Także wydaje się, że pani Kidawa-Błońska zabrnęła w ślepą uliczkę i szuka winnych. Natomiast winnym jej słabych sondaży jest tylko jedna osoba – sama pani kandydatka Kidawa-Błońska. A że obiektywnie źle jest postrzegana, o tym świadczą ostatnie sondaże. Również takie, w których – zdaje się, że w „Rzeczpospolitej” było to pokazywane – już spadła na czwarte miejsce po Kosiniaku-Kamyszu i po Hołowni w rankingu „Jak ludzie postrzegają działania polityków, kandydatów na prezydenta w czasie pandemii?”. Wizerunkowo jest już na czwartym miejscu w tej kategorii również, więc do siebie musi mieć pretensje
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Małgorzata Kidawa-Błońska najwyraźniej zupełnie się pogubiła i w tym pogubieniu trwa już jakiś czas. Nie dosyć, że nie może się zdecydować, czy zrezygnować ze startu w wyborach, czy nie, to jeszcze stwierdza, że kandydaci, którzy – jeżeli dobrze zrozumiałam je wypowiedź – mówią o majowych wyborach i w nich startują „narażają życie Polaków i uwiarygadniają wyborcze oszustwo”.
Artur Wróblewski: Wydaje się, że pani Kidawa-Błońska stała się pewnym obciążeniem wizerunkowym dla nie tylko Platformy Obywatelskiej, dla całej opozycji tak naprawdę, obok innego aktywa toksycznego, czyli marszałka Grodzkiego, ponieważ jest bardzo wiele wpadek. Pani Kidawa-Błońska zapomina też, że istotą demokracji jest kadencyjność, właśnie pewność odbywania wyborów.
Tak naprawdę wyborów majowych nie można przenieść, czy odroczyć w czasie. Trzeba by zmieniać Konstytucję, czy ją poprawiać. Natomiast nawet wtedy, jeśli byśmy zmienili Konstytucję i przyjęli plan Gowina, czyli przedłużyli kadencję pana prezydenta o dwa lata, to pamiętajmy, że tego typu zmiany działają na przyszłą kadencję, a nie wstecz, bo lex retro non agit, więc tu już jest problem. Można by odroczyć wybory tylko w przypadku ogłoszenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych, a to się nie stało, ponieważ nie ma według rządu takiego powodu, żeby wprowadzać stany nadzwyczajne, te konstytucyjne. Tak naprawdę wszyscy funkcjonujemy, chodzimy sobie po piwo do sklepu, czy po chleb, więc dlaczego nie można dokonać wyborów w postaci głosowania korespondencyjnego?
Na niekorzyść Kidawy-Błońskiej, jak również całej opozycji wydarzyły się wybory 29 marca w Bawarii oraz wcześniej we Francji – powiedzmy, że to jest zły przykład, ale w Szwajcarii też, lokalne, przy pomocy metody korespondencyjnej. One wyszły i opozycja nie podważała ani legalności, ani terminu tych wyborów mimo że przecież można było to robić – mówię o Niemczech i o Szwajcarii. Wydaje się więc, że mowa o tym, że głosowanie korespondencyjne nie gwarantuje tych pięcioprzymiotnikowych prawdziwych wyborów w majowym terminie są argumentem nagiętym i mają służyć odroczeniu w czasie wyborów po to, żeby być może kryzys gospodarczy pogorszył nastroje społeczne i wtedy tak naprawdę na kogokolwiek innego obywatele by zagłosowali, niż pan prezydent Andrzej Duda. To byłoby wypaczenie tak naprawdę wolnych wyborów, ponieważ czekanie, aż się pogorszy, żeby przegrał Andrzej Duda jest nie fair, jest niesprawiedliwe w stosunku do Andrzeja Dudy. Nie mówiąc już o tym, że w tej chwili nie ma możliwości przeniesienia w czasie wyborów. Domaganie się bojkotowania wyborów, czy ich sabotowania jest tak naprawdę działaniem wbrew zasadzie demokratycznego państwa prawnego, zapisanej w Konstytucji Polski, zresztą również w innych dokumentach: europejskich i międzynarodowych dotyczących państwa prawnego.
Jeszcze jest opcja, że można by szybko zmienić Konstytucję w taki sposób, że wstawić wśród stanów nadzwyczajnych stan epidemii bądź zagrożenia epidemicznego i poprawić w ten sposób ten Art. 228. Można by szybko procedować te zmiany Konstytucji. 30 dni po zgłoszeniu poprawki trzeba by odczekać, wtedy Sejm przejmuje sprawę i potem 60 dni ma Senat na to działanie, ale i tak byśmy nie zmieścili się właściwie w tym majowym terminie.
