Już i Rzepa dostrzega, że Tusk się kompromituje. I zatroskana prosi: "Zabierzcie Donaldowi dostęp do Twittera"

Lektura naszych piątkowych gazet przynosi przynajmniej jedną optymistyczną wiadomość: Wujek Dobra Rada nie zginął. Pełne troski o pogrążony w chaosie, kompromitujący się każdego dnia obóz III RP, komentarze. Tryskające podpowiedziami „analizy”. Sugestie, jak można by zgnieść wstrętnych pisowców.

Wybraliśmy dla państwa najbardziej smakowitą.

Oto w „Rzeczpospolitej” piórem samego red. Michała Szułdrzyńskiego (wicenaczelnego - a więc sprawa poważna!) wylewa się niepokój związany z postępującym spadkiem jakości działania Donalda Tuska.

Zabierz Donaldowi dostęp do Twittera

— woła tytuł. A dalej czytamy, że wprawdzie Donald Tusk seriami wydający z siebie agresywne wpisy

często ma rację, ale stać go na więcej. (…) Zajął miejsce w loży szyderców, wposami na Twitterze substytuując realne znaczenie polityczne. (…)

Bo obecnie jego internetowe wypowiedzi są zdaniem redaktora „Rz”

przesycone frustracją i fiksacją na punkcie PiS. Pisze o złym rządzie, który igra z życiem Polaków w czasie epidemii, o złodziejach z PiS, skorumpowanej władzy, o wyborach, które nie mogą się odbyć. Wszystko w formie aluzji.

Trudno się nie zgodzić:

Według zaniepokojonego Szułdrzyńskiego

Tusk ma prawo do rozgorycznia - z punktu widzenia jego obozu sytuacja w kraju wygląda fatalnie: PiS z szaleństwem w oczach prze do wyborów, a środowisko, które sam kiedyś tworzył, jest w rozsypce. Tyle że złośliwymi wpisami Tusk tej sytuacji nie zmieni na lepsze. Jest tam (w internecie) sporo sfrustrowanych politycznych emerytów, czy Tusk chce być kolejny?

Urzekają nas tu dwa elementy: umiejętność dostrzegania przez pana redaktora „szaleństwa w oczach PiS” oraz wiara, że Tusk kiedykolwiek w ostatnich latach był kimkolwiek więcej niż sfrustrowanym, złośliwym, zafiksowanym na punkcie PiS niemieckim wysłannikiem.

Ale że ostatnio wytraca w tempie błyskawicznym także powagę - prawda.

Wracając do pytania zasadniczego - czy należy zabrać Donaldowi Tuskowi dostęp do Twittera, to to jest chyba pytanie bardziej do pani kanclerz Angeli Merkel niż do polskiej opinii publicznej.

wu-ka