Wściekła nagonka na ministra rolnictwa ruszyła pełną parą. Opozycyjne media na czele z „Wyborczą” zaatakowały Jana Krzysztofa Ardanowskiego za jego zdecydowaną obronę polskich produktów i polskiego rolnictwa. Nawet w tak oczywistym momencie dla wspierania narodowej gospodarki, jakim jest pandemia koronawirusa, liberalno-lewicowe media nie wahają się, by napiętnować gospodarczy patriotyzm. To naprawdę niebywała pewność siebie w reprezentowaniu obcych interesów.
Chyba żadnemu uczciwemu i trzeźwo myślącemu człowiekowi nie trzeba tłumaczyć, jak ważne jest dzisiaj wspieranie polskich producentów, polskich rolników, polskich hodowców i polskich firm. Nadciąga potężny kryzys i tylko wzmacnianie narodowej produkcji ma szansę wzmocnić polską gospodarkę i nas wszystkich w tym trudnym czasie. Rzeczą oczywistą jest więc, że każdy kupowany produkt powinniśmy uważnie wybierać i stawiać na to, co nasze.
Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski od lat uświadamia Polakom ten fakt i na wszelkie sposoby wspiera rolników, hodowców i producentów, by polska żywność – bezkonkurencyjna w swojej jakości – została należycie doceniona. Nie dziwi więc, że w chwili, gdy pandemia koronawirusa niesie ekonomiczne zniszczenie, minister rolnictwa w sposób szczególny nawołuje do promowania polskich produktów. Jednocześnie alarmuje i apeluje do tych, którzy zamiast korzystać z polskich płodów rolnych, sprowadzają je z zagranicy. Z tego też powodu, minister Ardanowski opublikował na stronach resortu rolnictwa komunikat pt. „Jedni wspierają, dla innych liczy się tylko zysk.
Niepokojące ruchy widać na rynku mleka. Spadają ceny skupu, ale w sklepach tego nie widać. Gorzej bo niektóre z zakładów tej branży zamiast kupować od polskich rolników, którzy zapewniają nam wszystkim bezpieczeństwo żywnościowe, sprowadzają surowiec z zagranicy. W warunkach jednolitego rynku nie ma tu oczywiście złamania prawa, ale kwestia patriotyzmu gospodarczego tych podmiotów budzi wątpliwości.
Działając w interesie tych wszystkich, którym na sercu leży wspieranie polskiej gospodarki publikujemy listę zakładów sprowadzających mleko i jego przetwory z zagranicy, ograniczając tym samym zakupy od polskich rolników
— czytamy w komunikacie, do którego dołączono listę 15 firm, sprowadzających mleko głównie z Niemiec, ale także z Czech, Słowacji i Litwy. Jest też lista 12 importerów sera i masła, wraz z ilościami produktów, jakie sprowadzili do Polski.
Wydawałoby się, że właśnie takiej reakcji ministra oczekuje społeczeństwo w każdym normalnym kraju. Minister Ardanowski świadomie stoi na straży bezpieczeństwa żywnościowego Polski i z całą mocą upomina się o nie, krytykując działania osłabiające polskich rolników i hodowców. Okazuje się jednak, że dla części mediów to działanie zasługujące na potępienie. Pospieszyły więc liberalno-lewicowe redakcje z linczem za akt patriotyzmu gospodarczego. Jakież to znamienne! Nie pomogły kolejne dopowiedzenia ministra Ardanowskiego, który wyjaśniał szczegółowo jak wygląda dziś sytuacja.
Produkcja mleka jest bardzo wysoka, bo była łagodna zima. Sektor mleczny jest uzależniony od eksportu, musi wysyłać za granicę nawet 40 proc. produkcji. A tymczasem część zakładów i spółdzielni mleczarskich sprowadza mleko do przetwórstwa z zagranicy. Owszem, twierdzą, że to minimalne ilości albo że polski chłop nie potrafi produkować mleka ekologicznego. To jest skandal
– powiedział Jan Krzysztof Ardanowski w programie „Money. To się liczy”.
Mamy sytuację ogromnej nadwyżki, spadku cen. Jedna z firm poinformowała, że nie będzie skupować mleka, a jednocześnie je importuje. To legalne, dopuszczalne prawem, ale nielogiczne. Z jednej strony jest oczekiwanie, że minister rolnictwa znajdzie zbyt dla polskich produktów. Czynimy wszystko, żeby pomóc, a jednocześnie ci sami, którzy wyciągają ręce po pieniądze, ściągają mleko z zagranicy
— dodał minister rolnictwa, zaznaczając że będzie publikował taką listę co kwartał.
I będę to robił również w przypadku mięsa. Mamy firmy, które sprowadzają mięso i świnie do uboju. Niech się odczepią od rządu, niech nie mówią, że mam im zapewnić rynek zbytu, a jednocześnie będą kupować mięso z Danii, Holandii czy Litwy. Często tańsze i gorsze od naszego - podkreślił.
Jak można więc nie rozumieć decyzji ministra Ardanowskiego i jego zdecydowanych działań? A jednak! Sympatyzujące z opozycją media atakują ministra, pisząc że „rząd robi nagonkę na importerów mleka” i że „ministerstwo piętnuje firmy”. A przecież już na początku kwietnia branżowe media pisały o lęku, jaki towarzyszy polskim rolnikom w związku z kryzysem spowodowanym koronawirusem. Chyba nikogo nie powinno więc dziwić stanowisko resortu. Jednoznaczne i mocne, bo takie właśnie jest potrzebne w obecnym czasie. Pozostaje więc pytanie, czyim interesem kierują się media, które nawet w tak oczywistej sytuacji nie wahają się, by uderzyć w rząd. I to za co? Za akt patriotyzmu gospodarczego!
CZYTAJ TAKŻE: Ardanowski dosadnie: Ciekaw jestem, gdzie są dziś wszyscy ci obrońcy „gwałconych” krów, przeciwnicy spożywania mleka?
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497454-atak-na-min-rolnictwa-za-obrone-interesu-polskich-rolnikow