Także wydaje się, że pani Kidawa-Błońska zabrnęła w ślepą uliczkę i szuka winnych. Natomiast winnym jej słabych sondaży jest tylko jedna osoba – sama pani kandydatka Kidawa-Błońska. A że obiektywnie źle jest postrzegana, o tym świadczą ostatnie sondaże. Również takie, w których – zdaje się, że w „Rzeczpospolitej” było to pokazywane – już spadła na czwarte miejsce po Kosiniaku-Kamyszu i po Hołowni w rankingu „Jak ludzie postrzegają działania polityków, kandydatów na prezydenta w czasie pandemii?”. Wizerunkowo jest już na czwartym miejscu w tej kategorii również, więc do siebie musi mieć pretensje.
Z jednej strony Małgorzata Kidawa-Błońska zwalcza, jak może tryb głosowania korespondencyjnego, z drugiej zaś oświadcza: „Nie można oddawać walkowerem demokracji. Nie można w jednym zdaniu mówić o poszanowaniu Konstytucji, a w drugim zachęcać do jej łamania”. To jest zupełny absurd i totalne odrealnienie…
Pamiętajmy, że opozycja już wcześniej zagmatwała się w paradoksy logiczne. Są to działania niespójne i niezrozumiałe racjonalnie. Takim działaniem było stworzenie koalicji na europejskie wybory, gdzie wypromowano postkomunistyczną lewicę, czy przynajmniej część lewicy i które przegrano, choć tak naprawdę łatwo było wygrać. Potem nielogiczne było trzymanie osoby antycharyzmatycznej, czyli Grzegorza Schetyny. Później było ustanowienie kandydatem pani Kidawy-Błońskiej, czyli polityka z trzeciego, drugiego garnituru polskiej śmietanki politycznej. Teraz kolejnym paradoksem jest to, co mówi pani Kidawa-Błońska. Ale warto również wspomnieć słowa, które mówi pan marszałek Grodzki, który odmówił udzielenia informacji na temat pewnych uznaniowych premii czy uznaniowych wynagrodzeń w kwocie 1,5 mln, na który powinien był udzielić informacji w ramach dostępu do informacji publicznej, naruszając w ten sposób Art. 61 Konstytucji. Z drugiej strony pan marszałek Grodzki kreował się i był kreowany przez pewne media jako obrońca praworządności, Konstytucji. Natomiast w tym fakcie, że odmawiał, mówiąc, że być może agenci stoją, gwałcił nie tylko ustawę z 2001 roku o dostępie do informacji publicznej, ale Art. 61 Konstytucji, który gwarantuje obywatelowi dostęp do takiej informacji i daje też możliwość odwoływania się do kolegium samorządowego odwoławczego w przypadku wójtów, prezydentów, czy generalnie – do sądów, jeśli coś takiego się dzieje.
Jednocześnie pani Kidawa-Błońska też niby broniła Konstytucji, Sądu Najwyższego, praworządności w Polsce, a z drugiej strony nawołuje właściwie do bojkotu procedury demokratycznej, czyli po prostu wyborów, które są okresowo przepisane w terminarzu i stanowią istotę demokracji. To też jest paradoksalne, dlatego że w obecnym ładzie prawnym bez obwieszczenia stanów nadzwyczajnych i bez zmiany Konstytucji, co oczywiście jest czasochłonne, nie można przełożyć wyborów. Natomiast są tryby, przyjęte w świecie cywilizowanym, w poważnych i praworządnych państwach, jak Niemcy, Holandia, ale również innych krajach, jak Stany Zjednoczone – jest tryb, który się nazywa głosowaniem korespondencyjnym. Czyli można przeprowadzić wybory. Argument, że nie można, bo stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, zdrowia publicznego, jest nieprawdziwy, ponieważ takie wybory przeprowadzono w kilku już państwach po ogłoszeniu pandemii. I nie było tam żadnych problemów. Wydaje się zatem, że w przypadku pani Kidawy-Błońskiej chodzi o argument polityczny, upolityczniony, a nie merytoryczny.
PO przez całą w zasadzie kampanię wyborczą przed wyborami prezydenckimi wykonuje swoiste ruchy Browna. Skąd ta sprzeczność i niespójność w działaniu?
