„Pseudosędziowie nie mogą decydować o ważności pseudowyborów” - pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski. „Drodzy sędziowie, nie poddaje się walki minutę przed gwizdkiem. Ludziom, którzy w obronie Waszej niezawisłości wychodzili na ulice, jesteście winni walkę do końca!” - apeluje do sędziów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nic nie wiadomo oprócz tego, że już w pierwszej turze – przy wsparciu rządowych radia i telewizji oraz rządowego Kościoła – wygrać ma Duda. Władza tę szyderczą karykaturę nazywa „wyborami”
— grzmi Jarosław Kurski w opublikowanym na łamach „GW” apelu i wskazuje:
Po pierwsze, nie dopuścić do partyjno-rządowego głosowania na Dudę
Po drugie, jeśli już do tego dojdzie, to nie dopuścić, by takie „wybory” Sąd Najwyższy uznał za ważne.
Wybory mają być ważne tylko wtedy, kiedy wygra opozycja?
Powodów do nieuznania ważności takich „wyborów” jest aż nadto. Rzecz w tym, że sędziowie, którzy mają to orzec, tj. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, zostali bezprawnie wskazani przez pisowską KRS i zaprzysiężeni przez notariusza tej władzy – Andrzeja Dudę. Ludzie zawdzięczający Izbie życiowy i materialny awans zatwierdzą wybór swego dobroczyńcy. A jeśli zrządzeniem losu wynik byłby nie po myśli PiS i Dudy, to… nie zatwierdzą wyboru tego, kto Dudę pokona
— snuje scenariusze, jakby Andrzej Duda nie był pełnoprawny prezydentem, mającym prawo do podejmowania takich a nie innych decyzji.
Histerii ciąg dalszy
Jarosław Kurski wskazuje, że z dniem 30 kwietnia kończy się kadencja I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, a ponieważ z powodu koronawirusa nie odbyło się Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, by wybrać jej następcę, Andrzej Duda „aby przejąć kontrolę nad Sądem Najwyższym, wskaże komisarza - pełniącego obowiązki I prezesa”.
Autorytarna władza sama organizuje sobie wybory, sama sobie liczy głosy i sama zatwierdza swój wybór. Nikt jej nie kontroluje
— peroruje dalej Kurski, dla którego najwyraźniej demokratyczny wybór może być ważny jedynie wówczas, gdy dokonuje się po pasującej mu linii.
Wzywa sędziów do buntu?
Czy Sąd Najwyższy pod prezesurą Małgorzaty Gersdorf podda się walkowerem i zostawi na lodzie dzielnych prokuratorów i sędziów sądów powszechnych, których szykanuje aparat Ziobry?
— pyta sędziów.
Polska nie musi się stać dyktaturą, jeśli sędziowie SN spełnią swój moralny i prawny obowiązek
— ocenia.
Polska nie musi się stać dyktaturą, jeśli Izba Pracy SN zawiesi powołanych przez Dudę tzw. sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej oraz Izby Dyscyplinarnej (tej drugiej Trybunał Sprawiedliwości UE już nakazał wstrzymać postępowania przeciwko sędziom)
— stwierdza, ignorując fakt, że TSUE nie miał kompetencji, aby orzekać w sprawie reformy sądownictwa w Polsce.
„Przebierańcy Dudy”
Co więcej, w ocenie Kurskiego prezes Izby Pracy Józef Iwulski powinien „ją zwołać i doprowadzić do zawieszenia przebierańców Dudy”.
Pseudosędziowie nie mogą decydować o ważności pseudowyborów
— pisze Kurski.
Drodzy sędziowie, nie poddaje się walki minutę przed gwizdkiem. Ludziom, którzy w obronie Waszej niezawisłości wychodzili na ulice, jesteście winni walkę do końca!
— apeluje do sędziów.
Należy przyznać, że poziom arogancji zawartej w apelu Jarosława Kurskiego jest wysoki nawet jak na standardy „Gazety Wyborczej”. Jego apel ewidentnie wzywa do zlekceważenia demokratycznych reguł na rzecz przejęcia władzy przez opozycję, a to droga wprost do rzeczywistej dyktatury.
aw/Gazeta Wyborcza
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496691-kurski-nie-dopuscic-by-sn-uznal-wybory-za-wazne