To zabawne, jak płynne są stanowiska niektórych uczestników życia publicznego. Na przykład pan Roman Giertych kilka tygodni temu ogłosił, że (cytuję z pamięci) „Jarek już wie, że tych wyborów nie będzie”, a dzisiaj wygłasza kolejne protesty. Wychodzi na to, że to Romek już wie, że te wybory jednak będą.
Państwo polskie pokazuje, że nie poddaje się szantażom i medialnej presji. Określony konstytucją termin zostanie prawdopodobnie dotrzymany - to na szczęście nie są już czasy Tuska, gdzie worki z głosami traktowano jaki niepotrzebne śmieci (co zobaczyliśmy zwłaszcza w 2014 roku). Warto docenić uparty wysiłek wicepremiera Jacka Sasina w tym kierunku.
Warto też zauważyć, że z całego arsenału przeciw wyborom zniknął jeden argument - o tym, że kandydaci nie mogą prowadzić kampanii wyborczej. Potwierdziło się to, o czym wielu publicystów pisało na tych łamach: możliwości docierania z własnym przekazem w czasie zamrożenia mobilności społecznej nawet się zwiększyły, a Polacy otworzyli komputery i telewizory, nadstawili czujnie uszu na komunikaty polityczne, zaczęli uważniej jeszcze czytać gazety. Przyniosło to niespodziewane efekty.
Okazało się, że Szymon Hołownia to wciąż człowiek raczej segmentu rozrywki niż polityki, prezydent Andrzej Duda radzi sobie bez dużych spotkań, które były dotąd jego wielkim atutem, a Małgorzata Kidawa - Błońska utopiła swoją kampanię, bo zaczęła dużo mówić. I Polacy ją usłyszeli, a następnie ocenili, że przy całej sympatyczności nie jest to polityk formatu prezydenckiego.
W efekcie nikt już dzisiaj nie twierdzi, że kampanii nie ma, nie da się jej prowadzić. Ciężar propagandy przeciw wymaganym przez konstytucję wyborom prezydenckim przesunął się na inne obszary. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ogłosił na przykład, że będą zainfekowane koperty. Jeśli tak by było, to administracja stołeczna, wydająca codziennie tysiące dokumentów i zaświadczeń, popełniałaby każdego dnia tysiące zbrodni. Ale tak nie jest, koperty nie infekują.
Większość argumentów przeciw wyborom została obalona.
Na placu boju pozostał już tylko jeden poważny: przesunięcie głosowania uchroniłoby kandydatkę PO przed bolesną porażką. Ale czy to wystarczający powód, by polska demokracja została zawieszona?
Polecam serdecznie naszą specjalną ofertę prenumeraty:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496986-jeden-argument-przeciw-wyborom-zniknal-na-dobre-i-slusznie