Fake –newsy w czasach pandemii są groźną bronią. Groźną dla nas wszystkich. Przy minimum wyobraźni, łatwo dostrzec, że jest to broń, której skutki mogą kiedyś uderzyć w tych, którzy dziś czerpią doraźne satysfakcje z wprowadzania innych w błąd. Jest to narzędzie, służące dezintegracji społeczeństwa. Często wbijaniem klina między rządzącymi a obywatelami. Tworzeniem dodatkowych napięć między politykami i partiami. Co najważniejsze, poprzez sianie napięcia i chaosu informacyjnego, zmniejszanie skuteczności walki z prawdziwym wrogiem, jakim jest koronawirus. - Kto by o tym myślał w walce politycznej?
Czy ci, którzy posługują się fake-newsami, doprawdy nie zdają sobie sprawy, jakie czynią szkody?
Pełne fake- newsów są przede wszystkim media społecznościowe. Podawane tam mają różne źródła pochodzenia. Tworzone są z powodów, których rzeczywiste motywy są najczęściej trudne do ustalenia. Często to może być kilka motywów jednocześnie wzajemnie się wspierających. Rodzaj niby żartu, połączonego z zemsty na kimś. Na nauczycielu, byłym pracodawcy itp. Ze swej natury wiele fake-newsów przypomina fałszywe alarmy. Są łatwiejsze do ukrycia, bo jeśli nie niosą ze sobą bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia innych ludzi, nie są ścigane z całą bezwzględnością. Policja, poza nielicznymi wyjątkami, w wykrycie autorów fake-newsów nie angażuje się z taką samą determinacją, jak robi to, gdy ściga sprawców fałszywych alarmów, choć i tam można mówić o stopniowaniu w zależności od tego , jakiego obiektu dotknął fałszywy alarm. Inne zagrożenie wywołuje fałszywy alarm w szkole, inne w metrze, a jeszcze inne w szpitalu, gdzie trzeba ewakuować pacjentów w trakcie zabiegu z sali operacyjnej. Gdyby posłużyć się tą analogią, to rozsiewanie obecnie każdego fake-newsu zahaczającego o sprawy związane z pandemią, porównać można do fałszywego alarmu w szpitalu.
Tym bardziej przykre jest posługiwanie się fake-newsami przez ludzi w pełni świadomych ich negatywnej roli w dobie niezwykłego kryzysu. Wcześniej czy później przyjdzie nam go określić mianem kryzysu totalnego. Oprócz zmagań z niewidocznym, śmiertelnie groźnym wrogiem, który pochlania miliony ofiar, świat zmaga się z zapaścią gospodarki, jakiej ostatnie wieki ludzkości nie dotknęły. Jej skutki paraliżują wiele innych obszarów ludzkiej aktywności. Co samo w sobie jest już niebywałym szokiem, biorąc pod uwagę to, z jaką pewnością przeświadczenia w nieograniczoność ludzkich możliwości wkraczaliśmy w pierwsze dekady nowego wieku. A tu, zamiast pochodu ludzkiego triumfu, przychodzi nam drżeć już tylko o najbardziej fundamentalny głos instynktu – o przetrwanie. Naszych najbliższych, nas samych, przyjaciół, znajomych, wspólnoty narodowej i państwa.
Trudno mi uwierzyć, że zarówno politycy jak i dziennikarze nie do rozumieją swojej roli w rozpowszechnianiu fake-newsów. Politycy produkują fake-newsy, chcąc zdeprecjonować wysiłki rządzących, pokazać ich nieudolność, brak rzetelności. Osłabić w oczach społeczeństwa pozycję partii rządzącej, tocząc z nią stały bój o odsunięcie jej od władzy i przejęciu sterów państwa we własne ręce.
Najsmutniejsze jest to, że część mediów związanych z opozycją przerodziło się w komitety wyborcze partii opozycyjnych i ich liderów. Za swoją powinność przyjęły tworzenie fałszywych informacji – lub powielanie fałszywych wiadomości, bez podejmowania najprostszych kroków, które szybko doprowadziłyby do ich falsyfikacji.
-Ale po co to robić? Nasze zadanie jest inne. Zawsze warto rzucić na rządzących troszkę błota. Im szybciej nasi przyjaciele dojdą do władzy, tym dla nas i dla naszych interesów będzie korzystniejsze. A za takie drobną nieścisłość, że rząd za pośrednictwem państwowych firm sprowadził milion maseczek ochronnych z Chin, które nie mają legalnych certyfikatów, nikt nam nic złego nie jest w stanie zrobić – kalkulują.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497168-fake-newsem-koronawirusowym-w-rzad-cel-pal