Panie profesorze, jakie mogą być społeczne i polityczne skutki kryzysu, który wywołała epidemia? Pewien spadek poziomu życia jest nieunikniony, nie ma też na świecie rządu, który każdemu wyrówna każdą stratę, bo to po prostu niemożliwe.
Weszliśmy w ten kryzys z poczuciem sukcesu, przekonaniem, że wreszcie przyszedł dla Polski dobry czas. Widać to szczególnie w Warszawie i innych miastach, będących coraz bardziej nowoczesnymi zachodnimi metropoliami. Ktoś napisał w tych dniach, że odezwało się przekleństwo wieżowców w centrach miast – gdy zaczyna ich być zbyt dużo, przychodzi kryzys.
Wieżowce jako znak pychy?
Oczywiście, to pewna przenośnia. Ale bez wątpienia rząd będzie musiał zderzyć się z trudnościami, rozbitymi marzeniami wielu ludzi, zapewne też bezrobociem, które niemal zaniknęło. Musimy w siebie wierzyć. Porównując obecny kryzys z rokiem 2010, kiedy dotknęła nas zupełnie inna tragedia narodowa, ale też będąca sprawdzianem jakości klasy rządzącej, możemy przynajmniej liczyć, że podejście będzie tym razem poważne, odpowiednie do skali wyzwania, profesjonalne. Jestem przekonany, że gdyby wtedy zdarzyło się odwrotnie, gdyby zginął na przykład premier, a ocalał prezydent, Polska zachowałaby się zupełnie inaczej.
Ówcześni rządzący są dzisiaj opozycją. Jak się zachowują?
Patrzę na to ze smutkiem. Przytłaczają swoją żałością. W każdej dziedzinie, w każdej zbiorowości ludzkiej są okresy lepsze i gorsze, ale tam ten kryzys jest wyjątkowo ostry, czas bardzo marny, osobowości zupełnie poślednich. Pomijając kwestię różnić politycznych, to jest kryzys fundamentalnych umiejętności politycznych. Cały ten opór wobec przeprowadzenia wyborów prezydenckich wziął się przecież stąd, że kandydatka Platformy Obywatelskiej okazała się być bardzo słabym politykiem, mającym trudności na podstawowym poziomie komunikacyjnym.
Podobnie nie spełnił nadziei marszałek Senatu, objawiający groteskowe chwilami przekonanie o własnej wielkości. Zamiast pracy nad poprawą własnej oferty opozycja idzie coraz mocniej w szaleństwo totalności, w negowanie wspólnoty państwowej. Czy nigdy już z tej drogi nie zawrócą?
Dla rządzących poważny, wybitny opozycyjny polityk byłby z pewnością groźniejszy. Dal polskiej demokracji może byłoby lepiej, gdyby istniała taka poważna alternatywa. Możliwe, że ta opozycja jaką znamy, kiedyś odejdzie do przeszłości, że zrodzi się coś nowego. Ale też nie bardzo wiadomo z jakiego materiału ludzkiego, bo wprowadzani co chwila na scenę młodzi ludzie okazują się być raczej specjalistami od kampanii nienawiści, wrzasku, od podkręcania jeszcze bardziej emocji, a nie od poważnej polityki. Szczerze mówiąc nie widzę po tamtej stornie nikogo, do kogo mógłbym czuć jako Polak i obywatel szacunek. Być może, pocieszam się, nie znam wszystkich.
Jak pan profesor wspomniał, opozycja skupia się dzisiaj na zablokowaniu wyborów prezydenckich. Ma szansę to osiągnąć?
Liczę, że ta akcja się nie uda. Można rozmawiać o tym jak zorganizować głosowanie, można dyskutować o technicznych rozwiązaniach, można niepokoić się o sytuację zdrowotną. Ale twierdzenie, że przeprowadzenie wyborów, w terminie bezwzględnie wymaganym przez konstytucję, zagraża demokracji, to jednak daleko idący absurd. Zwłaszcza, że obóz rządzący poszedł tu bardzo na rękę krytykom, godząc się na bezpieczne głosowanie korespondencyjne. Farsowość tych zabiegów widać dobrze z Brukseli – kampanie oskarżające polski rząd o chęć zawieszenia demokracji przeplatają się tutaj z oskarżeniami, że jednak robi wybory. Trudno to traktować poważnie. I myślę, że tylko fakt, iż znaczna część polskiego społeczeństwa ma wciąż duże, nabyte przez lata konsumowania propagandy, uprzedzenia wobec formacji Jarosława Kaczyńskiego, może powodować, że taka opozycja ma nadal jakieś poparcie.
