Zabawny, chociaż z założenia miał być śmiertelnie poważny, apel do wyborczych kontrkandydatów Andrzeja Dudy, wystosował Rafał Zakrzewski z „Gazety Wyborczej”. Publicysta ubolewa nad podziałem po stronie opozycji i nawołuje do zgody. Dlaczego to takie zabawne? Dlatego, że to m.in. środowisko „GW” walnie przyczyniło się do tych podziałów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Co za starcie! Razem atakuje: „Wyjdźcie z dworów”, Lis odpowiada: „Kompromitujące komuchowo”
Apel przygotował niezawodny Rafał zakrzewski. Jest więc patos, demokratyczna martyrologia i kreowanie się na bohatera.
Jako obywatel, wyborca i uczestnik protestów ulicznych w obronie demokracji domagam się od przywódców antypisowskiej opozycji wspólnego stanowiska w sprawie wyborów
– czytamy w rozprawce Zakrzewskiego.
Miesiącami na ulicach polskich miast skandowaliśmy hasło: „Zjednoczona opozycja!”. Częściowo udało się do tego doprowadzić przy eurowyborach. Mamy też dobry przykład współpracy w Senacie. Ale to za mało, dziś mamy sytuację niewyobrażalnie groźniejszą niż wówczas
– twierdzi Zakrzewski, który chyba zapomniał, że jedynym sukcesem „zjednoczonej opozycji” w eurowyborach było wprowadzenie komunistów do PE na plecach i za pieniądze Platformy Obywatelskiej. Same zaś wybory, kolejne, opozycja z kretesem przegrała.
Wyzbyć się ambicji
Naprawdę śmiesznie robi się, gdy Zakrzewski próbuje nas przekonać, że dla jakiegoś wyimaginowanego (w umysłach dziennikarzy na Czerskiej) ideału, politycy mają przestać być politykami i odsunąć ambicję na bok.
Demokratyczny wyborca oczekuje, aby – w sytuacji tak dramatycznej – przedstawiciele ich ulubionych ugrupowań wyzbyli się partyjnych i osobistych ambicji. Musicie się dogadać. Fundamentem takiego wspólnego stanowiska powinno być przekonanie o tym, że majowe wybory muszą być przesunięte. I że najlepszym rozwiązaniem jest konstytucyjnie umocowany stan klęski żywiołowej(…) Co do taktyki wyborczej, to jako obywatel chciałbym, aby kandydaci jednogłośnie: albo zrezygnowali z udziału w tej wyborczej farsie i wezwali wspólnie do jej bojkotu, albo wyjaśnili, dlaczego trzeba – mimo zasadniczych wątpliwość, moralnego wstrętu – wziąć udział w tej brudnej grze
– szufluje Zakrzewski w swoim utopijnym szkolnym wypracowaniu.
Niebywała hipokryzja
Na koniec Zakrzewski przekonuje, że „wzajemne podgryzanie się jest szkodliwe”. To naprawdę „doskonała” puenta w „Gazecie”, która regularnie wylewała wiadra pomyj na wszystkich kontrkandydatów wybranki Platformy Obywatelskiej. Ciekawe co pisałby Zakrzewski i reszta komanda, gdyby Małgorzata Kidawa-Błońska wciąż miałaby poparcie na poziomie 25-30 proc? Wtedy słychać byłoby jazgot, że reszta kandydatów nie chce jej wesprzeć w pierwszej i drugiej turze, że ich start osłabia „obóz demokratyczny”. Rafał Zakrzewski kreuje się na wielkiego twardziela, starego wiarusa bojów o praworządność. Jest w tym troszkę histerii i megalomanii, ale nie szkodzi. Pan redaktor ma inny problem. Czasy, w których politycy kierowali się opowieściami z „Gazety Wyborczej” już dawno minęły. Nawet taka wyborcza drobnica, jak Biedroń, Bosak, czy Hołownia nie przejmują się już waszymi opiniami. Panu Zakrzewskiemu szczerze radzę ziółka na uspokojenie. Bardzo się przydadzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/497144-w-gw-stypa-po-zjednoczonej-opozycji-i-rozpaczliwy-apel
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.