Platforma Obywatelska już od dawna jest formacją polityczną w Polsce w kryzysie tożsamościowym. Polega on na tym, że tak naprawdę stała się formacją bezideową, mówiąc obiektywnie, bez złośliwości. Dlatego, że właściwie nie wiadomo, o co walczy. Była formacją liberalną gospodarczo, konserwatywną. Pamiętamy. Tak powstawała. Konserwatywną w sensie ideowym, światopoglądowym. Natomiast w momencie – zwłaszcza zeszły rok był pechowy – kiedy zagmatwała się w te kolorowe koalicje i w popieranie czy promowanie liberalnych światopoglądowo poglądów, stała się po prostu formacją zaburzoną. Pobożni chrześcijanie, którzy chcieli odnaleźć się w tej formacji, nie mogli pogodzić się z tym liberalizmem światopoglądowym, za którym ta formacja się w jakimś sensie opowiedziała, jednocząc szeregi chociażby z Biedroniem. Wydaje się zatem, że te sprzeczności wynikają z tego, że zagubiła swoje credo i nie ma też ciekawej propozycji dla obywateli. Natomiast ten kryzys tożsamości i brak propozycji, czyli takich kompetencji merytorycznych i intelektualnych w tej formacji - że jest to już taka partia zmierzchu można powiedzieć - wynika z tego, że ona nie odnawiała się w ostatnich latach. Przyczyną jest to, że powstał pewien układ towarzysko-biznesowy, którego namacalnym dowodem był patologiczny układ w Warszawie. Uwidoczniła go reprywatyzacja. I niestety ten układ biznesowo-towarzyski zamroził całą tę strukturę i zabetonował ją. W efekcie nie ma możliwości tam wstąpienia. Nie ma młodych, nowych ludzi, a osoby, które miały jakąś charyzmę czy talent po prostu są na zasadzie negatywnej selekcji eliminowane. I ten układ towarzysko-biznesowy, z którego słynęła chociażby koalicja rządowa PO-PSL, niestety ale utrwalił się w PO i dziś stała się ona partią anachroniczną, skostniałą i niezdającą egzaminu w czasie chociażby wielkich wyzwań i w ogóle w XXI wieku, w roku 2020.
Czy te wybory prezydenckie będą w Pana ocenie gwoździem do trumny Platformy Obywatelskiej, czy też przejmie ona rolę stałej partii opozycyjnej i będzie starać się jakoś przetrwać w sondażach?
W moim przekonaniu siłą rozpędu z powodu ordynacji wyborczej w Polsce, czyli tej większościowej z subwencjami państwowymi, PO będzie trwała. Trudno bowiem się zawalić mając pewne sztuczne dotlenienie, czy ten aparat podtrzymujący życie w sposób sztuczny. Natomiast ona coraz bardziej staje się i będzie się stawała coraz mniej istotną partią w sensie zajmowania miejsca w dyskusji publicznej, czy debacie na temat przyszłości kraju. Wydaje się, że ta pandemia wyłoni nowe nurty, nowe formacje, nowe środowiska polityczne, które będą powoli zajmować to miejsce w szeregu PO jako środowisko w jakiś sposób opiniotwórcze, które będzie na polskiej scenie się pojawiać.
Ciosem, który PO sama sobie zadała, był niefortunny wybór pani Kidawy-Błońskiej na kandydatkę na prezydenta. To jest trochę podobne do wyboru, który dokonała kiedyś lewica pana Millera i która pogrążyła w pewnym chaosie środowisko lewicowe. PO pogłębiła kryzys nie tylko tworzeniem tych dziwnych koalicji w czasie wyborów europejskich, przez co wystawiła się na ciosy rządzącej ekipy, robiąc te różne roszady. I teraz jeszcze jest pani Kidawa-Błońska. Pamiętajmy jednak, że ona jest logicznym wynikiem, czy wyborem pewnych grup interesu, które wybrały osobę nie najlepszą, o najwyższych kwalifikacjach, ale osobę, którą można kontrolować, osobę niesamodzielną. Tę niesamodzielność niestety bardzo mocno wszyscy zobaczyliśmy i na tym polega fiasko tej operacji wybrania pani Kidawy-Błońskiej.
Do pewnego stopnia podobna sytuacja zaszła w roku 2010, kiedy nie wybrano lepszego kandydata o kwalifikacjach merytorycznych, intelektualnych, w sensie też takiej autoprezentacji, czyli pana Sikorskiego, tylko PO wybrała człowieka niesamodzielnego, którym można sterować, bo był pewnym rzecznikiem interesów, czyli pana prezydenta Komorowskiego. Jak to się skończyło? Widzieliśmy w roku 2015. Twierdzę, że gdyby w 2010 r. PO postawiła na Sikorskiego, to on by nie przegrał wyborów w 2015 roku, bo znał języki, umiał poruszać się po świecie i w ten sposób inaczej potoczyłaby się historia Polski w ostatnich latach.
W PO panuje jednak logika grup towarzysko-biznesowych i ich interesów i te interesy trochę rozłożyły PO, która na dodatek jeszcze zatraciła swoją tożsamość ideową, szczególnie jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe. I oczywiście afery gospodarcze z przeszłości. To tak naprawdę oznacza zmierzch tej formacji i prawdopodobnie szykuje nam się nowa formacja na scenie politycznej. Już są pewne ruchy czy rozmowy za kulisami, a Platforma chyba będzie po prostu powoli zanikać na scenie politycznej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak.
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496453-wroblewski-operacja-kidawa-blonska-poniosla-fiasko