Wcześniej także próbowano umieszczać w rezolucjach kwestie, które chciano przemycić, a skoro nie ma okazji, by szczypać Polskę w inny sposób, to stwarza się sztuczny pomost pomiędzy pandemią, a praworządnością i prawami człowieka. W sytuacji, w której cała Unia Europejska walczy z pandemią wprowadza się więc elementy, które mają konfliktować państwa.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, profesor prawa o specjalności prawo międzynarodowe i prawo europejskie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Mocne stanowisko europosłów PiS ws. rezolucji PE: Projekt jest skandaliczny. To kolejny przejaw stygmatyzacji Polski ze strony UE
wPolityce.pl: Rezolucja przyjęta przez Parlament Europejski piętnuje Polskę i Węgry, ale budzi też wiele wątpliwości natury prawnej. Jakie są jej konsekwencje?
Prof. Genowefa Grabowska: Rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają żadnej mocy wiążącej, ani żadnej mocy sprawczej. Jest jednak w rezolucji groźne wezwanie do Komisji Europejskiej, by powróciła do artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej oceniającego naruszenie przez Polskę praworządności. To jest odgrzewanie starego kotleta Są jedynie wyrazem sposobu myślenia PE i odniesienia się do rzeczywistości. Pamiętajmy, że takie działania muszą być poparte jednomyślnością wszystkich krajów członkowskich. Wcześniej próbowano umieszczać w rezolucjach kwestie, które chciano przemycić, a skoro nie ma okazji, by szczypać Polskę w inny sposób, to stwarza się sztuczny pomost pomiędzy pandemią, a praworządnością i prawami człowieka. W sytuacji, w której cała Unia Europejska walczy z pandemią wprowadza się więc elementy, które mają konfliktować państwa.
I to w sytuacji, gdy cała Europa potrzebuje jedności.
Jedność jest teraz kwestią fundamentalną. Trwają przecież rozmowy jak, w sposób solidarnościowy, wyjść na przeciw Hiszpanom, Włochom i Francuzom.
Z tą solidarnością jest różnie. Podobnie jak ze skalą unijnego wsparcia dla krajów, które najbardziej dzisiaj cierpią z powodu koronawirusa.
Słyszymy, że Komisja Europejska zamówiła 150 respiratorów. Przecież to tylko listek figowy i przykrycie sumienia. To nie jest poważna walka z pandemią. Ci którzy wprowadzają do rezolucji takie negatywne zapisy, pokazują, że przy tej okazji, będą załatwiać swoje sprawy wewnętrzne. Tak to należy odczytać.
Węgrzy są krytykowani za wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Nie ma żadnego związku z koronawirusem to co dzieje się na Węgrzech. To parlament dał premierowi Węgier prawo do rządzenia krajem za pomocą dekretów. To jest naprawdę sprawa wewnętrzna Węgrów. W tej samej rezolucji Parlament Europejski krytykuje Polskę za to, że nie podejmuje radykalnych środków ograniczających praw obywatelskich. Wprowadzanie do rezolucji oceny działań rządu, z punktu widzenia polskiej opozycji jest próbą wyniesienia na arenę europejską polskiego sporu.
Takie zapisy rezolucji podgrzewają także atmosferę polityczną w Polsce. Rezolucja stanie się narzędziem dla polskiej opozycji do uderzenia w rząd, który walczy z epidemią.
Tak, będzie to wykorzystywane. Gdybyśmy tak przejrzeli komentarze polskich polityków i komentatorów na Twitterze, to zobaczylibyśmy w nich wiele podobnych sformułowań, które znalazły się w rezolucji. To bardzo smutne, że nawet czas pandemii nie studzi głów polityków w Parlamencie Europejskich, także polskich europarlamentarzystów. To źle świadczy o umiejętnościach politycznych. Praca w Parlamencie Europejskim powinna uczyć koncyliacji i budowania porozumienia. Niektórzy nasi posłowie są w tej materii niewyuczalni. To nie czas na konfrontacje.
Polska jest atakowana za to, ze w epidemii przygotowuje się do wyborów prezydenckich. Tymczasem wybory odbyły się we Francji i Bawarii. Nie znajduję o tym słów potępienia w rezolucji PE.
Widocznie nie pasowałoby to do obrazka i do ogólnego stwierdzenia, że Polska jest „be”, bo chce robić wybory. Chciałabym, by opozycja odpowiedziała w jaki sposób można rozwiązać dylemat konstytucyjny związany z wyborami. Przecież na początku sierpnia, gdy minie kadencja obecnego prezydenta, rozległby się opozycyjny lament, że prezydent „działa bezprawnie” i ma „wracać do domu”.
Na stole leży projekt Gowina.
To prawda, ale operowanie, że trzeba wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych też nie wytrzymuje krytyki. Taki stan, jeśli zaszłaby taka potrzeba, należałoby odnawiać co miesiąc w parlamencie.
I co miesiąc mielibyśmy kolejną wojnę w Sejmie.
Niestety tak. Do tego trzeba doliczyć 90 dni po zakończeniu obowiązywania stanu nadzwyczajnego, by przeprowadzić wybory. Nie wiadomo w jakiej sytuacji epidemiologicznej. Skoro są więc na świecie przykłady, że takie wybory można zrealizować, to opozycja powinna się zmierzyć z problemem, jak je zorganizować tak, by i kandydaci i obywatele mogli wziąć w nich udział.
Stąd propozycja głosowania korespondencyjnego.
Gdyby Senat działał w sposób kooperacyjny, to wszystko można byłoby spiąć w czasie. Nie widać niestety woli Senatu do współpracy. To taki przyczółek opozycji, na którym można hamować wszystkie działania legislacyjne, nawet takie, które mają wspierać polski przemysł i przedsiębiorców, którzy też są ofiarami pandemii. To dziwi, ale pokazuje, że opozycja skłania się ku teorii: „im gorzej, tym lepiej”. To może stać się pogrzebem opozycji. Skoro ktoś tak działa,to nie przynosi żadnego pozytywnego skutku.
Widać to w sondażach.
W takich sytuacjach powinna obowiązywać zasada: „wszystkie ręce na pokład”. Niestety nie
Jeśli chodzi o wybory, to mam wrażenie, że umyka nam fakt, że od wielu miesięcy trwa kampania, która ma podważyć konstytucyjne umocowanie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. To oni będą decydowali o ważności wyborów. Grupa sędziów z „Iustitii” domaga się odsunięcia tych sędziów od orzekania. To próba ręcznego sterowania wyborami i Sądem Najwyższym.
Ta próba kwestionowania pozycji sędziego jest obecnie penalizowana, gdyż stanowi próbę podważania prerogatywy prezydenta i jego kompetencji konstytucyjnych. Nie sądzę, by Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych zajęła się tą sprawą. Chcę tez przypomnieć, że dziś jest ten prezydent i ci sędziowie, a za kilka lat będą inni. Ta próba wprowadzenia tego mechanizmu psuje państwo.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496253-prof-grabowska-rezolucje-pe-nie-maja-zadnej-mocy-wiazacej