Krytycy Wojsk Obrony Terytorialnej prześmiewali sens istnienia formacji. Wskazywali m.in. na braki kompetencyjne żołnierzy. W dobie pandemii wyraźnie widać potrzebę powołania żołnierzy będących blisko ludzi. Wzrost zaufania do całego Wojska Polskiego. I wzrost zainteresowania przystąpieniem do formacji.
Trzeba zaznaczyć, że pomagają nie tylko terytorialsi, ale także policja, żandarmeria, wojsko operacyjne, lądowe, saperzy, chemicy. Całe Wojsko Polskie stara się nieść pomoc. Rozwożą środki medyczne do domów pomocy społecznej, szpitali, kontrolują kwarantanny, ale także pomagają w kwarantannie. Zapewniają pomoc z ośrodków pomocy społecznej, robią zakupy dla izolowanych osób, organizują wsparcie psychologiczne, czy porady pedagogiczne na specjalnej infolinii. (Tel. 800 100 102). Czy powołani niedawno żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej sprawdzają się w dobie pandemii?
Jest wiele do zrobienia. Za wcześnie na dokonywanie ocen. Zapewniamy wsparcie, ale także doskonalimy swoje procedury i umiejętności
– zapewnił w telewizji wPolsce.pl gen. Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej.
Formacja funkcjonuje dziś w tzw. trybie przeciwkryzysowym. Szkolenia nowych rekrutów są zawieszone, ale dowódca myśli już o wznowieniu rekrutacji w połowie czerwca. Już dziś można zapisywać się on-line.
Siłą formacji są ludzie, którzy łączą życie cywilne ze służbą wojskową. WOT bazuje na potencjale cywilnym, który żołnierze-cywile wnoszą do wojska. Pandemia koronawirusa pokazała dowódcy, w których kierunkach doszkolić terytorialsów. To bezcenne doświadczenie, tak naprawdę na samym starcie działania WOT.
Żołnierze przystępujący do tej formacji najpierw przechodzą 16-dniowe szkolenie w koszarach, potem jest przysięga, a później, przez 3 lata, przechodzą dodatkowe szkolenia weekendowe. To 36 godzin przez 11 weekendów rocznie. W sytuacjach kryzysowych, jak pandemia koronawirusa, są powoływani w trybie alarmowym do zadań wojskowych, po czym zwalniani do domów. Większość żołnierzy WOT jest obecnie w trakcie tego trzyletniego doszkolenia. Ponad 4 tys. żołnierzy obecnie działa w trybie kryzysowym.
Terytorialsi pomagają także strażakom gasić pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Sprawdzają się tam, właśnie dlatego, że znają terytorium, po którym się poruszają. Terytorialsi nie gubią się w nadbiebrzańskim lesie, bo żyją w sąsiedztwie. Znają ten teren. I to ci ludzie sprawdzają się w pomocy w kwarantannie swoim sąsiadom, osobom potrzebującym w zdobyciu maseczek, zapewnieniu podstawowej opieki medycznej. A to buduje zaufanie do całego Wojska Polskiego. Obala mit zamkniętego w koszarach wojska, które wyłącznie broni granic państwa w czasie konfliktów zbrojnych.
Gen. Władysław Kukuła zwraca przede wszystkim uwagę na misję Wojska Polskiego, którą jest także pomoc społeczeństwu. Przypomina, że wszystkie największe państwa świata od dawna mają podobne formacje, a Polska zaczęła ją rozwijać stosunkowo późno. Dziś mamy już 24 tys. terytorialsów i 3 tys. wniosków o powołanie do służby. Wyzwaniem, właśnie w dobie pandemii, jest teraz przyjęcie tych wszystkich wniosków. I przygotowanie kolejnych szkoleń dla nowych terytorialsów. Buduje jednak, że Polacy chcą służyć. I pomagać w Wojsku Polskim.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497265-pandemia-pokazala-realne-dzialania-terytorialsow