Do obowiązków ambasador należy ochrona interesu gospodarczego danego państwa, więc z jednej strony nie dziwi mnie reakcja tego, czy innego ambasadora, jeśli upomina się o swoje interesy. Natomiast ta reakcja jest zadziwiająca, ponieważ pani ambasador akurat wystąpiła w obronie konkretnego medium i konkretnych wypowiedzi, które są w Polsce bardzo kontrowersyjnie odbierane
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były minister spraw zagranicznych, a obecnie eurodeputowany Witold Waszczykowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Ambasador Stanów Zjednoczonych Georgette Mosbacher napisała na swoim profilu na Twitterze: „Fakty TVN są częścią rodziny Discovery, amerykańskiej firmy notowanej na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, której priorytetem jest przejrzystość, wolność słowa oraz niezależne i odpowiedzialne dziennikarstwo. Sugestie, że jest inaczej, są fałszywe”. Czy do obowiązków ambasadora należy ocenianie mediów?
Witold Waszczykowski: Nie. Do obowiązków ambasador należy ochrona interesu gospodarczego danego państwa, więc z jednej strony nie dziwi mnie reakcja tego, czy innego ambasadora, jeśli upomina się o swoje interesy. Natomiast ta reakcja jest zadziwiająca, ponieważ pani ambasador akurat wystąpiła w obronie konkretnego medium i konkretnych wypowiedzi, które są w Polsce bardzo kontrowersyjnie odbierane.
Mamy problem z panią ambasador, oczywiście, która nie jest zawodową dyplomatką, tylko pochodzi z kręgów biznesowych, stąd też ma pewne skłonności do takiego reagowania. Po drugie, już wiemy od lat, że Departament Stanu jednak nie przeszedł szerszej transformacji w Stanach Zjednoczonych od wyborów prezydenta Trumpa i jest tam wielu pracowników, którzy są związani z poprzednimi władzami, z władzami demokratycznymi, z panią Hillary Clinton, z Obamą i mają zupełnie inne spojrzenie na Polskę. W związku z tym w ten sposób briefują decydentów w Departamencie Stanu, pokazują trochę nieprawdziwy obraz Polski.
Nie jest to jedyny przypadek. Jeszcze jako minister miałem na to dowody, odbierałem to w bezpośrednich kontaktach z poprzednimi ministrami, czy to z Johnem Kerrym, który oczywiście pochodził z tamtej administracji, czy potem z Rexem Tillersonem, który mimo że był sekretarzem stanu Donalda Trumpa, to jednak czasami mówił językiem poprzedniej administracji demokratycznej, ponieważ tak był przygotowany. Tak był briefowany w sposób nieuczciwy przez swoich podwładnych, którzy mieli negatywny stosunek do Polski. Także mamy tutaj taki problem z Amerykanami. Dopóki to się nie zmieni, to mogą takie wypadki się pojawiać.
Ambasador generalnie jest po to, żeby wykonywać polecenia swojego mocodawcy. Czy pani Mosbacher mogła otrzymać takie polecenie?
Nie sądzę. Nie sądzę, aby Departament Stanu, czy jeszcze wyżej – Biały Dom, upominał się o jakiś program publicystyczny. Departament Stanu mógłby reagować, gdyby wchodziły zmiany przepisów podatkowych, czy szerzej – finansowych, własnościowych itd. Natomiast myślę, że to była reakcja być może osobista, a być może pod wpływem, jak powiedziałem, urzędników, którzy w dalszym ciągu związani są jeszcze ideowo z poprzednią administracją demokratyczną, niechętnie patrzącą na obecną polską władzę.
Ale to było napisane na oficjalnym profilu pani Mosbacher. Czy ona miała w ogóle prawo pozwolić sobie na taką samowolkę?
No tak, ale taki profil obsługuje czasem ambasador samodzielnie, a czasem któryś z urzędników, więc myślę, że to jest kwestia do wyjaśnienia. Nie robiłbym z tego wielkiego szumu medialnego. Raczej bym sugerował wyjaśnić to w rozmowach. Być może w trakcie rozmowy z panią ambasador i jej zespołem ktoś pokazałby właśnie przykłady takiego zachowania nieeleganckiego, delikatnie mówiąc „Faktów”. W mediach naszych jest wiele pokazanych przykładów, w jaki sposób „Fakty” ewidentnie kłamały i przeinaczały rzeczywistość. Może warto by to było pokazać i wtedy skonfrontować panią ambasador i jej zespół z tą jej wypowiedzią.
Jeszcze pozostaje pytanie, w jakim świetle ta wypowiedź stawia Stany Zjednoczone?
Ja nie odbieram tego jako oficjalną reakcję Stanów Zjednoczonych. Jak powiedziałem, to może być wynik faktu, że mamy do czynienia w Stanach Zjednoczonych z potężną maszynerią, w której mieszają się różne poglądy, różne stanowiska. Ja też miałem takie sytuacje, jak powiedziałem, jako minister, gdzie wydawało się, że nowi ludzie, już odpowiedzialni przed prezydentem Donaldem Trumpem, mówili językiem poprzedniej administracji. Być może byli w sposób świadomy, bądź nieświadomy briefowani. Trzeba delikatnie do tego podchodzić i każdy taki przypadek po prostu delikatnie wyjaśniać.
Mamy relacje sojusznicze i nie powinniśmy reagować natychmiast, traktować to jako casus belli, natomiast jako powód do wyjaśnienia. Przypomnę, że przecież przed laty jeszcze świętej pamięci senator John McCain, czy inni senatorzy czasami też byli pod wpływem jakichś NGO-sów, które zajmowały takie skrajnie nieprzychylne stanowisko. Czasem to dzieje się po prostu z niewiedzy, z fake newsów, z przekazów naszej opozycji, która szybciej dociera do nich i warto po prostu to korygować. Myślę, że i nasza dyplomacja, i nasz ambasador w Waszyngtonie to robi. Gdziekolwiek pojawiają się tego typu zarzuty w mediach, niewłaściwe, to jest reakcja ambasadora Wilczka. Myślę, że tu, w Polsce, też można by spokojnie porozmawiać z panią ambasador, wytłumaczyć jej, pokazując przykłady fałszywego pokazywania rzeczywistości przez „Fakty TVN”, a takich przykładów jest masa. Dopiero wtedy, gdyby nie zareagowała na ewidentne fakty, to można by robić z tego jakiś problem.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496742-waszczykowski-o-tlicie-mosbacher-zadziwiajaca-reakcja