W poprzednim wydaniu tygodnika „Sieci” profesor Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych, postawił ciekawą tezę – że obserwowana przez Polaków sprawność obecnego rządu, zwłaszcza jeśli uda się przejść przez kryzys gospodarczy wywołaną pandemią, może osłabić, a może i przełamać, podział emocjonalno-historyczny determinujący naszą politykę już od dwóch dekad.
To bardzo ciekawa teza. Gdybyśmy cofnęli się do czasu, kiedy ten podział się pojawił, a był to rok 2005, gdy nie udał się PO-PiS, to sytuacja była jednak inna. Obóz obecnie opozycyjny miał poglądy, z którymi mogliśmy się nie zgadzać, ale był zdolny do rządzenia, miał potencjał, by udźwignąć odpowiedzialność za państwo. Tak to w każdym razie wtedy wyglądało. Dzisiaj nie ma już poglądów, bo to coraz bardziej taki ogólny zbiór przeciwników rządu, tworzących się i rozpadających koalicji, ludzi bez tożsamości. Nie ma też zdolności do rządzenia, nie prezentuje elementarnej do tego powagi.
Ciekawa jest ta mieszanka – nawet pan Roman Giertych tam się zmieścił.
Przypuszczam, że także pan Krzysztof Bosak się tam zmieści, już zresztą było kilka flirtów Platformy z Konfederacją. To wszystko robi wrażenie dosyć rozpaczliwe. Także intelektualnie jest tam kompletna pustka. Pamiętam pewną konferencję, na której byli zwolennicy opozycji, po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w roku 2015, głoszono wtedy że będą naśladować opozycyjną strategię PiS, że będą organizowali demonstracje, spotkania, kluby. I faktycznie, to robili, ale w jednym postanowili w ogóle nie iść drogą obozu Jarosława Kaczyńskiego – nie prowadzą żadnej pracy nad programem, nie wykonują żadnego wysiłku intelektualnego. I to widać na każdym kroku. Ale to powiedziawszy, przestrzegam: sytuacja jest trudna, na świecie sztorm, nie należy lekceważyć żadnej opozycji.
Paradoksalnie, w takim właśnie momencie Jarosław Gowin rozpoczął negocjacje z opozycją na rzecz zatrzymania wyborów. Wypchnęło go to już z rządu, być może rozbije jego partię Porozumienie, może też doprowadzić do utraty większości w Sejmie przez Zjednoczoną Prawicę. O co tu chodzi?
Na ile znam Jarosława Gowina, to chyba naprawdę uznał, że wybory należy przenieść. A skoro już raz wszedł na tą drogę, to trudno się cofnąć, to się coraz bardziej zapętla. Jest w tym też próba budowania własnej, podmiotowej siły politycznej. Swego czasu miałem w Parlamencie Europejskim możliwość rozmowy, spotkań z przywódcami dwóch takich niewielkich formacji: Markiem Jurkiem i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim. Obaj byli bardzo ciekawymi ludźmi, na wysokim poziomie intelektualnym. I to, co wtedy zaobserwowałem, prowadzi do wniosku, że będąc przywódcą takiej formacji zawsze ma się też inne polityczne cele, ambicje polityczne, ale niestety zredukowane do wymiarów takiej małej partii. Trwanie w koalicji z tak dużym podmiotem, jakim jest na przykład Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie jest celem ostatecznym, a raczej elementem drogi do zrealizowania tych ambicji.
Jarosław Gowin sam by chciał kandydować na prezydenta?
Chodziły oczywiście takie pogłoski, ale sądzę, że to może być plan na kolejne wybory. Jarosław Gowin od zawsze miał odrębną wrażliwość, choćby gospodarczą. Ale to dodawało Zjednoczonej Prawicy wartości i nikt mu tego prawo do wyróżniania się nie odbierał. Doprowadzenie w tej sytuacji do kryzysu politycznego, rządowego, obarczałoby go jednak wielką winą polityczną. Ostatecznie chyba przegrał, zachował się honorowo, podał się do dymisji. Uważam, że to wszystko było niepotrzebne.
OD REDAKCJI: Dalszą część bardzo ciekawego wywiadu z profesorem Zdzisławem Krasnodębskim znajdą Państwo w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci”. W szybki i niedrogi sposób mogą go państwo zaprenumerować w wersji e-wydania. Na ten trudny czas przygotowaliśmy wyjątkowo atrakcyjną ofertę - abonament roczny w cenie półrocznego. Zachęcamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497463-krasnodebski-kto-wywola-kryzyswezmie-na-siebie-wielka-wine
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.